W maju 2021 roku grupa Stellantis wypowiedziała swoje umowy z dealerami w całej w Europie. Długofalowym celem tego działania jest zbudowanie sieci na nowo i obniżenie kosztów dystrybucji. W Polsce każdy z dealerów marek Citroën, Fiat, Opel czy Peugeot, oprócz wypowiedzenia otrzymał również kategorię A, B lub C, która miała wskazywać, czy koncern ma zamiar przedłużać z nim umowę. Teraz Stellantis wprowadza nowe warunki.
Ponad rok po wręczeniu wypowiedzeń proces restrukturyzacji sieci sprzedaży trwa a obawy dealerów pozostają bez zmian. Stellantis chciałby nazywać ich inwestorami, co ma potwierdzać ich zaangażowanie w proces wspólnej budowy nowej sieci, jednak sami dealerzy w Polsce widzą to inaczej, najbardziej odczuwając brak dialogu oraz przekazywania rzetelnych informacji o przyszłości sieci.
Liczba dealerów Stellantis w Polsce zostanie najprawdopodobniej zredukowana w ciągu najbliższych czterech lat a ci, którzy pozostaną – oraz nowi, poszukiwani obecnie przez dział rozwoju sieci – mają mieć więcej lokalizacji i nową strukturę przydziału marek.
Marki będą dzielić między sobą salony. Nie będzie niczym dziwnym zobaczyć na jednym budynku logo Citroëna, Peugeota i Opla. Zresztą to już się dzieje, choćby w Bydgoszczy. Zmienią się też wymogi w zakresie powierzchni salonów, przeznaczonej dla jednej marki. W ciągu czterech lat ta spadnie prawdopodobnie o około 30%.

Nowe umowy, oznaczające przejście na model bardziej komisowy niż dealerski, pojawią się w 2023 roku i będą sukcesywnie wdrażanie w kolejnych markach. Jednak ten proces idzie bardzo wolno, bo Stellantis próbuje za wszelką cenę nieco wyjść poza europejskie regulacje i zbudować model, w którym będzie miał pełną kontrolę nad całym procesem sprzedaży a jednocześnie nadal chce osiągać zyski z modelu tradycyjnego. Wygląda z zewnątrz trochę tak jakby korporacja chciała zjeść ciastko i mieć ciastko. Dlatego ciągle nie ma finalnego kształtu umowy, która ma się pojawić pod koniec roku.
Umowa ma być odmianą umowy komisowej. Dealer będzie wystawiał fakturę w imieniu producenta a cena sprzedaży zostanie narzucona przez Stellantis.
Marża zostanie zlikwidowana na rzecz prowizji, której wysokość jest przedmiotem prac i jak słyszymy we Francji na dzisiaj ma to być około 3%… lub mniej.
Dodatkowe wynagrodzenie dealera będzie zależało od usług świadczonych na rzecz Stellantis: organizowanie jazd próbnych, proces sprzedaży, dostawa pod samochodu pod dom. Wszystkie dane klientów mają być własnością Stellantis, koncern ma też przejąć kontrakty flotowe.
Wynagrodzenie będzie różne dla różnych marek i zróżnicowane terytorialnie a skomplikowany system wskaźników oraz audytów ma pozwolić utrzymać przewidywalny dla koncern poziom kosztów i zysku.
A co z wynagrodzeniem za niezamortyzowane inwestycje dealerów przy zmianie warunków? W Europie Zachodniej mają otrzymać za to odszkodowania. Czy tak samo będzie w Polsce? Tego na razie nie wiadomo. Proces przygotowania nowych umów ciągle trwa a na wiele pytań w koncernie nie ma jeszcze odpowiedzi.
Najnowsze komentarze