Dziś usłyszałem z ust tzw. trzecich, że w telewizji (i to raczej nie rządowej) mówili, iż paliwo tanieje. Akurat ani rano, ani wczesnym popołudniem nie przejeżdżałem obok żadnej stacji, ale ok. 16:00 musiałem pojechać w jedno miejsce, a po drodze mam stację PKN Orlen, tę, którą już kilkakrotnie „wykorzystywałem” do zdjęć ilustrujących ubiegłoroczne teksty traktujące o niezrozumiałych cenach paliw. I faktycznie – od wczoraj cena zwykłej 95-oktanowej bezołowiówki skoczyła z 6,69 zł/l na 6,84 zł/l. I stąd pytanie z tytułu: dlaczego Orlen znowu podnosi ceny benzyny?
Ostatnimi czasy dość wyraźnie spadły ceny oleju napędowego. To dobrze – wszak na dieslu stoi transport w Polsce, zwłaszcza po „mojej” stronie Wisły, gdzie infrastruktura kolejowa jest wyraźnie gorsza, aniżeli po zachodniej stronie królowej naszych rzek. Tak się trochę nawet dziwiłem, czemu Orlen obniża ceny oleju napędowego, a trzyma praktycznie niewzruszenie (spadek o kilka gorszy, ten największy o 9) ceny benzyny. No ale cieszyłem się licząc, że może spadki cen ON spowodują wyhamowanie inflacji.
No to już się nie cieszę. Najwyraźniej Orlen postanowił sobie podwyżką cen benzyny zrekompensować obniżkę cen oleju napędowego. Przecież koncern musi wykazywać, jak doskonale jest zarządzany w porównaniu z czasami, gdy rządziła inna opcja. A że korzysta z pozycji monopolistycznej na rynku hurtowym? Cóż – tego wiele osób zwyczajnie nie wie. Tak, Orlen na rynku hurtowym – jak szacują specjaliści – ma przeszło 90-procentowy udział. To jest pozycja wyjątkowo monopolistyczna!
I pewnie po ogłoszeniu wyników PKN za I kwartał 2023 roku znowu okaże się, że zyski były wysokie. Mimo powrotu 23-procentowej stawki VAT od 1. stycznia, co sprawiło, że ceny na przełomie roku się praktycznie nie zmieniły, za to przyniosły w III i IV kwartale ubiegłego roku ogromne dochody firmie zarządzanej przez byłego wójta pewnej podhalańskiej gminy. Firmie-monopoliście rynku hurtowego i największemu graczowi na rynku detalicznym, jeśli chodzi o sprzedaż paliw w Polsce.
Niestety wszystko to dzieje się naszym kosztem. To my, klienci wszystkich stacji paliw, nie tylko orlenowskich, płacimy za paliwo koszmarnie wysokie rachunki. Ba, kosztuje to nawet ludzi, którzy samochodów nie mają, bo cena paliwa ma wpływ na niemalże wszystko. Wszak prawie każdy towar na rynku, prawie każda usługa, w jakimś stopniu wykorzystuje transport samochodowy. Płacimy za to wszyscy!
Zerknijmy teraz, jak wyglądała cena ropy Brent na rynkach światowych w ostatnim miesiącu. Od trzech dni cena za baryłkę wzrosła z poziomu ok. 76 USD do – w szczytowym momencie – niemal 79 USD. To jest wzrost o 4%. W tym samym czasie spadł kurs dolara wobec złotówki – z 4,3518 zł do 4,3043 zł. To spadek o trochę ponad 1,1%. Teoretycznie pomijalny, ale dyskontuje nieco wzrost ceny ropy. Bo baryłka ropy Brent w dniu 27. marca 2023 kosztowała 76*4,3518=330,74 zł, a dziś w szczycie (do chwili, gdy pisałem ten tekst) kosztowała 78,33*4,3043=337,16 zł. To wzrost o niespełna 2%. O ile zaś od wczoraj podrożała benzyna na wspomnianej stacji? O 15 gr/l, czyli o 2,2%. A więc z grubsza tak, jak i baryłka w stosunku do kursu.
Nie czepiałbym się więc tego, ale gdy ropa Brent wykazywała spadki z poziomu bliskiego 83 USD 9. marca do nawet minimalnie ponad 70 USD tydzień później (a więc o ponad 18%), cena benzyny na tejże stacji spadła o nie więcej, niż 9 groszy? To spadek o jedynie 1,3%.
Orlen momentalnie reaguje podwyżkami na wzrost światowych cen ropy, ale obniżki wprowadza powoli i raczej symboliczne. Doi nas na potęgę, co potwierdzają jego rekordowe zyski. Ja rozumiem, że firma – być może – inwestuje, że musi zarabiać, że musi się rozwijać, ale to, co robi Orlen od napaści Rosji na Ukrainę jest – w moim odczuciu – zwyczajnym wykorzystywaniem pozycji monopolistycznej.
Z niecierpliwością będę oczekiwał na raport z wynikami PKN Orlen za I kwartał bieżącego roku. Idę o zakład, że zyski będą rekordowe, a w mediach rządowych pojawią się reklamy – nie wierzę, że nie płatne, co stanowić będzie kolejne zasilanie tychże mediów naszymi pieniędzmi – jakoby zyski te były czerpane z zagranicznych stacji, albo jakichś bliżej niezidentyfikowanych operacji finansowych. Tylko wybaczcie, ale ja kompletnie nie wierzę w te bzdury. Bo gdyby tak było, to firmy petrochemiczne np. w Niemczech osiągałyby zyski wielokrotnie większe, niż i tak osiągają.
Niestety PKN Orlen jest monopolistą nie tylko na rynku hurtowym paliw w Polsce, nie tylko ma dominującą pozycję na rynku detalicznym, ale za pełną aprobatą rządzących stał się koncernem multienergetycznym. Na rynku gazu zapewne też ma już pozycję monopolistyczną, aż strach pomyśleć, co będzie, gdy mocniej weźmie się za prąd…
Zdecydowanie nie podoba mi się taka polityka. Monopol nigdy nie jest dobry dla klienta. W normalnych krajach praktyki monopolistyczne są ścigane z mocy prawa. W Polsce nic się nie dzieje, a Orlen odprawia z kwitkiem nawet kontrolerów z Najwyższej Izby Kontroli. PKN robi w Polsce, co chce, bo ma nad sobą rządowy parasol ochronny.
Szkoda tylko, że to my wszyscy ponosimy koszty tych działań…
Podoba Wam się to, drodzy Czytelnicy?
Krzysztof Gregorczyk; grafika: Money.pl
Najnowsze komentarze