Kierowcy, którzy spowodowali wypadek z udziałem motocyklisty czy rowerzysty, niekiedy tłumaczą, że po prostu nie zauważyli dwukołowego pojazdu. Czy to tylko kiepska wymówka? Okazuje się, że nie zawsze. Jednym z możliwych wyjaśnień jest zjawisko „ślepoty pozauwagowej” (ang. inattentional blindness), które polega na tym, że kiedy człowiek koncentruje się na jednym zadaniu, przestaje reagować na inne bodźce wzrokowe, nawet jeśli dany obiekt pojawi się w centrum jego pola widzenia. Co to oznacza dla kierowców?
Ciemna noc, ściana deszczu, śnieżyca czy mgła – wydaje się, że to przede wszystkim w takich warunkach kierowca może nie dostrzec zagrożenia na drodze. Nie zawsze jednak przyczyną jest niekorzystna aura atmosferyczna czy wada wzroku osoby prowadzącej pojazd. Kierowca może patrzeć wprost na nadjeżdżający motocykl albo dzika wchodzącego na drogę i mimo to tak naprawdę go nie widzieć.
Jak to możliwe? Z badań wynika, że człowiek może mieć problem z dostrzeżeniem tego, czego… nie spodziewa się zobaczyć*. Kiedy dana osoba koncentruje się na konkretnym zadaniu, zdolność postrzegania innych bodźców może być niewielka lub nawet zupełnie „wyłączona”. W ruchu drogowym ta właściwość ludzkiej percepcji może okazać się bardzo niebezpieczna – kierowca powinien być w stanie zareagować na wszystkie zagrożenia, zwłaszcza te pojawiające się nieoczekiwanie. Tymczasem wiele wskazuje na to, że najłatwiej będzie mu dostrzec te niebezpieczeństwa, których się spodziewa. Ponieważ motocykliści czy rowerzyści stanowią nieliczną grupę użytkowników ruchu drogowego w porównaniu np. do samochodów osobowych, uwaga kierowcy niekoniecznie jest skupiona na pojazdach jednośladowych. Podobnie dzieje się w sytuacji, gdy na drogę nagle wchodzi dzikie zwierzę, zwłaszcza w miejscach, gdzie nie ostrzegają przed tym znaki drogowe.
Kierowca nie ma wpływu na to, jak funkcjonuje jego umysł. Mimo to są sposoby, by zwiększyć bezpieczeństwo swoje i innych uczestników ruchu. – Podczas jazdy samochodem nic nie powinno dodatkowo rozpraszać kierowcy. Dlatego nie należy korzystać z telefonu komórkowego, a czasem lepiej także wyłączyć radio, by móc w pełni skoncentrować się na obserwowaniu drogi – radzą trenerzy Szkoły Bezpiecznej Jazdy Renault. Kluczową rolę odgrywa również prędkość. – W sytuacji, gdy kierowcy przydarzy się nagłe zagrożenie na drodze, ma on większą szansę na odpowiednią reakcję, gdy porusza się z prędkością dostosowaną do warunków ruchu. Nawet jeśli dojdzie do kolizji, jej skutki mogą być dzięki temu mniej poważne – mówi Zbigniew Weseli, dyrektor Szkoły Bezpiecznej Jazdy Renault.
*Sorry, Mate, I Didn’t See You: A Plausible Scientific Explanation, Australasian College of Road Safety
Szkoła Bezpiecznej Jazdy Renault to pierwsza markowa szkoła doskonalenia techniki jazdy Renault na świecie. Szkoła działa na terenie lotniska Warszawa-Bemowo. W ofercie szkoły znajdują się kursy dla klientów indywidualnych i flotowych, program dla kierowców samochodów dostawczych, jazda defensywna, czyli szkolenie z techniki bezpiecznej jazdy w realnym ruchu drogowym, kompletne audyty flot samochodowych, kurs ekojazdy, wykłady z psychologii i bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz szkolenia z zakresu pierwszej pomocy. Szkoła dysponuje 50.000 m² powierzchni do ćwiczeń, w tym płytą poślizgową o długości 120 m oraz kręgiem poślizgowym o średnicy 60 m, a także płytami betonowymi do jazdy na trolejach i torem do jazdy terenowej.
Szkoła Bezpiecznej Jazdy Renault jest członkiem Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego i Polskiego Stowarzyszenia Motorowego.
Szczegóły: szkolabezpiecznejjazdyrenault.pl
źródło: Renault Polska
Najnowsze komentarze