Czas na trzecią naszą relację z Salonu Samochodowego w Genewie, który jest tradycyjnie pierwszą ważną motoryzacyjną imprezą targową na rynku europejskim, a może i światowym. W Genewie zawsze coś się dzieje i jest to salon, który miłośnik samochodów powinien odwiedzić, jeśli tylko ma ku temu możliwość.
W tym roku wśród samochodów, które wzbudzały wiele emocji, a jednocześnie pozostawały w zasięgu cenowym przeciętnego Europejczyka, niewątpliwie był Renault Captur. Miejski SUV zbudowany na bazie Clio IV wygląda całkiem atrakcyjnie, w czym niewątpliwie swój udział ma lakierowanie – dach może, a nawet powinien mieć inny kolor, czy wzór, niż reszta karoserii. W efekcie powstają bardzo ciekawe kompozycje, dające interesujące wrażenia.
Ale Captur, to nie tylko design zewnętrzny. Sporo interesujących rozwiązań znajdziemy również wewnątrz samochodu. Deska i konsola środkowa zostały zaadaptowane z wyższych wersji Clio IV, ale w Capturze pojawiły się ciekawe zdobienia czy tapicerki, czy kierownicy, oraz niesamowity schowek przed pasażerem – pojemny, zamocowany zupełnie inaczej, niż w innych samochodach, i choć może nie jest to mocowanie szczególnie funkcjonalne, to jednak całość rozwiązania jest ciekawa. Z dwóch powodów – jest inne, a poza tym oferuje przestrony schowek.
Sam Captur roi dobre wrażenie – odważny design z pewnością ucieszy miłośników ożywiania miejskiej dżungli, a kolorystyka samochodów powinna zachwycić zwolenników niebanalnych barw. Takich w Polsce jest, niestety, niewielu, w efekcie czego na polskich ulicach dominuje szarość, bezbarwność wręcz, co wynika nie tylko z motoryzacyjnych upodobań Polaków, ale i naszej niechęci do kolorowych ubiorów, czy karoserii. Boimy się wyróżniać, jako naród. Czy zabiegi Renault pozwolą poprawić stan polskiego ducha? Śmiem wątpić. Uważam, że nie zrobimy się odważniejsi, że będziemy wybierać raczej stonowane odcienie lakierów Captura, ale liczę, że dach w odmiennym kolorze będzie obowiązkowym wyposażeniem ;-)
Captur ma może niezbyt przestronne wnętrze, ale jako auto z założenia miejskie powinien i tak pomieścić rodzica z dziećmi, a nawet dwójkę dorosłych z pociechami. Nie powinno też być problemu z upakowaniem zakupów w markecie, czy galerii, a podwójna podłoga kufra pomoże w przemycaniu alkoholu z Ukrainy, czy z Obwodu Kaliningradzkiego ;-)
Cały design Captura wnosi wiele świeżości do motoryzacyjnego światka. Nie jestem wprawdzie przekonany, że polski rynek jest na tę świeżość gotowy, ale podejrzewam, że przy rozsądnie skalkulowanych cenach Captur będzie się dobrze sprzedawał, zwłaszcza na rozwiniętych rynkach. Jest spójny w koncepcji, atrakcyjny stylistycznie, całkiem funkcjonalny i ma spore możliwości personalizacji. Czekam teraz na krytykę tego samochodu w polskojęzycznej prasie motoryzacyjnej, bo że taka krytyka się pojawi zwyczajnie nie mam nawet cienia wątpliwości ;-)
Na genewskim stoisku Renault nie zabrakło oczywiście także Clio IV, które swoją premierę miało wprawdzie w Paryżu, ale dopiero teraz do salonów trafiać zaczynają wersje Grandtour i R.S. Nic więc dziwnego, że właśnie w Szwajcarii pokazano kilka tych aut i budziły one spore zainteresowanie. Nie zabrakło też swoistego połączenia tych dwóch odmian – Clio IV Grandtour przygotowane przez Renault Sport.
Francuzi pokazali też odświeżone, głównie w przedniej części nadwozia, kompaktowe minivany Scenic i Grand Scenic. Lifting miał na celu upodobnienie tych funkcjonalnych i chętnie kupowanych samochodów do najnowszych modeli marki i myślę, że im wcale nie zaszkodził ;-) Przy okazji zaprezentowano nową wersję Scenic’a – XMOD, następcę RX4 i Conquista. Auto oczywiście nie ma napędzanych obu osi, a za trakcję w nieco luźniejszym terenie odpowiada elektronika. Rozwiązanie Extended Grip pracuje podobnie, jak znany już z modeli Peugeota Grip Control – jest po prostu zaawansowanym systemem kontroli trakcji, który pozwala na znalezienie przyczepności w trudnych warunkach drogowych (śnieg, błoto, piasek). Dochodzi do tego podwyższony prześwit, pakiet stylistyczny kojarzony z autami terenowymi, a w wyposażeniu elektrycznym LED-owe światła do jazdy dziennej i system multimedialny R-Link w kabinie. I choć marzył się co poniektórym naszym Czytelnikom napęd na cztery koła, to Renault nie zdecydowało się na wyposażenie Scenic’a w ten niewątpliwy atut. Mimo to i tak – jak widać na jednym ze zdjęć poniżej – XMOD rzucił niektórych na kolana ;-)
Renault jest znany nie tylko z bezpiecznych samochodów, ale i z pojazdów elektrycznych, którzy jest wielkim orędownikiem. Na genewskich targach firma pokazała trzy takie modele, oczywiście nie ograniczając się, poza Kangoo Z.E., do pojedynczych egzemplarzy. Wciąż spore zainteresowanie budziło kompaktowe Zoe, od podstaw projektowane jako samochód elektryczny. To zgrabne autko z ciekawym wyposażeniem, które – po uwzględnieniu premii ekologicznych – dostępne jest we Francji w cenie analogicznej, jak Clio – od 13.700 euro. A to czyni Zoe naprawdę przystępnym cenowo samochodem. Renault zaprezentował w Genewie także sposoby ładowania akumulatorów tego samochodu – różne, w zależności od potrzeb, logistyki i możliwości klienta. Zoe jest bardzo interesującym samochodem, ale dopóki w Polsce nie pojawią się zachęty proekologiczne (a nasz prąd do ekologicznych nie należy…), to nie spodziewałbym się tych aut nad Wisłą – będą zbyt drogie. W dodatku Polacy są szalenie konserwatywnymi ludźmi i boją się nowego, jak diabeł święconej wody, a gdy to nowe pochodzi z Francji, to już zupełnie. Ale cóż – mitologia zbyt często wygrywa nad Wisłą z rzetelną wiedzą i rozumieniem…
Kolejne elektryczne auto, które w normalnych krajach można już kupować, to Renault Kangoo Z.E. W Genewie pokazano jego najnowszą wersję, pięcioosobową, przedłużaną, z nowym pasem przednim ujednolicającym model do najnowszej stylistyki Renault. Samochód prezentuje się całkiem nieźle, funkcjonalności trudno cokolwiek zarzucić, a silnik elektryczny znacząco obniża koszty eksploatacji, co szczególnie ważne dla małych i średnich przedsiębiorców. Kangoo w zaprezentowanej wersji świetnie spisze się zarówno jako samochód dla biznesu, jak i dla rodziny. Jedyny problem, to wciąż zasięg, ale w większości zastosowań drobnych przedsiębiorców realne 130 km powinno zwykle wystarczyć. Można się na to zgodzić przy znaczącym obniżeniu kosztów użytkowania.
Na każdych targach, na których są prezentowane, Renault Twizy budzą żywe zainteresowanie. Nie jest to przecież nowa konstrukcja, ale wciąż budzi emocje. Dwuosobowy czterokołowiec z dachem napędzany silnikiem elektrycznym stanowi znakomitą alternatywę dla skuterów i innych jednośladów tak chętnie wykorzystywanych w zachodnich metropoliach. Niskie koszty eksploatacji, cisza, przyzwoite osiągi i możliwość bezstresowego użytkowania nawet przy kiepskiej pogodzie sprawiają, że Twizy jest ciekawą propozycją. Na polskie warunki nietanią, ale na Zachodzie autko budzi duże zainteresowanie. W Genewie zaś Renault pokazał także egzemplarz zaprojektowany przez Cathy i Davida Guetta’ów, znanych pewnie głównie młodszym Czytelnikom naszego wortalu.
tekst i zdjęcia: Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze