Grand Prix Azerbejdżanu rozgrywane na ulicach Baku z reguły jest bardzo emocjonującym wyścigiem. W tym roku przez pewien czas zanosiło się na wyjątkowe zmagania – nawet tuż po starcie na dohamowaniu do pierwszego zakrętu nikt w znaczący sposób nie ucierpiał. W pewnym momencie zrobiło się wręcz nudno. Ale ci, którzy zdecydowali się odejść od telewizorów w trakcie wyścigu, popełnili błąd. Po prostu nagle zaczęły się dziać rzeczy dziwne…
Ale po kolei. Fernando i Esteban dobrze wystartowali ze swoich pozycji startowych (odpowiednio 8. i 12.), zyskując miejsca podczas pierwszych metrów. Pod koniec pierwszego okrążenia Fernando był na siódmym miejscu, a jego kolega z drużyny plasował się na jedenastym miejscu. Niestety szczęście Francuza nie trwało długo – już na czwartym okrążeniu jego bolid stracił moc. Ocon zjechał do alei serwisowej i został wycofany z wyścigu.
Już na siódmym okrążeniu (wyjątkowo długiego, bo ponad 5-kilometrowego toru) Fernando zdecydował się zmienić opony miękkie na twarde, które miały mu posłużyć do końca zmagań. Był jednym z pierwszych, którzy zdecydowali się na wymianę. Niestety – Alonso stracił wówczas kilka miejsc i przez długi czas plasował się w drugiej dziesiątce stawki. To mogło zniechęcić fanów Hiszpana do oglądania wyścigu.
Na 31. Okrążeniu doszło do wypadku Lance’a Strolla. Przy bardzo dużej prędkości na długiej prostej uszkodzeniu uległa jedna z tylnych opon. Kierowcy na szczęście nic się nie stało, choć konieczne było wypuszczenie na tor samochodu bezpieczeństwa. Kiedy było to możliwe – Fernando Alonso zjechał do alei serwisowe, a w jego bolidzie znowu pojawiły się miękkie opony. Niestety trudno było zaatakować Daniela Ricciardo zajmującego dziesiąte miejsce i osobiście już się powoli pogodziłem z kolejnym wyścigiem Alpine F1 Team bez punktów.
Ale Baku jest nieprzewidywalne. Podobne zdarzenie, jak w przypadku Strolla, powtórzyło się na tej samej prostej, tylko kawałek dalej. Z wyścigu odpadł prowadzący Max Verstappen, co otworzyło nowe perspektywy dla Lewisa Hamiltona. Na tor znowu wyjechał samochód bezpieczeństwa prowadzący stawkę bolidów przez aleję serwisową, po czym pojawiła się czerwona flaga i wyścig przerwano. Na dwa okrążenia przed końcem. Czy coś mogło się jeszcze zmienić?
Kiedy tor został uprzątnięty, a w bolidach profilaktycznie wymieniono opony (bardzo zastanawiające były dwie takie same awarie w dwóch różnych samochodach), zarządzono restart z pól startowych. Ruszający z drugiego pola Lewis Hamilton na okrążeniu formującym najwyraźniej przegrzał hamulce i choć wyprzedził prowadzącego Sergio Pereza, to nie udało mu się wyhamować przed pierwszym zakrętem. Pojechał prosto, ale na szczęście nie wypadł z toru. Wrócił na niego, ale kończył wyścig pod sam koniec stawki. Za to wspaniale pojechał Fernando Alonso – w czasie dwóch okrążeni zyskał kilka pozycji i ostatecznie przekroczył metę na szóstym miejscu!
„Oczywiście jest to bardzo trudne: mieliśmy spadek ciśnienia i musieliśmy bardzo wcześnie wycofać samochód. Miałem dobry start i byłem przed obydwoma McLarenami, walczyłem z otaczającymi mnie bolidami. Jechałem swój wyścig i szło mi dobrze, a tempo było dobre na przebicie się do pierwszej dziesiątki, którą na koniec zdobył Fernando. To nie był nasz weekend, to jasne, ale już czekamy na kolejny wyścig, Grand Prix Francji. To będzie dla mnie coś wspaniałego, domowa impreza, nie mogę się doczekać, kiedy znów tam będę się ścigać” – powiedział Esteban Ocon.
„Cieszę się z zespołem, że zdobyliśmy kilka dobrych punktów w ten weekend, czułem, że zasłużyliśmy na to po trudnym weekendzie. Ostatnie okrążenia były świetną zabawą i próbowałem atakować i być agresywnym, aby odzyskać jakieś miejsca. Weekend był dla nas dość solidny, ale zabrakło nam trochę tempa podczas wyścigu. Musimy się temu przyjrzeć, ale jestem zadowolony z tego dnia i postaramy się przenieść to do Francji” – skomentował swoją jazdę Fernando Alonso.
„Wyścig nie rozpoczął się dobrze, ponieważ Esteban musiał zatrzymać się z powodu problemu z jednostką napędową, a tempo wyścigowe Fernando nie było konkurencyjne, czemu musimy się przyjrzeć i zrozumieć powody tego stanu rzeczy. Ogólnie rzecz biorąc, nie było to wspaniałe popołudnie, ale możemy być zadowoleni, że z uwagi na problemy dwóch kierowców po restarcie udało nam się powalczyć o punkty. Pozytywem było trochę magii Fernando, aby odzyskać kilka pozycji i ukończyć wyścig na szóstym miejscu, co jest wspaniałą nagrodą za ciężką pracę nas wszystkich. Wrócił do bardzo konkurencyjnego stanu i teraz musimy współpracować, aby utrzymać tę formę podczas następnego wyścigu we Francji” – zapowiedział Marcin Budkowski, dyrektor wykonawczy Alpine F1 Team.
Krzysztof Gregorczyk; zdjęcie: Alpine F1 Team
Najnowsze komentarze