W zasadzie nie wiem co mnie podkusiło, żeby kupić Citroëna Traction Avant. Mając trzydzieści lat człowiek myśli chyba o bardziej współczesnych przyjemnościach. Mnie jednak do nich nigdy nie ciągnęło. W świecie pełnym krzykliwości, hałasu, ostentacyjnego epatowania pieniędzmi, działaniem na zasadzie weź kredyt by innym pokazać jaki jesteś, mnie to nigdy nie obchodziło.
Citroën Traction Avant musiał mi zapaść w pamięć we wczesnym dzieciństwie. Czy były ot jakieś telewizyjne obrazki, czy może magia książek, nie wiem. Faktem jest, że od zawsze wiedziałem, że go sobie kiedyś kupię. I nie czekałem długo na spełnienie marzeń. Gdy tylko pojawiła się taka możliwość, odmawiając sobie wielu innych przyjemności, tą jedną sobie sprawiłem. Miałem wtedy nieco ponad trzy dziesiątki na karku a znajomi – miłośnicy sportowych bolidów z literką B i koniecznie dopiskiem M pukali się za moimi w plecami w głowę, mówiąc że za te pieniądze to mógłbym dobrą wypasioną sztukę E39 kupić bez problemu.
Zobacz: Citroën Traction Avant to legenda. Zmienił na zawsze oblicze motoryzacji
I gdybym był złośliwym człowiekiem to odpowiedziałbym, że nawet Niemcy woleli Citroëna Traction Avant od rodzimych produktów swego czasu, ale w Polsce te samochody były i chyba trochę nadal są kojarzone ze znienawidzonym Gestapo a potem z brutalną służbą bezpieczeństwa. Nie ta część historii motoryzacji mnie jednak interesuje.
Citroën Traction Avant był szczytem technicznej myśli motoryzacyjnej na początku lat trzydziestych. Samochód tak dopracowany i zaawansowany, że produkowano go przez 20 lat i nawet pod koniec produkcji niektórzy producenci nawet nie zbliżyli się do jego pełnej formy! Nie wierzycie? Sprawdźcie jaką konstrukcję miały na przykład Mercedesy z lat 50-tych…
Zobacz: Citroën Traction Avant 7-osobowy dla rodziny
Mój Traction Avant to rocznik 1954. Ma silnik o pojemności 1,9 litra a moc oszałamiające 57 KM. Swego czasu był to król dróg, król komfortu i król wystawnego stylu życia. Dzisiaj na drodze budzi szacunek swoimi klasycznymi kształtami i zdumienie osobą dość młodego właściciela. Dodam nieskromnie, że właściciel traktuje swojego Citroëna prawie jako daily a już całą pewnością uwielbia nim podróżować.
Posiadanie takiego samochodu wiąże się z pewnymi wyzwaniami. Pierwsze co trzeba zrobić po zakupie, to dać go do dobrego mechanika. Takiego, który nie tylko zna się na motoryzacji, ale również wie o co chodzi w Traction Avant. Silnik będzie wymagał troskliwego rozebrania, odświeżenia, wymiany elementów i ponownego złożenia. Odpowiednie przewody i świece oraz olej, zmieniany znacznie częściej niż w nowszych wozach to podstawa. Instalacja elektryczna ma tutaj sześć volt a nie dwanaście i biada temu, kto chciałby przerabiać na współczesną odsłonę. To zbrodnia!
Po pierwszym serwisie, który ma znacznie więcej czynności i trwa dłużej niż tydzień czy miesiąc, można już wyjechać na drogę. A wtedy taki w pełni sprawny Traction Avant zaczyna żyć, śpiewać, cieszyć się każdym kilometrem. Nie ma tu wspomagania, ale jest wspaniała jazda. Nie ma klimatyzacji, ale jest klimat! No i te spojrzenia… Citroën działa jak magnes. Przyciąga wszystkich. Nawet moich kolegów, co kiedyś doradzali E39. Dzisiaj jeden z drugim biegną i szukają czegoś zabytkowego, bo jak raz ktoś wsiąknie w ten klimat, to nie ma przebacz.
I wiem, rozmowy o zabytkowych samochodach mogą wydawać się nudne. Bo ile można słuchać opowieści o tym jak w drugiej wsi nie mogli odpalić Tractiona i go pchali, albo że pana nawaliła i była zabawa z wymianą gdzieś w środku lasu w rojach komarów. Legendy i opowieści, anegdoty, historie zabawne i zmyślone, jest to całe zakręcone na punkcie swoich samochodów środowisko. Ale wiecie co, uwielbiam te klimaty. Lubię się przebrać w strój z epoki, lubię po całym tygodniu wsiąść do tego samochodu, i męcząc się w upale pędzić na kolejny zlot nad morzem, organizowany w czerwcu przez Amicale Citroën Pologne pod Mielnem. Traction dzielnie jeździ przez Polskę a ja w nim, ciesząc się posiadaniem wyjątkowego samochodu, ale jest to radość taka całym sobą, włącznie ze świadomością, że zmieniam też trochę świat – bo wjeżdżając w zasięg waszego wzroku nagle przestawiacie swój tok myślenia w sposób niedostępny dla żadnych współczesnych maszyn. I chyba wnoszę trochę radości w to pędzące szybko życie, może udaje mi się czasem was nieco zwolnić w tym pędzie.
Jadę przez miasta i miasteczka, poza nimi przyspieszam do 80-90 km/h i mogę spokojnie funkcjonować w motoryzacyjnej rzeczywistości bo Traction Avant jest samochodem nowoczesnym. Nie ma elektroniki, nie ma nawigacji, ale ma duszę.
I za to go kocham.
tekst nadesłany, korekta redakcja
Najnowsze komentarze