Pomysł nie jest nowy i z powodzeniem stosuje się go w Rumunii czy w Bułgarii, o czym pisaliśmy podczas naszego długodystansowego testu Dacii Sandero. Stojąc na światłach widzimy wyświetlacz, który odmierza czas pozostały do zapalenia się kolejnego światła. Czekając na zmianę na światło zielone, wyświetlacz pokazuje cyfry czerwone. Mając już światło zielone, widzimy czas pozostały do zmiany światła na czerwone. Proste i genialne.
Nasz kraj nie jest aż tak bardzo w tyle jak by się mogło wydawać. Niektóre samorządy w Polsce już zdecydowały się na zamontowanie tego typu urządzenia.Tak było między innymi w Toruniu, gdzie w listopadzie 2009 roku Miejski Zarząd Dróg zainstalował wyświetlacz na jednym ze skrzyżowań.
Urządzenia nie są drogie. Toruńskie rozwiązanie kosztowało 2 tysiące złotych. Tymczasem Ministerstwo Infrastruktury planuje prace badawcze nad tym rozwiązaniem, oraz opracowanie nowych przepisów, które będą regulowały instalowanie wyświetlaczy. Czy jednak naprawdę do wyposażania skrzyżowań potrzebne są paragrafy? Wystarczyłaby odrobina zdrowego rozsądku i nieco funduszy.
Urzędnikom badającym temat zamiast ślęczeć nad papierami polecamy wycieczkę do Rumunii. Najlepiej Dacią, będzie i tanio i wygodnie. Może podpatrzą jakieś kolejne rozwiązania? Na trasie szczególnej uwadze polecamy przejazd przez Węgry, gdzie na wielu zwykłych drogach obowiązuje ograniczenie do 110 km/h. I jakość tych dróg też jakby lepsza, niż u nas. Warto te pomysły wdrażać w Polsce.
Najnowsze komentarze