Ceny samochodów, w tym aut elektrycznych, mogą w ciągu kilku lat wzrosnąć nawet o 40%. Przyczyną mają być coraz bardziej rygorystyczne regulacje narzucane przez Unię Europejską oraz rosnące koszty produkcji – ostrzega szef firmy Renault, Luca de Meo.
Luca de Meo, szef Renault, podkreśla, że klasa średnia, której siła nabywcza systematycznie maleje, nie jest w stanie nadążyć za postępującą technologią i rosnącymi kosztami życia. Zdaniem CEO Renault, aby przemysł motoryzacyjny mógł się rozwijać, musi mieć ona stabilną sytuację finansową. Tymczasem obecne prognozy ekonomiczne wcale nie sprzyjają takim oczekiwaniom. Co więcej, de Meo przewiduje, że nowe regulacje unijne, które mają wspierać transformację energetyczną i zmniejszać emisję CO₂, mogą doprowadzić do drastycznego wzrostu cen pojazdów!
Unia Europejska – nie patrząc na to, że świat się zmienia – dąży do całkowitej elektryfikacji rynku motoryzacyjnego do 2035 roku, co oznacza koniec sprzedaży samochodów spalinowych. Zdaniem de Meo, narzucane terminy i normy są zbyt surowe i zmuszają producentów do ponoszenia ogromnych nakładów inwestycyjnych na dostosowanie swoich pojazdów do nowych wymogów. Szef Renault szacuje, że spełnienie tych norm zwiększy koszty produkcji o około 40% i to w ciągu najbliższych 5-6 lat.
Koszty te obejmują nie tylko nowe technologie, takie jak akumulatory oparte na bardziej przystępnych cenowo ogniwach litowo-żelazowo-fosforanowych (LFP), ale także nakłady na badania i rozwój. Jak twierdzi de Meo, Renault będzie musiało przeznaczyć około jednej czwartej budżetu R&D na dostosowanie swoich modeli do europejskich regulacji, co niewątpliwie odbije się na cenach końcowych pojazdów.
Podwyżka cen o 40% może oznaczać, że nowe auta staną się nieosiągalne dla przeciętnego obywatela. O ile dotychczasowy rozwój rynku elektryków był wspierany przez dopłaty i wsparcie finansowe, o tyle malejące budżety państw mogą ograniczyć dalsze wsparcie dla kupujących.
Najnowsze komentarze