Dane z rynku motoryzacyjnego pokazują wyraźnie, że spada sprzedaż nowych samochodów i zmniejsza się liczba transakcji na rynku wtórnym. Wygląda na to, że efekt ten wywołało wycofywanie samochodów spalinowych i kryzys ekonomiczny, spowodowany pandemią COVID-19 oraz inwazją Rosji na Ukrainę.
Samochody używane stanowią zdecydowaną większość zakupów motoryzacyjnych w Polsce. Podział ten był stale obecny w naszej samochodowej rzeczywistości, ale teraz proporcje zmieniają się szybciej na rzecz rynku wtórnego. Jednocześnie wraz ze wzrostem cen rośnie też wiek sprowadzanych i sprzedawanych aut. Tendencję tą zauważają nawet producenci, którzy chcą fabrycznie odnawiać kilkuletnie auta i sprzedawać je ze swoją gwarancją.
Powstają też oferty niskokosztowego najmu auta, gdzie płaci się za przebieg. Najpierw był car sharing, którego rynek teraz zaczyna rosnąć, bo samochód na minuty może być dla niektórych użytkowników tańszy niż rzadko używany własny lub taksówka. Teraz pojawiają się pierwsze oferty producentów – Stellantis wprowadził we Francji usługę „Electric as you go”, w której płaci się za przejechane kilometry i swojego rodzaju opłatę za wyłączność Peugeota e-208 i Opla Corsy-e. Ma być ona wdrażana także w innych krajach, w tym w Polsce.
Wiele osób wiąże wzrost cen aut spalinowych z nachalną niekiedy promocją samochodów elektrycznych. Owa ekologia wpychana na siłę może rzeczywiście przynieść więcej szkody niż pożytku – nie tylko w Polsce ceny elektryków są poważną przeszkodą w ich zakupie. Zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych od roku 2035 wprowadzony przez Parlament Europejski tylko spotęguje problemy na rynku motoryzacyjnym i daje pożywkę spiskowym teoriom w rodzaju chęci zlikwidowania przez polityków możliwości swobodnego przemieszczania się.
Nie negując potrzeby posiadania czystego i cichego transportu warto zastanowić się jednak nad kosztem jego wprowadzenia – zarówno finansowym jak i społecznym. A ten wydaje się dzisiaj zbyt wysoki jak na możliwości klientów. Polska, historycznie patrząc, zawsze była krajem, w którym motoryzacja rozwijała się wolniej niż u naszych zachodnich sąsiadów, co miały i niestety mają wpływ głównie czynniki ekonomiczne. W momentach kryzysu, takich jak mamy dzisiaj, odczuwamy to mocniej.
Nasz kraj będzie się motoryzacyjnie zmieniał niestety na gorsze: samochody w Polsce będą się nieuchronnie starzeć. Warto by politycy, niezależnie od opcji politycznej, zrozumieli że motoryzacja to krwioobieg gospodarki a jej ograniczanie przyniesie zdecydowanie więcej szkody niż pożytku.
Najnowsze komentarze