Baltic Sea Circle to potwornie trudny i wyczerpujący rajd. W ciągu 2 tygodni zmagań, liczba załóg została zdziesiątkowana. Ekipy jadące Citroënami BX niemal na skraju wyczerpania w końcu przekroczyły polską granicę i oddały się m.in. poszukiwaniom Fiata 126p. Znów nie obyło się bez niespodzianek: jeden z samochodów został uszkodzony przy spotkaniu z jeleniem. Poczytajcie relację Tomka Nowaka z kolejnego etapu rajdu.
Wyczerpani ilością wrażeń oraz silnie przesiąkniętą rosyjskimi wpływami atmosferą na Litwie, Łotwie i w Estonii z utęsknieniem zmierzaliśmy w stronę Polski. Trasa z Szawli przez Kowno do Ełku liczyła ok. 400 km, ale zanim przekroczyliśmy granicę mieliśmy do wykonania dwie misje: zrobienie zdjęcia na Górze Krzyży oraz spotkanie z pozostałymi załogami na placu w Mariampolu.
Kiedy dotarliśmy do pierwszego punktu nie mogliśmy uwierzyć, że takie miejsce w ogóle istnieje. Otaczały nas miliony krzyży! Z każdym krokiem, gdy szliśmy coraz dalej i wyżej naszym oczom ukazywały kolejne i kolejne a za każdym z nich kryje się inna historia, inny człowiek oraz inna intencja, z którą właściciel przybył tu, aby się modlić. Miejsce robi ogromne wrażenie i nastraja do rozmyślań i nostalgii.
Zwiedziliśmy Kowno i dotarliśmy do Mariampolu na plac poświęcony narodowi litewskiemu, na którym z pozostałymi załogami mieliśmy utworzyć znak pokoju. Frekwencja na placu utwierdziła nas w przekonaniu, jak piekielnie trudny jest to rajd.
Węgrzy, Rumuni, Holendrzy, Austriacy i mnóstwo innych ekip wycofało się z udziału ze względu na problemy techniczne lub prywatne i wróciło do domu. Na starcie w Hamburgu stało ok. 140 załóg a na placu nie było nawet 50 samochodów. Musieliśmy „zatrudnić” dwa dodatkowe auta lokalnych mieszkańców, aby wykonać misję.
Citroënowa gościnność
Ostatnie kilometry przez Litwę w kierunku Polski, jechaliśmy niepozorną, polną drogą aż nagle naszym oczom ukazał się upragniony znak – granica państwa. Wiele ekip zagranicznych było zaskoczonych, że tak może wyglądać przejście graniczne, ale jesteśmy przecież w strefie Schengen. W Polsce odwiedziliśmy kolejną Tajną Bazę Cytryniarzy, tym razem dobrze nam już znaną.
Zajechaliśmy do Ełku do Pawła i Agnieszki Malinowskich, którzy przygotowali ognisko, miejsce do spania, poczęstunek i drobne upominki. Paweł, który jest wielkim miłośnikiem Citroëna, zdobył dla nas części, które musieliśmy wymienić po zderzeniu z BMW na torze lodowym i udostępnił nam narzędzia i plac, na którym mogli dokonać naprawy. Bardzo nam było miło i świetnie się bawiliśmy.
Jeszcze przed świtem, o 4:50 bez śniadania wyruszyliśmy z Ełku do Międzyzdrojów. Czekało nas 700 km i 10 godzin za kółkiem, w dodatku nie obyło się bez przygód. Na drogę wyskoczył jeleń i zderzył się z Żaglowcem Bezdroży. Zwierzę w lekkim szoku, ale najwyraźniej bez uszczerbków na zdrowiu pobiegło do lasu, ale Citroën BX miał uszkodzony cały przód. Pękła maska, zderzak i lampa.
To przykre doświadczenie na końcowym etapie trochę podłamało nasz zespół, ale ostatecznie wzięliśmy to na wesoło. Zaczepiliśmy linkę o przedni pas i naciągnęliśmy drugim BX-em, prowizorycznie poskładaliśmy lampy i ruszyliśmy w dalszą drogę. Musieliśmy jednak zweryfikować nasze plany.
Żaglowiec Bezdroży pojechał do swojej siedziby w okolice Stargardu, aby Konrad i Marcin mogli naprawić samochód i ukończyć rajd z fasonem a my postanowiliśmy uporać się z misją Pocztówkowy Poker, która polegała na zbieraniu widokówek z miejscowości, których pierwsze litery utworzą napis „Superlative Adventure Club”.
Fiat 126p i holowanie BX-a
W innych bałtyckich krajach z pocztówkami jest bardzo krucho, ale u nas tradycja wysyłania kartek jest silnie zakorzeniona w narodzie i nawet najmniejsze miasta mają swoje widokówki. Przy okazji, z pomocą Maćka Mądrowskiego wykonaliśmy zadanie, wymagające spotkania Polskim Fiatem. Mało tego, Maluch musiał holować nasze auto! Ciekawie wyglądało to z zewnątrz.
Zupełnym przypadkiem wypełniliśmy również misję polegającą na złowieniu z naszego samochodu ryby. W miejscowości Rowy wędkarzy nie brakuje i nie mieliśmy problemu ani ze zdobyciem wędki, ani ze złowieniem zdobyczy.
Ok. 22:00 dojechaliśmy do Międzyzdrojów, gdzie po królewsku ugościły nas koleżanki z klubu Amicale Citroën Pologne: Iza Niemczewska i Magda Sołtysik, które przygotowały pyszny żurek i napoje. Naprawiony Żaglowiec Bezdroży dołączył do nas godzinę później. W końcu mogliśmy wziąć kąpiel i odpocząć. Byliśmy potwornie zmęczeni. Rankiem wyruszyliśmy w kierunku mety – do Hamburga.
Relacja z rajdu Baltic Sea Circle – Winter Edition 2025:
- Citroënem BX wokół Bałtyku. Ze startu prosto do… warsztatu. Baltic Sea Circle 2025 (Część 1)
- Citroën BX na cmentarzysku samochodów, poszukiwanie busa Abby i pierwsza fotka z fotoradaru. Baltic Sea Circle 2025 (Część 2)
- Citroëny BX kontra śnieg i lód plus najtrudniejsza misja: znalezienie pokoju. Baltic Sea Circle 2025 (Część 3)
- Citroën BX kontra BMW. Drifty na lodzie i urwany przegub. Trwa Baltic Sea Circle 2025 (Część 4)
- Citroën BX z napędem na tył? Od pomysłu do czynu. Baltic Sea Circle 2025 (Część 5)
- Na podbój Lofotów Citroënem BX. Baltic Sea Circle 2025 (Część 6)
- 300 km BX-em przez fiordy i… 300 euro mandatu. Baltic Sea Circle – Winter Edition (Część 7)
- Czy mróz pokona BX-a? Problemy techniczne i tajemniczy pakunek. Baltic Sea Circle 2025 (Część 8)
- Kierunek Nordkapp! Citroënami BX na północ Europy – Baltic Sea Circle 2025 (Część 9)
- Polowy warsztat i naprawa BX-a w ekstremalnych warunkach. Baltic Sea Circle 2025 (Część 10)
- Citroën BX w „tajnej bazie Cytryniarzy” w Finlandii. Baltic Sea Circle 2025 (Część 11)
- Biwak w Estonii i niesforne Webasto w Citroënie BX 4×4. Baltic Sea Circle 2025 (Część 12)
Najnowsze komentarze