Pojawiliśmy się przed józefowskim hotelem Holiday Inn goszczącym Citroëna i zaproszonych dziennikarzy odpowiednio wcześniej, dzięki czemu mogliśmy zrobić kilka zdjęć jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem prezentacji. Naszą uwagę od razu zwrócił jasnoczerwony Citroën 2CV stojący w tej części parkingu, która była zarezerwowana dla gości Citroën Polska. Autko miało zrolowany dach, było pięknie wyczyszczone, świetnie utrzymane i naprawdę wzbudzało podziw. Zresztą rzućcie okiem…
Oprócz legendarnej „kaczki” na parkingu stało sporo innych, nowszych modeli Citroëna, znajdujących się w aktualnej ofercie handlowej Firmy. Oczywiście bez trudu znaleźliśmy tam Berlingo (acz jeszcze model poprzedni), C4 Grand Picasso i oczywiście flagowego C6…
Poczesne miejsce na parkingu zajmowały jednak przygotowane do jazd testowych nowe C5-tki. To one wzbudzały ogromne zainteresowanie sukcesywnie przybywających na premierę dziennikarzy. Równo zaparkowane w trzech miejscach, głównie sedany, ale i ze 2-3 Tourery (kombi) niemal każdy żurnalista fotografował zaraz po przybyciu na hotelowy parking.
Czas jednak biegł coraz szybciej, trzeba się więc było oficjalnie zarejestrować. Przemiłe hostessy wskazywały drogę, gdzie jedna z nich, Pani Dorotka, odhaczała na liście tych, którzy przybyli. Tuż obok wystawiono napoje zimne i gorące, w foyer obok można było się posilić apetycznie wyglądającymi kanapkami (nie skorzystaliśmy, byliśmy po śniadaniu), a konsumpcję uatrakcyjniały standy z podświetlanym logo C5 oraz ciekawa grafika związana z modelem.
Kiedy już praktycznie wszyscy zaproszeni goście pojawili się w miejscu prezentacji, zaproszono nas do oryginalnie urządzonej sali konferencyjnej. Ciekawe, całkowicie przezroczyste krzesła (wyglądały, jak z lodu), przyćmione światło i C5 Tourer na scenie. A obok – Marek Nawarecki, Dyrektor ds. Public Relations Citroën Polska.
Pan Marek rozpoczął swoje wystąpienie od powitania gości, przedstawienia specjalistów z Citroën Polska, po czym pokrótce przedstawił sytuację handlową Citroëna w Polsce i na świecie. Firma notuje przyrosty sprzedaży, rozwija się, a kolejne wprowadzane na rynek modele zdobywają coraz szersze rzesze odbiorców.
Citroën nie zapomina oczywiście o ekologii. Nie tylko nie zapomina, ale gra w pierwszej lidze. Wprowadzone niedawno logo airdream zdobywa coraz więcej modeli, ale to nie może dziwić, jeśli się wie, że Citroëny po prostu są ekologiczne. Potwierdzeniem tego jest fakt zaprezentowany na jednym ze slajdów:
Marek Nawarecki zaprezentował rozwiązania techniczne nowej C5-tki, opowiedział o świetnym zawieszeniu (zarówno tym klasycznym, jak i hydropneumatycznym), o dbałości o wszelki komfort podróżujących tym samochodem ludzi, o praktycznie niespotykanym w tej klasie modelowej i cenowej wyposażeniu. Wiecie, że w nowej C5-tce znajdziecie trójwarstwowe uszczelki w drzwiach? Skutecznie ogranicza to natężenie hałasu dochodzącego z zewnątrz. Do tego klejone szyby rodem z C6 i komfort akustyczny uprzyjemnia Wam pomruk silnika, który – zwłaszcza w wersjach z jednostkami wysokoprężnymi, o czym mogliśmy się później przekonać – brzmi naprawdę wspaniale!
Po wystąpieniu Pana Marka przyszedł czas na pytania. Padło nawet jedno dotyczące awaryjności – czy nowe C5 nie będzie miało tak wielu problemów z elektryką i elektroniką. Nie wiem, kto je zadał, ale wygląda na to, że ów pan bazuje na mitach – C5 nie miało jakichś spektakularnych wpadek, pomijając cewki w benzynowych silnikach V6 z pierwszych lat produkcji.
My ciekawi byliśmy, czy Citroën pójdzie śladem Renault i zaproponuje klientom trzyletnią gwarancję na C5. Okazuje się, że polityka Firmy jest nieco inna – oferuje gwarancję dwuletnią, a klienci pragnący skorzystać z dodatkowych lat mogą wykupić opcjonalne kontrakty serwisowe, bądź obsługowe.
Na razie nie należy też oczekiwać, by pod maskę nowego C5 trafił na przykład silnik BioFlex, który do odświeżonej 407-ki będzie montował siostrzany Peugeot. O to jednak nikt nie zapytał, dlatego zadałem to pytanie Panu Nawareckiemu już po jazdach próbnych, w kuluarach.
Po konferencji prasowej przyszedł czas na lunch. Miałem wrażenie, że dla części dziennikarzy było to clou programu ;-) Ponieważ jednak nie dało się odebrać kluczyków do testowego samochodu przed lunchem, więc i my poszliśmy coś zjeść. Było smaczne ;-) Czekaliśmy jednak przede wszystkim na rozsmakowanie się deserem, czyli jednym ze stojących na zewnątrz Citroënów C5…
W naszej pierwszej, przygotowanej „na gorąco” relacji, wspomnieliśmy, że smakoszy francuskiej motoryzacji było więcej i niektórzy uciekali się do forteli godnych imć Zagłoby z sienkiewiczowskiej Trylogii. Na poparcie mam przykład dotyczący bezpośrednio nas. Szybko (jako jedni z pierwszych) zapisaliśmy się do samochodu z numerem 8. Ponieważ aut testowych było tylko 26, a chętnych do jazdy niemal setka, więc do każdego samochodu przypisywano 3-4 osoby. Nas było dwóch, więc oczywiście zgodziliśmy się, by dopisano nam jeszcze kogoś, a tymczasem poszliśmy na lunch. Kiedy wyszliśmy po posiłku okazało się, że… naszego samochodu nie ma. Ktoś kazał obsłudze wykreślić Jędrzeja (że niby pojechał z kimś innym), zabrał kluczyki i ulotnił się z samochodem! Nie pokwitował podpisem odebrania kluczyków, nie podał nazwiska, po prostu zabrał auto i pojechał. Jak się później okazało – sam. Egoista. Tak, to właśnie Pan nam zabrał samochód z numerem 8…
Obsługa jednak zorganizowała nam udział w jazdach testowych. Dołączono nas do dwóch Kolegów, z którymi pojechaliśmy trasą zgodną z dostarczonym przez Citroën Polska itirenerem. Lokalnymi drogami C5-tką z hydropneumatycznym zawieszeniem i silnikiem 2.0 HDi, w wersji Exclusive udaliśmy się do dworku w Chotyni oddalonego od Józefowa o ok. 65 km. W tamtą stronę jechaliśmy z Jędrzejem na tylnej kanapie. Każdy z nas przekracza 180 cm wzrostu (Jędrzej nawet dość znacząco), mogliśmy więc wyrobić sobie zdanie na temat przestronności nowego Citroëna C5. Z przodu w niemal każdym aucie miejsca jest dość, ale prawdziwym testem jest podróż na kanapie z tyłu. I jak na nogi nie powinno Wam go zabraknąć, podobnie, jak na szerokość, tak nad głową dach opada dość znacznie. Ja, mierzący 181 cm, nie miałem z tego powodu problemów (widać poniżej), ale wyższy ode mnie Jędrzej już narzekał, że włosami czuje podsufitkę ;-)
Kanapa (w testowanej przez nas wersji półskórzana) okazała się bardzo wygodna, z miłym podparciem okolicy lędźwiowej kręgosłupa. Wykończenie wnętrza nie pozostawia nic do życzenia – doskonałe materiały zostały świetnie spasowane – i nawet ciemna stylistyka nie wprowadza grobowego nastroju, jak to czasem wygląda u konkurencji.
Doceniliśmy wspaniałe wyciszenie samochodu – nawet przy dość znaczącym przekroczeniu prędkości dopuszczalnej na drodze ekspresowej można było swobodnie rozmawiać bez jakiegokolwiek podnoszenia głosu.
A jak zawieszenie? Pierwsze auto, którym jeździliśmy, było wyposażone w zawieszenie hydropneumatyczne Hydracitve III+. I jak wrażenia? Cóż – to już nie ta hydraulika… ;-) A poważniej – początkowo jadący z nami Kolega Bartek wybrał opcję sport i to było troszkę czuć. Po jej wyłączeniu auto zauważalnie zmiękło, ale nie płynęło, jak DS, czy… C6. Owszem – zawieszenie pracowało znakomicie, szybko wygaszało nierówności, ale nie oferowało „tej” miękkości. Zasługuje jednak na słowa pochwały – oferuje bowiem bardzo dużą dozę komfortu, a jednocześnie zapewnia stabilne prowadzenie, co osobiście sprawdziłem w zakręcie na jednej z bocznych dróg ;-) Zawieszeniu zresztą konstruktorzy Citroëna poświęcili sporo uwagi – nie chcieli się zdawać jedynie na elektronikę, ale wrócili do korzeni i skonstruowali układ po prostu dobrze się prowadzący. I to zarówno w wersji hydro, jak i klasycznej. Czerpali przy tym z rozwiązań zastosowanych już wcześniej w Citroënie C6 i Peugeocie 407.
W Chotyni, gdzie zorganizowano drobny poczęstunek, było parę fajnych miejsc do zrobienia zdjęć, z czego skwapliwie skorzystaliśmy. Nowoczesne C5 w XIX-wiecznej scenerii odnalazło się doskonale dzięki swym stonowanym, ale wysmakowanym liniom. Cóż – prawdziwa klasyka obroni się zawsze.
Z Chotyni, po kawie i sałatce owocowej, ruszyliśmy w drogę powrotną. Wzdłuż drogi krajowej numer 17 pojechaliśmy obwodnicą Garwolina w stronę Warszawy, by tuż przed Góraszką słynną z pikników lotniczych skręcić w lewo i powrócić do Józefowa. Przy okazji wykonaliśmy test zawieszenia, który obronną ręką potrafi przejść tylko Citroën… Zjechaliśmy prawymi kołami na pobocze lewymi jadąc po asfalcie. Na samochodzie nie zrobiło to najmniejszego wrażenia – auto prowadziło się wciąż wyśmienicie niemal nie sygnalizując pasażerom tego, że dwa koła jadą po zupełnie innej nawierzchni! A więc to jednak prawdziwe hydro!!!
Po powrocie na hotelowy parking zastanawialiśmy się, czy skorzystać z propozycji Citroën Polska i udać się na przygotowane wcześniej tory i spróbować swych sił w prowadzeniu pojazdów zdalnie sterowanych, a w międzyczasie zjeść coś w domku grillowym, czy może lepiej zapoznać się z inną wersją Citroëna C5. Jak myślicie – co wybraliśmy?
No jasne! Nie przyjechaliśmy na premierę po to, by się bawić modelami (także pływającymi!), tylko by dobrać się do zabawek dla większych chłopców. Wybraliśmy napędzaną silnikiem 2.0 HDi zawieszoną klasycznie. Po prostu musieliśmy sprawdzić, jak jeździ pierwszy od nie wiem ilu lat Citroën klasy średniej zawieszony niehydropneumatycznie. Dyskretnie złota karoseria skrywała półskórzaną tapicerkę, dwustrefową klimatyzację automatyczną i… brak nawigacji. W zamian umieszczono nieduży centralny wyświetlacz monochromatyczny (podświetlany tradycyjnym dla Citroëna, bursztynowym światłem) wyświetlający szereg informacji, w tym także te płynące z czujników umieszczonych zarówno w przednim, jak i tylnym zderzaku. Jak się później okazało – czujników reagujących nawet na drobne przeszkody, co dobrze o nim świadczy.
Tymże autem zapuściliśmy się na bezdroża – zjechaliśmy jak najszybciej z asfaltu na szuter, a w końcu na polne i leśne dróżki, z piaszczystymi odcinkami. Przewyższenia były momentami dość stresujące – bałem się, czy auto dysponujące jednym z najwyższych rozstawów osi w klasie gdzieś nie zechce zawisnąć. A przecież tej wersji nie dało się podnieść!!! Okazało się jednak, że moje obawy były bezpodstawne – mimo 2.815 mm odległości między osią przednią, a tylną (o 7 mm więcej, niż Audi A4; o 5,5 cm więcej, niż Mercedes klasy C; o 5,9 cm więcej, niż Renault Laguna; o 3,5 cm mniej, niż Mondeo) nie mieliśmy problemów z przejechaniem przez górki i dołki, przez piach, koleiny, czy uskoki. Aż po kilkuset metrach takiej jazdy dotarliśmy na prawy brzeg Wisły…
To właśnie tam spotkaliśmy przemiłych panów policjantów z komisariatu rzecznego, o których wspominałem w naszej pierwszej relacji. Obejrzeli sobie samochód, który dopiero trafia na polski rynek. Pytali, czy jest zawieszony „po citroënowemu” i zdziwili się, że nie. Auto bardzo się im spodobało. Szczególnie drobiazgi dodające smaczku i wyjątkowości temu modelowi – wklęsła tylna szyba, delikatne trójkątne wstawki w przedniej części drzwi przez lusterkami optycznie dodające lekkości, czy cienkie słupki tylne. Ciekawi byli, jak prowadzi się auto z kierownicą o nieruchomym środku, ale spróbować nie chcieli.
Wymieniliśmy zresztą sporo uwag o samochodach, o bezpieczeństwie, o ekologii i ochronie przyrody ;-) Powodem takich dyskusji był m.in. fakt strasznego zaśmiecenia brzegu Wisły – mnóstwo odpadków, ślady po ognisku, ot – typowa (niestety) polska dbałość o środowisko :-(
Zrobiliśmy trochę zdjęć (kadrowanych tak, by śmieci było widać jak najmniej), z których kilka prezentujemy poniżej.
No dobrze – klasycznie zawieszona C5-tka nam się nie zawiesiła na wykrotach, ale jak się to auto prowadzi? Czy nie jest za sztywne? Wszak czasem zdarzało nam się narzekać na coraz mniej francuskie zawieszenia aut z koncernu PSA i tylko Renault zdawało się bronić na z góry obranych komfortowych pozycjach. Spotkało nas bardzo miłe zaskoczenie – Citroën C5 nowej generacji zawieszony niehydropneumatycznie jest baaardzo komfortowym autem! Byliśmy pod ogromnym wrażeniem tego, jak miękko się prowadzi, jak skutecznie amortyzuje nierówności, a przy tym szybko tłumi pionowe ruchy nadwozia. Pamiętacie, jak jesienią ub.r. jeździłem Renault Laguną? Bardzo podobała mi się praca zawieszenia w tym samochodzie. Muszę przyznać, że Citroën poszedł dalej – to, co pokazała klasycznie zawieszona C5-tka po prostu zwaliło nas z nóg! Do tego stopnia, że gdybym miał do rozstrzygnięcia dylemat, które zawieszenie wybrać, to naprawdę długo bym się zastanawiał! Hydro spisuje się naprawdę nieźle, ale klasyczne zawieszenie również pracuje wyśmienicie.
A przy tym specjalnie nie musicie rezygnować z bogatego wyposażenia – tylko topowe (silnikowo) modele mają hydro w standardzie, te ze środka cennika można wybierać spośród modeli klasycznie zawieszonych i „pływających”. A na pokładzie nawet przeciętnie wyposażonych wersji („przeciętnie” i tak znaczy u Citroëna „bogato”) znajdziecie mnóstwo bardziej, lub mniej potrzebnych gadżetów i wysoki poziom bezpieczeństwa. Już w standardowej wersji oferowanych jest na przykład siedem poduszek powietrznych!
Do tego plusem C5-tki (w stosunku do na przykład Laguny) jest znacznie obszerniejsze wnętrze, zwłaszcza z tyłu. Nowy Citroën wygląda wręcz jak auto o klasę wyżej pozycjonowane pod tym względem.
Teraz może parę słów o stylistyce wnętrza. Nie każdemu przypadnie ona do gustu, ale jednego odmówić nie można – jest elegancko i porządnie. Zegary są czytelne, od razu wiadomo, co który pokazuje. W dodatku połączono w nich tradycję z nowoczesnością (jakże ulubiona przez Polaków fuzja) – każdy zegar analogowy ma w swym centrum wyświetlacz ciekłokrystaliczny prezentujący inne parametry. I tak w obrotomierz wkomponowano wskaźnik poziomu oleju, po drugiej stronie kokpitu umieszczono wychyłowy wskaźnik poziomu paliwa, w centrum którego znalazło się miejsce na ciekłokrystaliczną prezentację temperatury płynu chłodzącego. Z kolei naprzeciwko kierowcy, w centrum deski, znajduje się duży prędkościomierz zawierający w sobie wyświetlacz np. poziomu chwilowego zużycia paliwa, dystans do pokonania na tym, co jest w baku, licznik kilometrów (także dzienny) oraz… cyfrowy prędkościomierz! A więc zwolennicy każdego z rozwiązań – klasycznej wskazówki, czy nowoczesnych cyferek, będą usatysfakcjonowani.
Kierownica z nieruchomym środkiem umożliwiła zamontowanie asymetrycznej, a więc bezpieczniejszej, poduszki powietrznej dla kierowcy. Skupisko przycisków sterujących w nieruchomym środku jest niezłym rozwiązaniem, ale utrudnia sterowanie podczas dużego skręcenia kół. Fakt, że w takim wypadku (manewrowanie) nie powinno się sterować jeszcze innymi elementami samochodu, ale to jest jakiś tam jednak minusik w ergonomii. Nieduży, ale na pewno niektórzy dziennikarze ten fakt wyolbrzymią.
Za to stylistyka koła kierowniczego po prostu powala – aluminiowe wstawki mają, zdaniem Marka Nawareckiego, przywodzić na myśl skojarzenia ze sterami samolotu i… coś w tym jest! Kierownica doskonale leży w dłoni, a dzięki jej oddzieleniu od elementów zawieszenia nie przenosi drgań z kół jezdnych, nie wykluczając przy tym czucia drogi.
Może dziwić, przynajmniej na pierwszy rzut oka, schowek przed pasażerem – wydaje się bardzo mały. Po jego otwarciu okazuje się jednak, że dysponuje on całkiem sporą głębokością. Niestety średnio wygodnie sięga się do jego dna.
Tylna część nadwozia wzbudzać może najwięcej kontrowersji, bo najbardziej kojarzy się z konstrukcjami niemieckimi, czy to z BMW, czy z Audi. Gdyby nie szewrony, można by się było pomylić :-( Urody jednak temu elementowi odmówić nie można. Cieszy też równa linia progu załadunku – w niektórych samochodach jest ona poprowadzona łukowato, w efekcie czego przy bokach trzeba bagaż podnosić wyżej. Całość kryje całkiem pojemny bagażnik otwierający się – dzięki wklęsłej tylnej szybie – bardzo wysoko.
W bagażniku, też mało citroënowo, umieszczono pod podłoga koło zapasowe wraz z elementami potrzebnymi do jego wymiany.
Citroën w zależności od wersji oferuje kilka różnych felg mających dobrze współgrać z charakterem wybranej odmiany. Wzory kół ze stopów lekkich są naprawdę interesujące. W różnych wersjach możecie liczyć na koła w rozmiarze od 16 do 18 cali.
Dla zainteresowanych prezentujemy jeszcze zdjęcia komór silnikowych wersji z hydro i bez oraz zbliżenie na gruszkę zawieszenia.
Po powrocie z jazd wersją 2.0 HDi bez hydro wzięliśmy jeszcze na kilkanaście minut topową odmianę 2.7 HDi V6. Samochód z innej planety, gdzie pieniądze nie mają znaczenia ;-) Obszyta skórą deska rozdzielcza przeszywana jasną nicią wprowadza atmosferę luksusu pogłębianą jeszcze przez w pełni skórzaną tapicerkę. Fotel kierowcy z wszechstronną elektryczną regulacją i funkcją masażu, że o podgrzewanych fotelach (dostępne we wszystkich odmianach, którymi jeździliśmy) nie wspomnę, sprawia, że nie chce się z auta wysiadać. A przecież dopiero tam wsiadłem!!! Uruchamiam silnik, przełączam dźwignię automatycznej sześciobiegowej skrzyni w pozycję Drive i powolutku ruszam. Naprawdę – można ruszyć powolutku! Tylko po co? ;-)
Nie wyruszamy już tą wersją specjalnie daleko, postanawiamy pojeździć po osiedlowych uliczkach Józefowa, bo czas przeznaczony na jazdy testowe już się powoli kończy. Testujemy przyspieszenia na bocznych drogach, sprawdzamy trakcję w ostrych zakrętach, pokonujemy małe ronda, i szersze ulice przelotowe. To jest to, co daje radość z jazdy – pomruk sześciocylindrowego diesla sprzężonego z automatem (pozwalającym również na sekwencyjną zmianę z wykorzystaniem łopatek przy kierownicy, bądź dźwignią; zmiany trybu pracy można dokonać w czasie jazdy) i dynamiczne przyspieszenie przy niezłej trakcji mogą wywołać uśmiech na twarzy.
Wracamy do józefowskiego Holiday Inn, oddajemy ostatniego z testowanych Citroënów C5 i udajemy się na rozmowę z Markiem Nawareckim. Kilka pytań, kilka obszernych odpowiedzi, które oczywiście filmujemy, kilka zdjęć stojącej pod płóciennym dachem wersji Tourer i przed wyjazdem wskakujemy jeszcze do domku grillowego, by przed podróżą do domu wchłonąć coś dobrego.
I na koniec zapraszamy Was do obejrzenia filmu, który nakręciliśmy podczas prasowej premiery Citroëna C5. Zmontowaliśmy tam parę różnych ujęć, by pokazać Wam większość atrakcji, które były naszym udziałem, a także obszerne fragmenty wywiadu z Markiem Nawareckim.
Niniejszym dziękujemy bardzo Firmie Citroën Polska za zaproszenie na premierę prasową i za umożliwienie odbycia tylu jazd testowych.
Redakcja
Najnowsze komentarze