Każdy, kto interesuje się sportami motorowymi, powinien znać to nazwisko. Mario Illien jest bowiem legendą świata wyścigów. Mało kto jednak wie, że trzy lata temu pojawił się w Polsce Citroënem Traction Avant i serwisował go w znanym w całej Europie warsztacie Konrada Duli, specjalizującym się w zabytkowych Citroënach.
Zacznijmy jednak od historii. Mario Illien oraz Paul Morgan założyli w 1984 roku firmę Ilmor Engineering. Początkowo dostarczała silniki i prowadziła konsulting dla serii IndyCar i MotoGP. Później weszła w napęduy dla bolidów F1 zarówno dla zespołu Sauber, jak i McLaren. Działalność rozwijała się i stopniowo pojawiali się więksi kontrahenci, w tym Mercedes-Benz, który wykupił 55% udziałów i zmienił nazwę firmy na Mercedes-Ilmor.
Wśród produktów firmy znalazły się silniki 2.65l Indy V8 o mocy 720-850 KM czy mocne napędy V10 do Formuły 1 dla zespołów Sauber. Mario Illien stopniowo stawał się legendą w świecie sportów motoryzacyjnych i jest znany na całym świecie. Jak więc trafił do Polski, do warsztatu oldtimerów w Stargardzie i co to ma wspólnego z Citroënem?
W 2019 roku córka Illiena namówiła go do wzięcia udziału w rajdzie Pekin – Paryż. To nawiązanie do legendarnych przedwojennej imprezy o tej samej nazwie. To bardzo wymagające i kosztowne przedsięwzięcie, które jest testem i dla samochodów i dla kierowcy oraz pilota. Wymogi związane z uczestnictwem w rajdzie są bardzo surowe a lista dopuszczonych modeli ograniczona.
Mario Illien, pracując wiele lat z Mercedesem, powinien – jak sam powiedział – jechać autem tej marki. Problem w tym, że samochody tej marki były w czasach rajdu Pekin-Paryż bardzo prymitywne. Zawieszenie na resorach, elementy drewniane, hamulce mechaniczne na cięgnach – ciężkie i niepraktyczne nadwozie. Mercedes do Pekin – Paryż nie wchodził więc w rachubę. Illien wybrał najnowocześniejszy i najbardziej zaawansowany samochód dostępny w latach trzydziestych. Był to Citroën Traction Avant.
Illien bardzo solidnie przygotował samochód do startu. Citroën został rozebrany prawie do ostatniej śrubki i złożony na nowo, z użyciem nowych części. Najwięcej uwagi poświęcił oczywiście silnikowi. „Zmodyfikowałem go, aby był nieco bardziej nowoczesny, na przykład założyłem filtr oleju, ponieważ te stare silniki ich nie miały, trzeba było wymieniać olej cały czas, w wale korbowym i wałku rozrządu był nawet brud. Włożyłem do niego samodzielnie wykonane tłoki i tuleje oraz łożyska. Część elementów wykonałem sam, bazując na swoim doświadczeniu” – mówił w jednym z wywiadów.
Trasa rajdu wynosiła 14.000 kilometrów. Impreza rozpoczęła asię 2 czerwca i trwał ponad miesiąc. Jeden z ostatnich etapów wiódł przez Polskę. Już na wjeździe do Szczecina kolumnę uczestników powitali polscy posiadacze oldtimerów, w tym Konrad Dula, jeden z najlepszych ekspertów w Europie od zabytkowych Citroënów, który przyjechał swoim Traction Avant. W ten sposób poznał Illiena. Rozmowa szybko zeszła na sprawy samochodów.
Illien przynał, że pompa wody w silniku trochę przecieka i musi przez to dolewać płyn chłodniczy. Martwił się, czy spokojnie dojedzie do Paryża, do którego zostało jeszcze ponad 1500 kilometrów drogi. Dula zaproponował mu wizytę w swoim odległym o godzinę jazdy warsztacie w Stargardzie. I tak oto legendarny konstruktor zawitał w małej polskiej firmie. Pompa wody została zdemontowana, rozebrana i błyskawicznie naprawiona.
Illien, początkowo najwyraźniej trochę zestresowany tym, że nieznani mu ludzie rozbierają drogi zabytkowy samochód, z zainteresowaniem obserwował wszystkie etapy naprawy: demontaż, rozebranie pompy, wymianę kilku części oraz uszczelniaczy, złożenie i montaż. Im dłużej był na miejscu, tym bardziej czuł się swobodnie. Zobaczył fachowców przy pracy i już z samej pewności ich ruchów i działania wiedział, że jego Citroën jest w doskonałych rękach.
W czasie rozmowy, która się toczyła, przyznał, że Citroën Traction Avant jest przy starych modelach innych producentów z tamtych czasów pojazdem z zupełnie innej epoki. Statkiem kosmicznym przy wozie drabiniastym – jak się wyraził. Ilość nowoczesnych rozwiązań, od silnika po zawieszenie i nadwozie sprawiła, że auto było produkowane przez blisko 20 lat. W motoryzacji to kilka epok.
Cała operacja trwała około trzech godzin, po czym rajdowy Traction Avant wrócił na trasę i bezpiecznie dojechał później do Paryża.
Obaj panowie mają do dzisiaj serdeczny kontakt.
Najnowsze komentarze