Zdaniem francuskich dziennikarzy motoryzacyjnych to już temat przesądzony – Renault rozszerzy gamę modeli Renault Sport, tyle że nie wiadomo jeszcze, o jakie modele. Przygotowano więc kilka wizualizacji prezentujących potencjalne R.S.-y, oczywiście w żółtym kolorze, jakże charakterystycznym dla tej gamy. I choć podobno Carlos Ghosn dał już zielone światło temu pomysłowi, to nie wiadomo, który model, albo raczej które modele otrzymają swoje jeszcze bardziej ekscytujące wersje.
Aktualnie dostępny jest jeden model w gamie R.S. – Clio, którego test wkrótce zresztą pojawi się na naszych łamach. Jest oczywiste, że niebawem światło dzienne ujrzy też Megane R.S. – wszak Renault chce podtrzymać tradycję posiadania rekordu pętli toru Nürburgring ;-) Premiera tego samochodu spodziewana jest za dziesięć miesięcy na Salonie Samochodowym w Paryżu. Do salonów dealerskich Megane IV R.S. trafi więc dopiero w początkach 2017 roku. I na pewno wcześniej nie mamy co liczyć na inne R.S.-y.
Jest oczywiste, że Renault nie będzie produkować modelu R.S., który nie będzie przynosił spodziewanych zysków. To auto musi na siebie zarobić. Ale jednocześnie będzie miało ważną rolę – potwierdzić zaangażowanie Grupy Renault w różne rodzaje sportów motorowych na całym świecie. Dlatego decyzja musi być przemyślana.
Z drugiej strony takie samochody muszą pogodzić ogień z wodą – zapewnić znakomitą wydajność oczekiwaną przez coraz większą grupę klientów i jednocześnie spełniać wyśrubowane normy czystości spalin w sposób inny, niż zrobili to Niemcy z pewnego koncernu ;-)
No właśnie – skoro jesteśmy przy Niemcach… Renault Twingo R.S. raczej się spodziewać nie powinniśmy. Niemcy zresztą sami też usportowionego Smarta (technicznego bliźniaka Twingo) raczej nie zaproponują – pozostawią tu pole do popisu dla firmy Babus, acz z pewnością zapewnią właściwe wsparcie. Twingo R.S. więc raczej nie powstanie, ale już Twingo GT ma duże szanse na wyjechanie na drogi. Spodziewana maksymalna moc takiego autka, to około 110 KM – za mało, by liczyć na etykietkę R.S.
Idźmy więc w górę. Co jakiś czas wspomina się o usportowionej odmianie miejskiego crossovera Captur. Prawdę mówiąc nie mam pojęcia, jak by się to miało odbyć, bo ja postrzegam ten model, jako naprawdę dobre auto na rodzinne wyjazdy, nawet odległe, czego dowiedliśmy jeżdżąc w tym roku po Bałkanach, ale Captur R.S.? Okazuje się, że to nie takie trudne. Raz, że auto ma sporo wspólnego z Clio, które przecież już jest w wersji R.S., a dwa – Alians Renault Nissan już oferuje Nissana Juke w wersji Nismo, co oznacza, że auto w tym segmencie też potrafi być szybkie i zapewnić naprawdę ekscytujące wrażenia z jazdy w zakrętach ;-) A przecież Fiat szykuje już model 500X w wersji Abarth. Widać więc, że można. Pytanie tylko, czy warto.
Pójdźmy więc jeszcze wyżej. Renault Kadjar. Nissan, choć zakusy ku temu były, nie zdecydował się na Qashqaia Nismo, bowiem ten popularny crossover uznawany jest za auto o charakterze rodzinnym. Czy jest więc szansa na Kadjara R.S.? Chyba niewielka. Dużo zależy od przyjęcia Kadjara na poszczególnych rynkach. Sądzę, że po wynikach sprzedaży, w tym po rozkładzie wersji wybieranych przez klientów w pierwszym pełnym roku sprzedaży Renault będzie mogło powiedzieć więcej. Na razie ewentualny Kadjar R.S. raczej wielkich szans nie ma, ale kto wie, jak sytuacja się rozwinie.
Pewnie odrobinę większe szanse miałby Renault Espace R.S., choć tutaj też trudno wskazywać ten model za faworyta w wyścigu do wersji Renault Sport. Owszem, było już unikatowe Espace F1, ale to był pojedynczy projekt bez szans na masową produkcję. A tu chodzi o samochód, który nie tylko byłby produkowanych seryjnie, ale w dodatku sprzedawałby się na tyle dobrze, by pokryć koszty poniesione na jego opracowanie i budowę, choćby w małych seriach. Espace R.S. też więc, moim zdaniem, ma mizerne szanse na powstanie.
No i na polu boju pozostaje nam już tylko Talisman. I to, poza Capturem, wydaje się jedyny model, który ma realne szanse na doczekanie się wersji R.S. Jest grono klientów, które kupiłoby czy to limuzynę, czy to kombi segmentu D z mocnym silnikiem. Te samochody i tak wchodzą w takie przedziały cenowe, że dorzucenie kilku tysięcy euro przez klienta nie wydaje się problemem, za to usportowione wersje nie tracą specjalnie na funkcjonalności. Renault miało już kiedyś mocne auto w tym, a w zasadzie nawet w nieco wyższym) segmencie – Safrane Bi-Turbo oferowane przed dwoma dekadami. To był samochód z napędem na cztery koła o maksymalnej mocy 262, a później 268 koni mechanicznych (czyli o mniej więcej setkę więcej, niż w wersji wolnossącej tego motoru) produkowanych przez widlasty sześciocylindrowy silnik o pojemności skokowej 2.963 cm³. Setkę osiągał po 7,6, a w późniejszej wersji po 7,2 sekundy i był w stanie rozpędzić się do 250 km/h.
Dziś oczywiście do Talismana nikt nie wsadzi widlastej szóstki, bo takich silników Renault już nie ma w ofercie. Wszystko, co mogłoby tam pracować, nie przekroczy dwóch litrów, a najpewniej będzie miało tylko 1.6 litra pojemności skokowej i trochę osprzętu, co sprawi, że to auto będzie relatywnie lekkie, będzie miało lepszy rozkład masy, a osiągi i tak będą co najmniej wystarczające, by na ustach pojawił się uśmiech ;-)
Tak, Talisman ma chyba największe szanse na wersję R.S. i to zarówno w wersji trzybryłowej, jak i w odmianie Grandtour. Samochód jest duży, przestronny, dobrze się prowadzi, może mieć system czterech skrętnych kół (4Control) i doskonale poradzi sobie z ponad 200-konnym silnikiem. Dobrze ponad 200-konnym ;-) A i klienci na Talismana R.S. z pewnością by się znaleźli.
Trzymamy kciuki za rozszerzenie gamy R.S.
KG; wizualizacje: „Auto-moto”
Najnowsze komentarze