Nocleg w mieście mafii, klimaty jak z horroru, poranne wstawanie, spotkania z policją. Życie w redakcji rzadko bywa nudne, szczególnie gdy dużo się dzieje. Oto nasze przygody sprzed kilku lat.
Dzisiaj odsłaniamy dla Was kulisy pracy w redakcji i wracamy pamięcią do wydarzeń, który zapisały się w pamięci. Zaczynamy od… Renault Laguna 2.0T, boo to jeden z naszych ulubionych samochodów. Na przestrzeni lat zebrało się sporo historii i wspomnień z samochodami, które dla Was zebraliśmy.
Szybkość, jestem szybki i Renault Laguna 2.0T – „Dziękujemy Ci, sponsorze”
Dawno, naprawdę dawno temu, a był to rok 2006, ruszyliśmy z nieżyjącym już Grześkiem Różyckim, naszym redaktorem sportowym, testować Renault Lagunę 2.0 Turbo. Na miejsce testów wybraliśmy oczywiście okolice Lublina, gdzie rezyduje zwykle redaktor naczelny. Zdjęcia, robione aparatem Canon 30D z obiektywem 85/1.8, robiliśmy m.in. na bocznych uliczkach jednego z miast. Prędkość była chyba nieprzepisowa, więc dobrze, że nie pojawił się tam żaden stróż prawa.
Ale z szybkością tej Laguny mieliśmy jeszcze jeden problem, jadąc z Kraśnika do Lublina wąską, pełną drzew drogą, ujawnił się znany w redakcji talent redaktora naczelnego do szybkiej jazdy po drodze pełnej zakrętów – kłaniają się doświadczenia jazdy w rajdach. No i tak szybko pokonujemy owe zakręty aż tu nagle za nami migają długie świała i ktoś się zabiera za wyprzedzanie. Popatrzyliśmy na prędkościomierz, popatrzyliśmy na wyprzedzającego i oczywiście go przepuściliśmy. Kilometr dalej stał na poboczu ze zwieszoną głową przy patrolu z suszarką. Dziękujemy Ci, bezimienny sponsorze.
Laguna z 2.0T to do dzisiaj jeden z naszych ulubionych samochodów.
Listopadowe mgły z Renault Espace – „Wysiadaj!”
Również rok 2006, listopad. Zimno, ale tym rodzajem wilgotnego zimna, którego tak po prostu się nie lubi. Nieważne jak ciepło się ubierzesz, ile warstw ubrania założysz, ta wilgoć jakoś w Ciebie wejdzie i będzie dokuczać, wywołując dreszcze. Klimat jak z horroru i zero samochodów na ulicach.
Z naszym fotografem, Radkiem, ruszyliśmy na nocny objazd stolicy Renault Espace. W środku przyjemnie, ciepło, ale do wychodzenia na zewnątrz nie było wtedy chętnych.
– Teraz ty robisz fotki
– Nie, teraz Ty
– Wysiadaj!
Jedno z najlepszych zdjęć, jakie wtedy powstały, zrobiliśmy pod trasą w okolicach EC Siekierki. Mgła, niesamowite ciepłe światło z lamp ulicznych, odbicia czerwieni lamp Espace, wzór z reflektorów na słupach i przerwa między jezdniami stworzyły niesamowitą całość. Harmonijna i miękka linia przechodzi przez większość ciemnego obrazu, ożywiania kolorami nietypowymi dla jesieni.
Później na moście w centrum Warszawy powstało zupełnie inne zdjęcie w chłodnych odcieniach. Ale fotografowi było lodowato w obu przypadkach!
„Małe jest piękne” – Renault Trafic
W sierpniu 2008 roku testowaliśmy Renault Trafic. Samochód był w wersji osobowej. Pojechaliśmy nim wtedy do Kętrzyna, na północ Polski. Postój wypadł po drodze przy jednej z nienajlepszych wtedy mazurskich dróg. Nagle z kabiny wysiadł kierowca dużo większego Renault.
– Małe jest piękne – skomplementował nasze auto
Chwilę rozmawialiśmy o różnicach w jeździe, spalaniu i oczywiście polityce. Na koniec powstało to zdjęcie. Trafic wygląda na nim jak miniaturka.
Poranne mgły z Renault Scenic i wołomińska mafia – „Zostawiłeś portfel”
Wołomin to miasto, które być może zupełnie niesłusznie zostało swego czasu okryte złą sławą. Mafia, strzelaniny, morderstwa – tak rzeczywiście przez pewien czas tam było, ale my mamy zupełnie inne wspomnienia. Okolice Wołomina, szczególnie te położone na wschód, wybieraliśmy często na miejsce plenerów zdjęciowych. Nie inaczej było w przypadku Scenica. Wczesny poranek zapewnił zarówno mgły jak i piękne kolorowe niebo.
– Zostawiłeś portfel
– I otwarte drzwi…
Żeby zrealizować tą sesję przyjechaliśmy w te okolice dzień wcześniej. Rano się okazało, że samochód stał sobie otwarty w centrum Wołomina z portfelem na widoku, ale ani portfel nie zniknął ani nikt nie próbował zabrać czegoś innego. Później dowiedzieliśmy się od jedngo z dobrze poinformowanych mieszkańców, że ta okolica uchodzi za jedną z najbezpieczniejszych, bo miał to być teren osoby z półświatka i żaden przestępca nie będzie ryzykował tu działać.
Zdjęcia robiliśmy w październiku 2007 roku.
Renault Kangoo pod ślimakiem – „Widzisz bunkry?”
Radek, który współpracował z naszym portalem i często fotografował dla nas samochody, zaproponował pewnego razu zdjęcia nad Wisłą w Warszawie. Ze zdjęć nic nie wyszło, bo nie ekipa nie mogła jakoś trafić do rzeki. Zmęczony jeżdżeniem i szukaniem drogi fotograf stwierdził, że wejdzie na jeden z mostów i się rozejrzy. Skierował aparat w dół i tak powstało Kangoo ze ślimakiem. Nad Wisłę nie dojechaliśmy.
– Widzisz bunkry? – wołaliśmy z dołu
W czasie robienia tego zdjęcia żaden pieszy nie ucierpiał z powodu braku możliwości przejścia.
Renault Megane Sport przez pomyłkę. „Nie wiem jak to się stało”
Dawno dawno temu park prasowy Renault mieścił się przy Alejach Jerozolimskich w Warszawie a obsługiwał go przesympatyczny pan Wiktor Kumor. Chyba nas trochę polubił, bo samochody oddawaliśmy w całości, w terminie a nawet z bardzo dużym przebiegiem. Nie mógł uwierzyć jak po trzech dniach jazd testowych licznik Dacii Logan MCV miał ponad 4000 kilometrów więcej niż w momencie wydania. Ale nie o tym chcieliśmy.
Jeden z redaktorów odebrał Renault Megane Sport. Co prawda miało być inne Megane, ale dali takie, to wziął i pojechał spokojnie w stronę Lublina. Dwie godziny po wydaniu auta, czyli całkiem daleko już od Warszawy, zadzwonił telefon.
– Tu Wiktor Kumor. Czy może pan wrócić? Wydałem nie ten samochód.
Sportowe Megane szybko zmieniło kierunek jazdy, po drodze jeszcze sesja zdjęciowa. W parku prasowym czekało Megane w wersji kombi.
– Nie wiem jak to się stało – powiedział pan Wiktor z nieco skruszoną miną
– My też nie – odpowiedzieliśmy z uśmiechem.
Po autostradach z Renault Scenic 1.2 – „Coś dużo pali”
Rok 2013 był to znaczący czas, w którym na rynku pojawił się między inynymi nowy Scenic. My dostaliśmy go jesienią, z silnikiem benzynowym 1.2. Do testu wybraliśmy wyjazd zagraniczny, trasa wiodła po autostradach. Ekipa była większa, prowadził kolega, który nie miał większych doświadczeń z małym turbo, za to lubił szybką jazdę.
Rzecz działa się na autostradzie w Niemczech:
– Coś dużo to pali – mruknął, gdy wskazówka jakoś niepokojąco szybko spadała w trakcie jazdy
– Może zwolnisz? – zapytała z lekką irytacją w głosie jego partnerka, wskazując na licznik, który pokazywał grubo ponad dopuszczalny w Polsce limit
– Droga jeszcze długa – odrzekł nie odwracając oczu od drogi.
Potem panowała długa cisza.
Po dwóch tankowaniach zmienił jednak styl jazdy i drogi. Scenic okazał się dużo bardziej oszczędny (chociaż w porównaniu do diesla nadal wywoływał dysonans poznawczy).
Ustka w styczniu w Capturze. „Ale k… zimno, co nie”
Renault Captur trafił do nas do testu mroźną styczniową zimą 2015 roku. Sesję zdjęciową zrobiliśmy mu między innymi w Ustce. Najlepsze zdjęcia powstają oczywiście rano, dlatego ekipa redakcyjna zamiast wygrzewać się jak wszyscy uczciwi mieszkańcy tego nadmorskiego miasta i niedobitki turystów biegała z aparatem po okolicach portu.
Na pokładzie stateczku, który widzicie w tle, panowała gorączkowa krzątanina. Silnik pracował, co można było poznać po kłębach dymu wokół kadłuba. W pewnym momencie gdzieś z okolic budynku za statkiem dobiegł do nas okrzyk:
– Ale k… zimno, co nie?
– Jak w kieleckim! – odkrzyknął człowiek ze statku i zaczął głośno się śmiać.
Kontrast między zimną Ustką a kieleckim oraz śmiech wywołały w nas stan zbliżony głupawki.
– W tych warunkach nie da się pracować, koniec zdjęć, wracamy na coś ciepłego.
Najnowsze komentarze