Peugeot RCZ to jedno z najpiękniejszych coupé na rynku. Jest niskie, szerokie, ma przepiękny tył z szybą nawiązującą do kształtu damskich pośladków i nie ma co ukrywać, że jest to zaprojektowano po prostu z klasą. Francuski styl i szyk, ale… produkowany w Austrii.
W swoim życiu jeździłam różnymi sportowymi samochodami – mercedesami, oplami, BMW, ale żaden nie był tak „wypasiony” jak ten Peugeot. Cóż – znak czasów. Do samochodów wsadzane jest coraz więcej bajerów.
Przyznaję, że podobnie jak inne sportowe modele – tak i ten nie jest autem, do którego wsiada się wygodnie. Im wyższy obcas i krótsza spódnica, tym bardziej pokracznie ląduje się za kierownicą, choć podejrzewam, że im młodszy i zgrabniejszy kierowca płci żeńskiej, tym milszy widok dla obserwatorów płci przeciwnej.
Samochód, którym miałam przyjemność jeździć to wersja z sześciobiegową skrzynią biegów i silnikiem benzynowym 1,6 l o mocy 200 koni mechanicznych. W środku skórzana tapicerka, cztery poduszki powietrzne i sporo kieszonek. Te w drzwiach są przestronne, co uważam za ogromną zaletę. W końcu auto jest przeznaczone na duże trasy, jest więc gdzie pochować przewodniki itp. Nie brak też i tych małych, poupychanych tu i ówdzie, w których można schować tajne przez poufne to i owo. W samochodzie jest system hi-fi JBL, który sprawia, że słuchanie muzyki to prawdziwa przyjemność. Sześć głośników robi swoje. Niewielka przestrzeń sportowego autka wypełnia się dźwiękami, które dzięki amplitunerowi 240W zyskują niezwykłe brzmienie.
Przyznaję, że system dźwiękowy aż korci, by rozkręcić głośniki na maksa. Co oczywiście uczynili zabrani na przejażdżkę moi panowie robiąc mi tzw. „wiochę”. Jak potem obaj zgodnie stwierdzili: „miny przechodniów – bezcenne, a za auto można zapłacić kartą mastercard”. Drugą „wiochę” zrobili mi na parkingu, kiedy udawali mafiozów i jeden drugiego zamknął w bagażniku. Przy okazji okazało się, że bagażnik „ercezetki” jest bardzo pojemny, bo z powodzeniem pomieści dwóch średniego wzrostu facetów. Najlepiej jednak, by leżeli zwinięci embrionalnie. Ust nie muszą mieć zaklejonych. Auto jest z tych dźwiękoszczelnych. Problem pojawi się jednak, gdy zaczną stukać w maskę od środka. Na szczęście zawsze można czymś ich przed tem ogłuszyć.
Auto ma DVD, które dla bezpieczeństwa kierowcy działa tylko na postoju. Ma też wejście USB i na kartę SD. Niestety nie miałam czasu, by przetestować przeglądanie zdjęć na wyświetlaczu. Teraz słówko o zestawie głośnomówiącym. Mikrofony wewnętrzne, które umożliwiają rozmowę przez telefon z użyciem zestawu głośnomówiącego bluetooth bardzo dobrze zbierają dźwięk. Nawigacja jest bardzo przejrzysta. Na dodatek w trakcie rozmowy, gdy na ekranie wyświetlacza nie widać mapy, informacje o najbliższym skręcie pojawiają się między zegarami na desce rozdzielczej. Tam też można odczytać ile kilometrów pozostało do celu.
Wady auta? Zdecydowanie nie do jazdy po mieście. Najmniej pali na wysokich biegach, na niskich niestety żre niczym smok. Na dodatek trójka i czwórka niezwykle krótkie. Silnik „oddycha” dopiero na piątce. Kiedy w pewnym momencie z powodu korka, czterokilometrowy odcinek pokonywałam w czterdzieści minut, było mi tego auta żal niczym zbitego psa. Na dodatek RCZ nie bardzo nadaje się na polskie drogi. Niskie zawieszenie powoduje, że np. przez tzw. „śpiącego policjanta” i wszelkie objazdy wytyczone bezdrożami, najlepiej przejeżdżać z prędkością 5 kilometrów na godzinę. Tak więc im gorsza droga tym bardziej szkoda samochodu.
I jeszcze drobiazg – tankowanie. Wlew paliwa umiejscowiony jest koło bagażnika, ale nie z boku karoserii, tylko jakby na jej górze. Przyznam, że znalezienie go zajęło mi ze dwie minuty.
Chyba pierwszy raz jechałam samochodem, który budząc tak wielkie zainteresowanie na ulicy jednocześnie wzbudzał taką agresję innych kierowców. Nie od razu zorientowałam się, że powodem tego drugiego jest moja płeć. Kilkakrotnie zdarzyło mi się stanąć na światłach i gdy kierowca w aucie obok zobaczył mnie za kierownicą, twarz zmieniała mu się w mocno zirytowaną. Kilkunastu zajeżdżało drogę, by z piskiem opon i mocnym pierdnięciem z rury wydechowej wyprzedzić po zmianie światła na zielone. Chyba naiwnie myśleli, że zacznę się ścigać. Tymczasem nie mam tego w zwyczaju. Myślę, że gdybym miała co najmniej 20 lat więcej, wzbudzałabym w nich nie irytację, ale nienawiść. Dlatego podjęłam decyzję: zrobię wszystko, by po osiągnięciu wieku emerytalnego, oprócz auta do jazdy po mieście, kupić sobie takie sportowe i siadając za kółkiem doprowadzać kierowców z nadmiarem testosteronu do furii. Będę musiała być jednak bardzo bogata, bo przy powiększających się korkach szybko zarżnę silnik. Czego się jednak nie robi, by wnerwić ludzi?
W czasach szkolnych wraz z kolegą grałam na skrzypcach po jego świętej pamięci dziadku. Oboje nie umieliśmy tego robić, więc sąsiedzi (a zwłaszcza jeden) strasznie na nas krzyczeli. Dlatego czynność powtarzaliśmy wręcz z lubością. Przyznam, że teraz odkryłam, iż jest coś, co bardziej wnerwia ludzi niż nieumiejętna gra na skrzypcach. To baba za kierownicą Peugeota RCZ. I nie ma to nic wspólnego ze stylem jazdy. Wystarczy, że siądzie. Muszę to powtórzyć.
*) Gwiazdor filmów porno z lat 80-tych, który do historii różowego przemysłu filmowego przeszedł jako ten, który miał podobno największe przyrodzenie. (Ponad 35 centymetrów). Na podstawie jego życiorysu powstał nagrodzony Oscarem film „Boogie nights”. Nakręcono też o nim kilka filmów dokumentalnych.
Małgorzata Karolina Piekarska
Najnowsze komentarze