Marka DS Automobiles nie czekając na koniec wakacji pokazała grupie polskich dziennikarzy model DS 7. Ten kompaktowy SUV premium odchudzono z nazwy Crossback i teraz nazywa się już tylko DS 7. Ale to nie jest jedyna zmiana. Przemodelowano przedni i tylny pas, zaktualizowano wyposażenie i – oczywiście – cenniki.
Polskie ceny DS 7 znamy już od dziesięciu dni. Na nową wersje kompaktowego SUV-a marki DS Automobiles trzeba wydać co najmniej 199.900 zł – tyle kosztuje odmiana Bastille napędzana 130-konnym silnikiem wysokoprężnym współpracującym z automatyczną ośmiobiegową przekładnią dostarczaną przez japońską firmę Aisin. Bo skrzyń manualnych w DS 7 się nie oferuje. Francuzi wyszli z założenia, że w tym segmencie ręczna skrzynia nie przystoi.
A co do cen – może to dla niektórych będzie zaskoczeniem, ale praktyka pokazuje, że w Polsce samochody marki DS Automobiles sprzedają się niemal zawsze w którejś z najwyższych kompletacji. Rynek premium rządzi się nieco innymi prawami, niż rynek marek popularnych, a przy tym poziomie cen różnica rzędu 20, czy 30 tys. złotych nie stanowi problemu. Klienci zamawiają więc z reguły bogate, a nierzadko wręcz najbogatsze odmiany, by cieszyć się wszystkim, co można w danym modelu mieć na pokładzie.
Oczywiście rozpoznawalność marki DS Automobiles wciąż jest niewysoka. Sukcesywnie jednak świadomość społeczna rośnie i widać to po wynikach sprzedaży. Na razie są one wolumenowo niewielkie, ale po pierwsze – marka jest młoda, po drugie – wciąż mało rozpoznawalna, a po trzecie – ma w naszym kraju stosunkowo niewielką sieć sprzedaży. Aktualnie jest to sześć obiektów DS Store (Gdańsk, Katowice, Kraków, Poznań, Warszawa i Wrocław), a jeszcze w tym roku powinien zostać otwarty siódmy. Z uwagi na lokalizacje sieć pokrywa jednak znaczącą część obszaru zamieszkanego przez grupy docelowe marki. W dodatku przy poprawiającej się wciąż sieci dróg, zwłaszcza na południowym wschodzie kraju, dostęp do salonów mają też klienci z wielu mniejszych miejscowości, dla których dojazd do najbliższego DS Store wyraźnie się skrócił. Dla przykładu – był czas, kiedy ode mnie do np. Warszawy jechało się nawet cztery godziny, dziś – przez S19 i S17 – mogę tę trasę pokonać w dwukrotnie krótszym czasie. Do Krakowa jechałem nawet koło 6 godzin, dziś – przez S19 i A4 – mogę dojechać w trzy, wszystko zgodnie z przepisami.
W efekcie marka DS Automobiles sprzedaje w Polsce coraz więcej samochodów. Według podanych nam na prezentacji informacji w roku 2020 zarejestrowano nad Wisłą 271 aut tej marki. W roku 2021 było tych rejestracji 366. W ciągu siedmiu pierwszych miesięcy bieżącego roku odnotowano 497 rejestracji! Dynamika sprzedaży jest więc dobra. Dużym zainteresowaniem – poza dotychczasową lokomotywą sprzedażową w postaci DS 7 Crossbacka – okazuje się DS 4.
Ale wróćmy do DS 7. Auto otrzymało zmienione przednie reflektory główne, nowe światła do jazdy dziennej (a więc i nową sygnaturę świetlną), nowy zderzak, nową osłonę chłodnicy, nowe elementy dekoracyjne pod przednimi reflektorami oraz nową listwę dekoracyjną pod osłoną chłodnicy. Z tyłu mamy zmienione tylne światła, inną pokrywę bagażnika oraz oznaczenia marki i modelu. Do gamy trafiły też 21-calowe felgi. Wewnątrz pojawiła się nowa kolorystyka w wykończeniu Opera (Pearl Grey), nowe przetłoczenia na desce rozdzielczej i panelach drzwi ze skóry Nappa, a także jeszcze więcej drobnych szczegółów wykończeniowych we wnętrzach Bastille i Performance Line.
Nie można też zapomnieć o wzbogaceniu wyposażenie. Systemy takie, jak DS Pixel LED Vision 3.0 zapewniający światła matrycowe, DS Active Scan Suspension, DS Drive Assist, DS Night Vision, czy DS Driver Attention Monitoring wspomagają kierowcę głównie w zakresie bezpieczeństwa, ale też w jakimś sensie w kwestii komfortu.
Nowy system multimedialny DS Iris obsługuje polecenia głosowe (na razie w ofercie nie ma języka polskiego, ale ta aktualizacja powinna się pojawić jeszcze w tym roku) i ma ciekawą grafikę, działa też szybko i z dobrą responsywnością. Nawigacja prezentowana jest oczywiście trójwymiarowo.
DS Automobiles stawia na elektryfikację. Najmniejszy w gamie model, DS 3, oferowany jest w wersji całkowicie elektrycznej, zaś w gamie każdego wyższego modelu mamy hybrydy plug-in (PHEV). Powiedziałbym nawet, że takie napędy dominują w gamie DS 7. W poliftingowej wersji zwiększono pojemność akumulatora trakcyjnego (teraz ma 14,2 kWh), co pozwoliło wydłużyć zasięg, jaki można pokonać wyłącznie na prądzie. W zależności od wersji może to być nawet 62 km (wg WLTP).
Topowa wersja DS 7 o nazwie La Premiere otrzyma wszystko, co tylko producent oferuje w swoim SUV-ie. Nie ma żadnego wyposażenia opcjonalnego – tu wszystko jest w standardzie. Nic więc dziwnego, że cena jest dość wysoka – wynosi 344.000 zł. Z drugiej strony będzie to jednak – mimo wszystko – unikat na rynku, i jeśli ktoś o to auto będzie dbał, to pewnie nie będzie miał problemów z ewentualną odsprzedażą za jakiś czas. Ta wersja dysponująca mocą systemową 360 KM i napędem na wszystkie koła realizowanym za pomocą trzech silników (w tym dwóch elektrycznych) posadowiona będzie na 21-calowych kołach i powinna zadowolić miłośników mocnych jednostek napędowych. 360 KM, to naprawdę wystarczająca moc na co dzień.
Czy jednak wciąż będą malkontenci narzekający na niewielkie silniki? Na pewno tak. Wszak Polacy są narodem wiecznych narzekaczy. Wszystkim, którzy będą utyskiwać nad silnikami i innymi elementami DS 7 polecam – obejrzyjcie najpierw ten samochód na żywo. I pozbądźcie się mitów, jak na przykład ten, jakoby DS 7 był produkowany w Chinach – ostatnio taki komentarz pojawił się na naszych łamach. Warto zdobyć trochę wiedzy, a dopiero potem brać się za komentowanie.
DS 7 po liftingu, to dojrzałe auto. Może się podobać (ale nie musi – to kwestia gustu), ale wraz z nowym wyglądem otrzymał nowe wyposażenie i nowe napędy, co sprawia, że jego sprzedaż na pewno będzie rosła. Nawet w Polsce. Bo to fajny samów jest ;-) Szkoda tylko, że na kanapie miejsca nad głową zaczyna brakować pasażerom o wzroście od 180 cm…
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze