Nowy rok przynosi zaskakujące informacje ze świata tak ważnych dla polskich kierowców autostrad. W Polsce mamy ich zaledwie kilka, ale pełnią bardzo istotną rolę w systemie transportowym naszego kraju. Okazuje się, że wprowadzane systemu e-Toll było zaledwie początkiem zmian, które nas czekają. Kończy się bowiem czas darmowych autostrad.
Zmiany zapowiedział minister infrastruktury, Andrzej Adamczyk. „Nie stać nas na to, by utrzymywać stale i bez końca stan, kiedy nie pobieramy opłat na autostradach. Sukcesywnie system poboru opłat będzie obejmował kolejne odcinki autostrad” – powiedział podczas otwarcia jednego z odcinków A1. Oficjalna uroczystość stała się więc okazją do zapowiedzi poboru pieniędzy za autostrady. Dzisiaj wieloma ich odcinkami jeździ się za darmo.
Kiedy możemy spodziewać się zmian? Minister Adamczyk nie był tutaj zbyt wylewny. „Na pewno nie stanie się to w roku przyszłym, czy za dwa lata, ale sukcesywnie system poboru opłat będzie obejmował kolejne odcinki autostrad.” – powiedział. Jednak w to akurat dość trudno uwierzyć, ponieważ aplikacja e-Toll umożliwia wprowadzenie opłat za dany odcinek w zasadzie z dnia na dzień.
Dlaczego informacja ta powinna nas niepokoić? Bo autostrady w Polsce są jednymi z najdroższych na świecie a dodatkowo dla kogoś, kto dużo jeździ, będzie to duże obciążenie dla budżetu. Bardzo wygodne są systemy ryczałtowe, na przykład na Słowacji roczna winieta to wydatek rzędu 50 euro. Można też kupić winietę 10-dniową za 10 euro lub 30-dniową za 14 euro. To dużo bardziej korzystne, niż płacenie blisko stu złotych za jednorazowy przejazd choćby autostradą A2.
Środki finansowe pozyskane w ten sposób wpłyną do Krajowego Funduszu Drogowego i posłużą kolejnym inwestycjom – zapowiada minister Adamczyk. Te słowa wymagają jednak komentarza: Minister zdaje się zapominać, że kierowcy płacą już w cenie benzyny zarówno akcyzę jak i opłatę paliwową a wpływy z tych podatków są znacznie wyższe, niż wydatki na drogi. Dwa lata temu na budowę i utrzymanie dróg przeznaczono około 70% wpływów z podatków w benzynie, ropie i LPG. Co się stało z resztą pieniędzy?
Zapowiedzi rządu to tak naprawdę kolejne obciążanie wydatkami osób, które posiadają samochody. W Polsce grupa kierowców jest bardzo liczna, to ponad dziesięć milionów osób. Wygląda na to, że rząd po raz kolejny sięgnie do naszych kieszeni.
Najnowsze komentarze