Ta niezwykła historia wydarzyła się latem 1930 roku. „Właściciel majątku Karczmiska w województwie Lubelskiem, Stanisław Strażyc wybrał się przed kilku dniami na wycieczkę samochodową po kraju. Przed samym wyjazdem podczas pożegnania, ulubieniec pana domu, pokojowy pies Lord, skaleczył odjeżdżającego w rękę.
W trzy dni po jego wyjeździe u psa wystąpiły wyraźne oznaki wścieklizny. Natychmiast dokonana analiza nie pozostawiła najmniejszych wątpliwości: pan Strażyc został skaleczony przez wściekłego psa i z ukrytą w swem ciele utajoną straszliwą chorobą p. Strażyc jadzie dalej.
Rodzina nie wie, gdzie p. Strażyc w tej chwili się znajduje, to też ze względu na stan bezpieczeństwa publicznego władze wojewódzkie rozesłały natychmiast listy gończe i we wszystkich województwach czynione są poszukiwania, aby zatrzymać p. Strażyca i natychmiast poddać go kuracji zabezpieczającej o ile nie jest jeszcze zapóźno. Pan Strażyc jedzie szarą limuzyną marki Citroën i w programie swym ma podróż po całej Polsce” – donosił Dziennik Białostocki w sierpniu 1930 roku.
Strażyc jechał prawdopodobnie Citroënem C4 lub Citroënem C6. Znane są jego
A kim był Stanisław Strażyc i jakie były jego dalsze losy? Urodził się w rodzinie właścicieli ziemskich i mieszkał w rodzinnym majątku w Karczmiskach. Stanisław poślubił tam Krystynę Radyszkiewicz i z tego związku rodzi im się córka, Krystyna Anna Strażyc. Po podziale rodzinnego majątku rodzina zamieszkała w Strażyskach na obrzeżach Karczmisk, w kierunku Wymysłowa.
Po II wojnie światowej Stanisław Strażyc zamieszkał w Łodzi, gdzie prowadził zakład fotograficzny. Zmarł w 1953 roku. Co się stało z Citroënem niestety nie wiadomo.
Opracowano na podstawie:
- Dziennik Białostocki 7 sierpnia 1930 r.
- Powiśle Lubelskie nr 4/2003, Pismo Regionalnego Towarzystwa Powiślan w Wilkowie.
Najnowsze komentarze