2 marca przypada Światowy Dzień Staroci, a wśród wielu rzeczy, które ludzie przechowują lub zbierają, są oczywiście samochody, w szczególności te stare. Sami, jako redakcja, dysponujemy kilkoma youngtimerami, ale są ludzie, którzy całe swoje życie zbudowali wokół jeszcze starszych aut. Skąd ta pasja i zainteresowanie starociami?
Oldtimery mają w sobie najwidoczniej coś magicznego. Powstaje jednak pytanie co – przecież to bardzo drogie hobby a stare samochody są niezbyt praktyczne. Ceny takich aut jak Citroën Traction Avant czy Citroën DS sięgają setek tysięcy złotych. Czy to jakiś wewnętrzny przymus i chęć ocalenia tej motoryzacji od zapomnienia, potrzeba wyróżnienia się czy po prostu jakieś geny przodków, każące zainteresować się starymi autami – nie wiadomo.
Z odpowiedzią na pytanie czemu ludzie kochają oldtimery nie mają większego problemu ich posiadacze. Konrad Dula, który prowadzi jeden z bardziej znanych w Polsce i w Europie warsztatów renowacji starych aut twierdzi, że owe auta mają po prostu duszę i wybierają sobie nowych właścicieli, niejako zmuszając ich do zainwestowania i utrzymania przy życiu. W miesiącu odbiera nawet kilkanaście telefonów od nowych klientów, którzy chcą remontować kupione przez siebie auta.
Ma o nich całą masę opowieści i anegdot. Ledwie kilka dni temu oglądał w Warszawie zabytkowego Peugeot 203, którego remontu nikt nie chciał się podjąć. „Dzisiaj już bardzo mało osób wie, jak zbudowane są te najstarsze auta, zna ich konstrukcję drewnianą i metody, które stosowała fabryka”. Samochód jest do uratowania, o ile właściciel chce czekać i ma środki na kosztowne, ale niezbędne prace. „W zabytkowych samochodach jest dużo pracy ręcznej. Nikt nie zastąpi człowieka. Tych aut jest coraz mniej a takie umiejętności jak odlewanie panewek, niezbędnych w wielu oldtimerach, zanikają” – mówi Dula.
Podaje jeszcze jeden przykład. „Niekiedy ludzie narzekają, że Citroën Traction Avant ma słabe hamulce. W rzeczywistości owe hamulce są wyjątkowo skuteczne, pod warunkiem że stosuje się materiał z oryginalnych okładzin, które montowano w fabryce. Nie można założyć współczesnych materiałów, bo to nie działa. Trzeba stosować azbestowe. Wtedy auto staje prawie w miejscu. Ale kto to dzisiaj pamięta?” – opowiada.
Do jego warsztatu przyjeżdżają ludzie z całej Europy. Niektórzy, po usłyszeniu ile może kosztować przywrócenie życia takiemu Citroënowi DS, rezygnują. „Starocie są dzisiaj w cenie. Kolejka chętnych do napraw jest bardzo długa. Nie wszyscy jednak wiedzą, że posiadanie i utrzymanie zabytkowego auta niekiedy może kosztować bardzo dużo. Przede wszystkim ze względu na koszty pracy” – mówi Konrad Dula. Obserwuje jednak wzrost zainteresowania. „Od dwóch-trzech lat zgłasza się do nas coraz więcej ludzi, którzy chcą te zabytki ratować. Często są to auta, których nie potrafił naprawić jakiś warsztat i trzeba teraz samochód ratować. Nie wszyscy wiedzą jak dbać o te starocie” – dodaje.
Międzynarodowi Dzień Staroci to okazja do zainteresowania się oldtimerami. Chociaż są kosztowne, dają ogromną radość posiadaczom nie tylko z samego faktu, że są. Jazda takim zabytkiem to zupełnie inne przeżycie, niż współczesnym autem. „Ludzie machają, uśmiechają się, zagadują. Oldtimery wnoszą w naszą rzeczywistość coś pięknego. Odrobinę radości, nostalgii, oderwania się od spraw pandemii. Uwielbiam wsiadać do swojego DS i podróżować nim po Polsce. I cieszę się, gdy widzę radość innych na widok tego auta” – podsumowuje Konrad Dula.
Najnowsze komentarze