Zaczynał zupełnie od zera. Miał w głowie pomysł, na koncie nieduże pieniądze zaoszczędzone z wypłat z pracy u dealera i sporo determinacji. Chciał inaczej prowadzić biznes, bardziej po ludzku, bez „januszowania”. Pomysł okazał się słuszny. Dzisiaj, po kilku latach ciężkiej pracy, nasz rozmówca, miłośnik francuskiej motoryzacji, Krzysztof Robert Mijal, jest właścicielem niedużej, ale dobrze prosperującej firmy pod Łodzią. Jego przedsięwzięcie nazywa się VITESSE. W wywiadzie zdradza nam tajemnice swojej profesji i sukces.
Niepozorny, szczupłej budowy, uśmiechnięty Krzysztof Mijal to postać znana w środowisku fanów francuskich samochodów. Głównie w klubach Citroena.
Wiele lat temu zakochałem się we francuskich samochodach. Miałem ich bardzo dużo, w tym wersje, które były przedmiotem zazdrości. Do legendy już chyba przeszedł mój Citroen BX 1.9 16V, z najmocniejszym silnikiem benzynowym jaki wtedy montowano w Citroenach. A ja połączyłem go jeszcze z automatyczną skrzynią biegów. Zawsze lubiłem moc i szybkość – mówi Krzysztof Mijal.
BX szybko mu przestał wystarczać i gdy tylko pojawiła się okazja pod domem Krzyśka zagościł Citroen XM, najszybsze żelazko świata. Nie była to byle jaka wersja – jak kupować to tylko jak najmocniejszy, w jak najlepszej wersji.
Pracowałem ciężko, starałem się jak najwięcej oszczędzać. Samochody były dla nas w Polsce bardzo dużym wydatkiem. Mimo to od zawsze kusiły mnie duże moce a Citroeny fascynowały komfortem jazdy. Udało mi się znaleźć bardzo ciekawą wersję Citroena XM – z najmocniejszym silnikiem benzynowym, w dość unikalnej wersji wyposażeniowej z ostatniego roku produkcji. Ale gdy w 2006 roku pojawił się na rynku C6, od razu wiedziałem, że będzie to moje kolejne auto.
Krzysztof od najmłodszych lat interesował się motoryzacją. Jego ogromna wiedza na temat mechaniki zaczęła procentować bardzo szybko. W klubie Citroena był znany nie tylko z ciekawych samochodów, które posiadał, ale również z magicznych umiejętności. Dotyczących zarówno spalania samochodu jak i poprawy parametrów silnika.
Nie mogę zdradzić swoich zawodowych tajemnic (śmiech). Powiem tylko tyle, że rzeczywiście, klubowicze przyjeżdżali do mnie z prośbą o poprawienie osiągów. Wtedy nie miałem jeszcze firmy, ale pewna wiedza i przemyślenia sprawdzały się w praktyce. Nie zawsze tak się da, nie zawsze to działa jak sobie to wyobrażali niektórzy, ale mam tu pewne osiągnięcia. I już wtedy, a było to przecież wiele lat temu, przychodziła mi do głowy myśl o tym, żeby założyć firmę i robić to profesjonalnie, w zupełnie inny sposób.
Co do spalania, to znowu wracamy do kombinacji obrotów, obciążenia i prędkości. Zwykle udawało mi się osiągać wynik spalania niższy niż jakiemukolwiek innemu kierowcy, w tym samym aucie. Swego czasu jechałem np. z redaktorem naczelnym Francuskie.pl na targi, o ile pamiętam do Paryża. Moja dynamiczna i szybsza jazda oznaczała prawie litr paliwa mniej na 100 kilometrów niż u kolegi Gregorczyka. Do dzisiaj mnie pyta jak to zrobiłem (śmiech). Moje rekordy średniego spalania to np. 3,9l/100km w Xsarze 1.4HDi w jeździe miejskiej i 5,6l/100km w dwutonowym C6 3.0HDi na 200 km drogi ekspresowej.
Krzysztof pracował najpierw w salonie Citroena, a potem w przedstawicielstwie Scanii. Po wielu latach pracy u kogoś chciał w końcu zacząć coś swojego. Odkładał pieniądze, oszczędzał, odmawiał sobie wielu przyjemności. I któregoś dnia, ku zaskoczeniu jego szefa, po prostu złożył wypowiedzenie. Ale pierwsze miesiące wcale nie były łatwe.
Znalazłem w internecie ogłoszenie już wówczas renomowanej firmy V-tech z Krakowa. Szukali firm, z którymi mogliby rozwijać swoją sieć sprzedaży usług tuningowych. To było coś dla mnie! Szybko odpowiedziałem na ogłoszenie i już tydzień później jechałem na południe! Przedstawiłem swój pomysł, podpisałem umowę, zainwestowałem w sprzęt i… Nic. Przez pierwsze kilka miesięcy nie udało mi się zarobić ani złotówki. Oszczędności topniały, ale nie chciałem się poddawać. Pojawił się pierwszy klient, drugi, trzeci… W 2009 roku od stycznia zaczęły się pojawiać nowe zlecenia. Jednego się nauczyłem. Każdy klient jest dla mnie najważniejszy. Postawiłem na jakość.
Tajemnica tuningu elektronicznego, którym zajmuje się Krzysztof, to taka modyfikacja parametrów samochodu, aby miał on więcej mocy, większy moment obrotowy, a jednocześnie spalało się mniej paliwa. Jednak nie jest to takie proste.
Kiedy klient pyta mnie dlaczego za programowanie samochodu musi płacić 1,5 czy 2 tysiące złotych, odpowiedź jest dość długa. Tak długa, jak długi proces realizacji takiego zlecenia. Gdy auto wjeżdża do mojej firmy, zczytujemy z niego program sterownika wtrysku i mierzymy parametry wyjściowe na hamowni. Potem wszystko jest wysyłane do Krakowa, do centrali firmy V-tech. A tam eksperci przygotowują nowe, indywidualne mapy, które odsyłają. Ja to wgrywam i testuję. Do skutku. A skutek ma być taki, że samochód musi jeździć lepiej, a jednocześnie ma być to dla niego bezpiecznie, co oznacza, że każdy z modyfikowanych parametrów jest przeliczany wg wzorów matematycznych i fizycznych dla konkretnego silnika. Ile to już razy przyjeżdżali do mnie ludzie, którym ktoś za kilkaset złotych po prostu zwiększył moc bez dokładnej analizy programu. Często kończy się to zapchaniem filtra cząstek stałych, a nierzadko też uszkodzeniem silnika lub osprzętu. Taniej wychodzi drożej, jak to czasem bywa.
Właściciel VITESSE od początku postawił na obsługę wszystkich rodzajów pojazdów. Uznanie V-techu zdobył prężnie działając w bardzo ciekawym rynku aut ciężarowych. Zdarzyło się, że takie auto zerwało się z uwięzi.
To wydarzenie zapamiętam na długo. Zwiększaliśmy moc w potężnym silniku V8 w Scanii. Udało się wejść dobrze powyżej 630 koni mechanicznych. Pasy, którymi było przywiązane auto na hamowni, z których każdy może być obciążony do 5 ton, zerwały się jakby były z papieru. Na szczęście nic się nie stało, ale solidnie najedliśmy się strachu. Dzisiaj takie samochody mocujemy dodatkowo. Moce, które potrafimy osiągnąć, są rzeczywiście imponujące. Właściciel ciężarówki zyskuje, bo auto mniej pali. A kierowca jest zadowolony, bo ma wygodniejszą pracę – mniej przerzuca biegi, a jazda z dużym ładunkiem mniej obciąża samochód.
Obsługa samochodów ciężarowych to wymagający biznes. Trzeba mieć duże (wysokie) pomieszczenia i odpowiednich pracowników. VITESSE stawia na jakość serwisu, nie ma mowy o oszczędnościach w tym zakresie.
Kilka lat temu, gdy firma już dobrze się rozwijała, znalazłem niszczejące hale pod Łodzią. Były w tragicznym stanie. Podpisałem umowę na wynajem i rozpocząłem bardzo kosztowny remont. Przebudowanie, odnowienie i wyposażenie hal pochłonęło ogromne ilości pieniędzy i pracy. Siedziałem tu od rana do nocy, mało jadłem, mało spałem. Dzisiaj mogę się pochwalić czterema stanowiskami, wysokimi na pięć metrów, w pełni wyposażonym serwisem. Oprócz tuningu elektronicznego realizuje naprawy pogwarancyjne Scanii i Volvo.
Jednak sentyment do francuskich samochodów pozostał. Krzysztof do dzisiaj jeździ Citroenem, jak zwykle topowym modelem. Czerwony C6 z kremowym wnętrzem i silnikiem 3.0 HDi jest jednym z najmocniejszych Citroenów w historii.
Bardzo lubię francuską motoryzację. Już w momencie premiery flagowego Citroena wiedziałem, że będę miał ten samochód. Bliżej mogłem go poznać na sesji zdjęciowej, którą robiliśmy dla Francuskie.pl chyba w 2006 roku. Modelka świetnie prezentowała się na tle jasnej skóry. Ten widok na długo utkwił mi w pamięci (śmiech). Pierwszego C6 w bardzo oryginalnym czerwonym kolorze kupiłem kilka lat temu. Miał świetny silnik 2.7 HDi, który wielu „na ucho” brało za benzynowy. Oczywiście na pierwszy ogień poszedł tuning. Niedawno udało mi się nabyć nowsze C6, również czerwone. Zaskoczyło mnie to, bo myślałem, że mam jedynego C6 w tym kolorze w Polsce. Długo pracowałem nad modyfikacjami i dzisiaj mój samochód ma prawie 300 KM i blisko 600 Nm! Szybszego nie ma w Polsce, a być może i na świecie (śmiech). Automatyczna skrzynia na razie dzielnie to znosi, ale jeśli nie wytrzyma tej mocy, to zlecę jej tuning u pewnej firmy pod Poznaniem. Nie przejmuję się.
W czasie gdy stoimy i rozmawiamy, na hamowni stoi samochód pana Adama z Warszawy. Co prawda nie francuski, ale bardzo wdzięczny do tuningu. To Ford 1.6 ecoboost o mocy 150 KM. Krzysztof opowiada, jak wyglądają kolejne czynności.
Silniki turbo, czy to diesle czy benzynowe, to bardzo dobry obiekt do tuningu. Przy zachowaniu bezpieczeństwa dla jednostki napędowej i turbiny można osiągnąć bardzo wiele. Ten fordowski silnik daje się podkręcić do prawie 200 KM. W tej chwili pracownik zakończył pomiary. Fabrycznie auto posiada 157 KM. Za chwilę wyślę mapy do Krakowa i zobaczymy co uda się osiągnąć inżynierom V-techu.
Mija kilka godzin pracy. W tym czasie mapy kilkukrotnie były przesyłane między Łodzią a Krakowem. Właściciel VITESSE bardzo dokładnie analizuje wykresy i parametry samochodu. Ford zjechał już z hamowni. Nowe wyniki są zaskakująco dobre.
Osiągnęliśmy prawie 200 KM i 330 Nm momentu obrotowego. Trwało to tak długo, bo chciałem, by najlepsze parametry były w tym najbardziej użytecznym zakresie obrotów, między 1600 a 3500. Wtedy jazda powinna być dużo przyjemniejsza. No i kierowca będzie oszczędzał paliwo.
Pan Adam zabiera samochód na jazdę testową i jest życzliwie ostrzegany przed patrolami, które kręcą się w okolicy. A właściciel VITESSE opowiada w tym czasie historię jednego z klientów.
Kiedyś robiłem tuning Volkswagena Polo. Właściciel zadzwonił do mnie bardzo zdenerwowany 15 minut po odebraniu samochodu. Słyszałem to wyraźnie w jego głosie. Powiedział mi tak: Panie Krzysztofie, samochód jeździ jak marzenie. Tak dobrze i tak szybko, że już zdążyłem zaliczyć 500-złotowy mandat. Dziękuję!
Po 15 minutach na plac przed VITESSE wjeżdża z piskiem opon Focus. Mina kierowcy mówi właściwie wszystko. Krzysztof pyta o wrażenia. Jedzie jakby odjął mu pan 300 kilogramów masy – mówi pan Adam. Wrażenie lekkości i dynamiki jest niesamowite. Uśmiecha się. Panowie dopełniają formalności i zadowolony klient jedzie w ponadstukilometrową podróż do domu. Przyjechał tu specjalnie do Łodzi – słysząc dobre opinie od swoich kolegów.
Mam bardzo dużo klientów z polecenia. Przyjeżdżają z całej Polski. Samochody osobowe, dostawcze i ciężarowe, czasem też autobusy. Przyjeżdżają, bo wiedzą, że mogą liczyć na rzetelną naprawę. Zatrudniłem najlepszych mechaników, tuningiem zajmuję się sam. I znam się na tym – wiele lat pracy w serwisach Nissana, Citroena i Scanii procentuje. Tuning elektroniczny też ma swoje prawa a moi klienci wiedzą, że po moich działaniach z autem będzie znacznie lepiej. Właściciele ciężarówek doceniają jakość serwisu i tuningu. Ich auta robią miliony kilometrów i muszą być sprawne, a dzięki optymalizacji oprogramowania mogą oszczędzać na paliwie naprawdę duże pieniądze. Doceniają mnie też profesjonalne firmy i od czasu do czasu dostaję zlecenia od salonów samochodowych.
Wiele lat pracy w branży, to ogromne doświadczenie i trudno Krzysztofa czymś zaskoczyć. Niedawno udało się to jednemu z klientów. Profesor uczelni, wiekowy, nobliwy starszy pan z długą, siwą brodą. Prawie jak Gandalf z Władcy Pierścieni. Przyjechał zrobić tuning samochodu. Ale jakiego samochodu.
Pamiętam ten dzień bardzo dobrze. Siedziałem wtedy w biurze i przygotowywałem jakieś zestawienie do celów podatkowych. Nagle słyszę niski pomruk silnika i pisk opon. Przez szybę zobaczyłem żółte Megane RS. Najmocniejsza wersja. Kawał dobrego auta do szybkiej jazdy. Mało które auto może z nim stawać w szranki. Pomyślałem, że przyjechał jakiś młody gniewny miłośnik mocy. Tymczasem otworzyły się drzwi i do biura wszedł starszy pan, wyglądający niczym ucieleśnienie Gandalfa z Władcy Pierścieni. Brakowało mu tylko szat i laski czarodzieja. Był bardzo zadowolony z tego, co udało nam się osiągnąć. Dzwonił z podziękowaniami.
Kończy się dzień i my musimy powoli kończyć naszą wizytę w VITESSE. Na koniec pytam Krzysztofa o jego marzenia:
Jest tego bardzo dużo – mówi właściciel VITESSE i szeroko się uśmiecha. Jedno z nich to milion koni mechanicznych. Nie w jednym samochodzie, ale łącznie. Liczę te wszystkie konie mechaniczne, które dodajemy u mnie w firmie i chciałbym, żeby jak najszybciej było ich milion. I zapraszam Czytelników Francuskie.pl do mnie – na pewno znajdziemy sposób, by polepszyć osiągi auta :)
I to już koniec spotkania w VITESSE.
rozmawiał
Jędrzej Chmielewski
Originally posted 2015-06-14 08:50:21.
Najnowsze komentarze