W 2024 roku rynek pojazdów elektrycznych we Francji przeszedł prawdziwą transformację za sprawą wprowadzenia tzw. leasingu socjalnego. Program ten, uruchomiony na początku roku i zakończony już pod koniec lutego z powodu wyczerpania budżetu, miał na celu umożliwienie mniej zamożnym gospodarstwom domowym wynajem samochodu elektrycznego za mniej niż 100 euro miesięcznie, bez konieczności wniesienia wkładu własnego. Warunkiem jest posiadanie pracy.
I chyba nikt nie będzie zdziwiony, że skala zainteresowania tym rozwiązaniem znacząco przerosła oczekiwania rządu. Początkowo planowano udostępnić od 20 do 25 tysięcy pojazdów, jednak finalnie podpisano ponad 50 tysięcy umów leasingowych. Każdy pojazd był dotowany przez państwo kwotą około 13 tysięcy euro, co przełożyło się na całkowity koszt programu rzędu 650 milionów euro. Te pieniądze trafiły w większości do francuskich producentów takich jak Citroën, Peugeot oraz Renault.
Nietrudno zgadnąć, że wpływ programu na rynek pojazdów elektrycznych okazał się duży. Leasing socjalny odpowiadał za 35% sprzedaży elektryków w segmencie klientów indywidualnych oraz za 23% całkowitej sprzedaży pojazdów elektrycznych we Francji w 2024 roku. Na programie szczególnie skorzystały marki należące do koncernu Stellantis, które łącznie odpowiadały za 66% wszystkich pojazdów dostarczonych w ramach leasingu socjalnego. Rozwój leasingu socjalnego rodzi jednak również pytania o przyszłość. Kluczową kwestią pozostaje, co stanie się z tymi pojazdami po upływie trzyletnich kontraktów leasingowych, kiedy trafią one na rynek wtórny. Istnieje ryzyko, że ich wartość rezydualna będzie pod silną presją, co może zaburzyć równowagę cenową na rynku używanych elektryków. Co więcej, koszty programu są gigantyczne i obciążają podatników.
Choć program leasingu socjalnego bez wątpienia przyczynił się do popularyzacji elektromobilności we Francji, jego nagłe zatrzymanie oraz niepewność dotycząca kontynuacji stawiają branżę przed kolejnymi wyzwaniami. Francuski rząd zapowiedział już plany wznowienia programu w drugiej połowie 2025 roku. Nowa edycja ma być finansowana z wykorzystaniem mechanizmu certyfikatów oszczędności energii. Tym razem ambicją jest udostępnienie nawet 100 tysięcy pojazdów elektrycznych, choć szczegóły dotyczące kosztów dla użytkowników pozostają na razie nieznane. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że to nie tylko program wsparcia ale też kosztowna kiełbasa wyborcza. I mocne zaburzenie normalnych stosunków na rynku, jak wszędzie tam, gdzie w grę wchodzą dotacje.
Najnowsze komentarze