Marka Citroën od dziesięcioleci, a wręcz od swojego zarania, słynie z dbałości o komfort podróży. Nie wszystko da się jednak załatwić samochodem. Wszak pojazdy funkcjonują w określonej infrastrukturze. Nie zawsze starania producenta samochodu na coś się zdadzą, gdy drogi będą dziurawe, albo kierowca nierozsądny. Jednym z czynników, z jakimi spotykamy się na co dzień, są progi zwalniające.
Chyba nikt nie ma wątpliwości – progi zwalniające są potrzebne. Bez wątpienia poprawiają bezpieczeństwo w newralgicznych miejscach. Niestety odbija się to na komforcie jazdy. Dlaczego? Pewnie wszyscy widzieliśmy wręcz dziesiątki, jeśli nie setki różnych progów. O różnej długości, różnej wysokości, z różnych materiałów. Jeśli ktoś z Was był kiedyś na przykład w Puławach, to tam wylot w stronę Kazimierza wręcz najeżony jest wyniesionymi w górę skrzyżowaniami z podrzędnymi uliczkami, wiodącymi do stojących w okolicy domków jednorodzinnych. Nazywano to w momencie budowy – wspominał mi o tym przed laty Grzegorz Różycki – miasteczkiem holenderskim.
I właśnie z Holandii pochodzi materiał, który opracowaliśmy na nasze potrzeby. Progi zwalniające pojawiły się w wielu kształtach i rozmiarach od lat 80. XX wieku. Ponieważ nie wynaleziono do tej pory jeszcze żadnej skutecznej dla nich alternatywy, pojawia się pytanie: w jaki sposób możemy je pokonać tak wygodnie, jak to możliwe?
Chyba nikt nie ma wątpliwości: na drogach w zatłoczonych dzielnicach mieszkaniowych, w okolicy żłobków, przedszkoli i szkół, w pobliżu klubów sportowych oraz w wielu innych miejscach jest na tyle bezpiecznie, na ile samochody jadą powoli. Ponieważ znaki drogowe z ograniczeniem prędkości mają zbyt mały wpływ na realne ograniczenie prędkości, władze szukały bardziej skutecznych metod ograniczenia prędkości. W wyniku tych poszukiwań pojawiły się progi zwalniające. Występują we najróżniejszych kształtach i rozmiarach, aby tylko zmniejszyć prędkość na obszarach zabudowanych, ale też czasem poza nimi.
Progi zwalniające w obszarach zabudowanych są prawdziwymi zabójcami komfortu i mogą nawet powodować uszkodzenia samochodów, jeśli nie przejedzie się przez nie poprawnie. A zatem pytanie brzmi: jaki jest najwygodniejszy sposób pokonania tych przeszkód? Citroën ma na to rozwiązanie! Oto sześć porad, jak pokonywać progi zwalniające.
PRZEWIDYWANIE
Ostrożne przewidywanie i spojrzenie na kształt progu pomaga prawidłowo oszacować prędkość, z jaką próg może zostać pokonany. Należy wziąć również pod uwagę obciążenie samochodu. Przy obciążeniu dużą ilością bagażu lub kilku pasażerów zawieszenie samochodu ugina się jeszcze bardziej, więc należy jeszcze wolniej pokonywać progi zwalniające.
PUŚĆ HAMULCE
Należy hamować z dużym wyprzedzeniem (tu pojawia się poprzednia porada) i zwolnić pedał hamulca tuż przed progiem. Przód samochodu, który zostaje przyciśnięty w dół podczas hamowania, podnosi się wówczas do normalnego stanu. Zmniejsza to ryzyko uszkodzeń, ale daje również sprężynom i amortyzatorom możliwość komfortowego pochłaniania uderzenia.
DWÓJKA JEST IDEALNA
Na obszarach zabudowanych drugi bieg jest idealny do pokonania progu zwalniającego. Na tym biegu pozwól, aby samochód powoli przejechał tę przeszkodę. W samochodzie z automatyczną skrzynią biegów pojazd sam dobiera właściwe przełożenie.
PRZETOCZ SIĘ
Pokonując progi zwalniające należy pozwolić, aby samochód przetoczył się przez nie z tą samą (stałą) prędkością. Nie należy przyspieszać, dopóki całkowicie nie minie się progu, aby tył samochodu nie opadł zbyt mocno podczas pokonywania progu. Samochód wówczas nie dobije tyłem. Przejazd będzie przyjemny dla pasażerów siedzących z tyłu.
PO SKOSIE
Kiedy jedzie się samochodem nisko zawieszonym, albo z długim przednim zwisem warto jest pokonywać progi zwalniające po skosie, najpierw jednym kołem, potem drugim (na tej samej osi). Szansa na uszkodzenie dolnej części zderzaka lub innych części jest mniejsza niż w przypadku przekroczenia progu na wprost. Należy jednak pamiętać, aby nie spowodować zagrożenia ani nawet dezorientacji innych uczestników ruchu!
JEDNOSTRONNIE
Jeśli próg nie zajmuje całej szerokości drogi, jedź lewym lub prawym kołem obok niego. Takie rozwiązania widywałem w wielu miejscach w Polsce – m.in. w Warszawie, czy Białymstoku. Tak pokonywane progi zwalniające skutkują mniejszą ilością ruchów karoserii i w efekcie większym komfortem, niż w przypadku przejechania przez tę przeszkodę czterema kołami.
Kierowcy, którzy stosują się do tych wskazówek (niektóre mogą się wydawać truizmami, ale wiemy, że wśród naszych Czytelników są też początkujący adepci jazdy), natychmiast zauważają pozytywne efekty: kierowca i pasażerowie nie są mocno wstrząsani przy każdym progu. Ponadto są to dobre praktyki dla samego samochodu: progi zwalniające pokonywane z prawidłową prędkością pozwalają uniknąć gwałtownego skakania samochodu. Zapobiega to również uszkodzeniom na przykład spoilerów i spodu samochodu.
Progi zwalniające bywają irytujące, ale musimy z nimi żyć. Bez wątpienia poprawiają bezpieczeństwa na drodze. Można dyskutować nad lokalizacją niektórych z nich, ale na pewno nieprędko zostaną wyeliminowane z dróg całego świata. Za to pokonując progi zwalniające w odpowiedni sposób ułatwimy sobie życie i zadbamy o samochód.
Przy okazji – Citroëny z zawieszeniem hydropneumatycznym, zwłaszcza takie, jak CX, czy BX, o DS już nawet nie wspominając, niewiele sobie robiły z tych przeszkód. To jednak już historia, lepiej więc rozsądnie podchodzić do tematu progów zwalniających. Po coś one w końcu są.
Krzysztof Gregorczyk; zdjęcia: Citroën
Najnowsze komentarze