W pogoni za widocznością polscy kierowcy potrafią przekroczyć wszystkie granice absurdu. Jesienna pogoda sprzyja obserwowaniu nieprawidłowego oświetlenia i używania świateł przeciwmgielnych, gdy nie trzeba tego robić.
Środek nocy, trasa szybkiego ruchu. Samochodów jak na lekarstwo, jednak gdzieś tam daleko z przodu widać jaskrawe białe światło. Wokół ciemno choć oko wykol a kontrast pomiędzy białym światłem a czerwonym jest bardzo duży. Z tak dużej odległości nie wiadomo co to jest. Dopiero podjechanie znacznie bliżej ukazuje problem w całej okazałości.
Dostawczy samochód wyposażono w zupełnie absurdalne, jaskrawe oświetlenie tablicy. Dioda jest tak mocna, że świeci znacznie mocniej niż boczne czerwone światełka. Coś, co byłoby ledwie drobną przeszkodzą w pełnym świateł mieście, tutaj urasta do rangi poważnego problemu.

Po co tak jaskrawe oświetlenie tablicy rejestracyjnej? Dioda LED o mocy kilku watów świeci zdecydowanie za mocno i potrafi w takich warunkach wprowadzać w błąd, bo rozproszone światło widać z bardzo daleka. Na dwupasmowej drodze widok zbliżającego się białego światła może wprowadzać w błąd i wywoływać dezorientację kierowców, dopiero będąc znacznie bliżej widać dokładnie z czym mamy do czynienia.
Ale to nie jedyny grzech kierowców. Drugim problemem, powszechnie spotykanym szczególnie jesienią, jest nadużywanie świateł przeciwmgielnych z tyłu pojazdu. Ta sama droga, wczesna pora i kierowca, który widzi mgłę (ale leżącą daleko za szosą) włączył sobie dodatkowe oświetlenie. Mimo że zwykłe światła z tyłu są doskonale widoczne, to on postanowił oślepiać – bo nie można tego nazwać inaczej.
Na zdjęciu widać wyraźnie, że widoczność na drodze jest bardzo duża a inne samochody nie używają żadnego dodatkowego oświetlenia, bo nie ma potrzeby. Ale znalazł się jeden jedyny przewrażliwiony człowiek, który myśli że trzeba zapalić wszystko co się posiada. Nie, nie trzeba!
Używajcie światła z rozwagą. Niekiedy więcej nie znaczy lepiej a wręcz przeciwnie!
Najnowsze komentarze