Źle się dzieje w państwie duńskim, można by zacząć cytując klasyka. Mam wrażenie, że niektórzy w dzisiejszych czasach, posadzeni za kierownicą, tracą empatię i jakiekolwiek odruchy ludzkie. Wydają się być pozbawieni empatii, uprzejmości i szacunku dla innych. Przykładem tego jest zachowanie kierowców w dużych miastach, gdzie coraz częściej obserwuję jak nie pozwalają innym wjechać na swój pas ruchu, nawet gdy jest jasne, że ta inna osoba jest z daleka, co widać po tablicach.
Ot choćby wczoraj. Kilkusettysięczna metropolia, pewien człowiek próbował zmienić pas ruchu, źle pojechał. Wieczorny korek, trzy pasy, był na prawym, musiał w lewo. Kilkadziesiąt metrów przed nim duże rondo, włączony kierunkowskaz i nikt, dosłownie nikt nie chciał go przepuścić. Zlitowała się dopiero po dłuższej chwili (z dziesięć aut go minęło) pani w czerwonym Citroënie C3. Wpuściła, gość grzecznie podziękował. Ale reszta? Buraki. Obserwowałem to z tyłu i zastanawiałem się o co chodzi.
Niepokojące jest to, że ludzie za kierownicą wydają się tracić empatię. Można by szukać usprawiedliwień, bo to godzina, gdy wszyscy wracają, spieszą się do domów. Być może ich praca jest stresująca, być może życie mają trudne, wredna partnerka, krzykliwe dzieci, może w robocie się nie układa. Ale czy to powód by być burakiem za kierownicą? Gdzie jakieś poczucie wspólnoty, odpowiedzialności, gdzie zwykła uprzejmość, gdzie wreszcie chwila zastanowienia się dlaczego ktoś zmienia pas?
Ta odrobina uprzejmości, ten drobiazg, te podarowane kilka sekund w postaci zatrzymania się albo chociaż zwolnienia i wpuszczenia człowieka na swój pas może nas zmienić na lepsze. Świat stanie się na chwilę bardziej przyjazny. Pomyśl, zanim włączysz swój jaszczurczy umysł i staniesz się drapieżnikiem. Nie ma powodu, by tak robić. Zysk z buractwa jest żaden. Tracimy wszyscy.
Nie przenośmy barbarzyńskich zwyczajów na nasze drogi. Uprzejmość na drodze nie kosztuje.
Najnowsze komentarze