Wspominałem o tym wczoraj w jednym komentarzu, ale tak to jest, jak się zajrzy do polskich (polskojęzycznych) źródeł. Jeden z portali ekonomicznych w krótkiej notatce napisał, że we Francji już w 2024 roku nie będzie można zarejestrować samochodu z silnikiem spalinowym. Potem Pan pawelhks podał linka do prawdziwej informacji. No to musimy się tematem zająć, skoro mowa o Francji ;-) Dla niektórych to może być szok: od 2040 roku Francja nie będzie rejestrować nowych aut z silnikami spalinowymi!
Plan jest ambitny i może się wydawać kontrowersyjny. Za niespełna dwie dekady Francja przestanie rejestrować samochody z silnikami spalinowymi, a w roku 2050 chce być „neutralna węglowo”, czyli nie obciążać tegoż środowiska dwutlenkiem węgla. Jak łatwo się domyślić, pomysł spodobał się ekologom, ale co to oznacza dla przemysłu motoryzacyjnego? I czy znowu Francja nie przedobrzy?
Paradoksalnie pomógł w tym oszukańczy Volkswagen. Niemiecki koncern poprzez aferę Dieselgate pokazał, że nie taki diesel czysty, jak go nad Renem malują. Niestety rykoszetem dostaje się też producentom uczciwym. Sprzedaż diesli w Europie spada. Stary Kontynent, do niedawna rozkochany w autach na „gnojówkę”, teraz się od nich odwraca. Powodem są koszty zakupu i serwisu, które tylko przy dużych przebiegach można zbilansować kosztami paliwa. Ale dochodzi do tego coraz większa niechęć władz różnego szczebla, które wprowadzają coraz więcej ograniczeń. Niechęć do diesli w jakimś tam stopniu zwiększa rosnąca coraz bardziej komplikacja ich konstrukcji, co spowoduje kolejny wzrost kosztów serwisowych. No i nie można zapomnieć o proekologicznej postawie w wielu krajach Europy Zachodniej. U nas się tego nie spotyka – „może truć, byle był niemiecki” zdaje się twierdzić przeciętny zjadacz 500+.
Ale diesle pociągną za sobą także samochody napędzane benzyną. Francja wszak planuje zakazać rejestrowania aut z silnikami spalinowymi w ogóle. Dotknie to także jednostki hybrydowe. Po prostu Francuzi nie zamierzają stosować jakiegokolwiek napędu wykorzystującego paliwa kopalne. Co pozostanie? Najwyraźniej tylko samochody elektryczne. A że to kraj, który znaczącą ilość energii już teraz pozyskuje ze źródeł odnawialnych, a resztę z atomu, więc…
I jak wygląda na tym tle Polska upierająca się przy gospodarce i energetyce opartej o węgiel? Podobno uczyliśmy Francuzów korzystać z widelców, ale dziś jesteśmy w stosunku do nich totalnie w innym świecie. I wcale nie lepszym…
Nicolas Hulot, francuski minister środowiska, w swoich planach i zamierzeniach idzie w zupełnie innym kierunku, aniżeli jego polski odpowiednik. Przedstawiony wczoraj przez francuski rząd plan, obejmujący m.in. wycofanie samochodów z silnikami spalinowymi, nam nie mieści się w głowie. Jak to – wymienić park samochodowy na kompletnie inny? A skąd na to pieniądze???
Francuzi już wiedzą, że będą musieli wprowadzić plan dotacji dla najuboższych. To się jednak opłaci. Nie – to trzeba zrobić! Ocieplenie klimatu staje się faktem. Co więcej – postępuje coraz szybciej i lada moment zmiany będą nieodwracalne. Oni to rozumieją. My – zupełnie. I nie mam tu na myśli nawet polskich władz, ale Polaków w ogóle. Telewizja publiczna cytowała wczoraj rodaków zachwyconych wizytą prezydenta Trumpa w Polsce. Jak to on nagle zawalczył o nasze bezpieczeństwo (również energetyczne), o naszą wolność, o niezależność. Ale pojawili się też aktywiści, którzy na Pałacu Kultury i Nauki zwrócili uwagę na fakt, iż USA olały postanowienia paryskiej konwencji klimatycznej, a są drugim na świecie (po Chinach) emitentem gazów cieplarnianych. Chińczycy jednak już walczą o planetę. USA – walczy o wszystko, tylko nie o to, w jakich warunkach będą żyć nasze dzieci i wnuki. Ale trudno się dziwić –wszak amerykańska gospodarka na ropie, gazie i węglu się opiera. A i tamtejsze społeczeństwo do wyjątkowo inteligentnych trudno zaliczyć…
Co się stanie z francuskimi koncernami motoryzacyjnymi w efekcie planu francuskiego rządu. Wszak produkują one głównie samochody z silnikami spalinowymi. W dodatku teraz, kiedy się dynamicznie rozwijają, taka informacja może im podciąć skrzydła. Nic bardziej mylnego! Renault od lat produkuje samochody o napędzie elektrycznym i oferuje dziś najchętniej kupowany w Europie model takiego auta (Zoe). Sukcesywnie też poszerza gamę takich pojazdów. Elektryczne pojazdy (samochody, skutery, rowery, nawet hulajnogę!) produkuje też Peugeot. Mamy również elektryczne Citroëny.
Zarówno Grupa Renault, jak i Grupa PSA zapowiedziały, że jeśli plan eliminacji z Francji aut napędzanych silnikami spalinowymi w 2040 roku się powiedzie, to i tak nie przestaną produkować takich aut. Tyle, że będą je sprzedawać poza granicami własnego kraju. Bo tam przecież ludzi jeszcze może być nie stać na przestawienie się na napęd elektryczny. Nie stać ekonomicznie, bądź mentalnie – w Polsce wciąż klękać będziemy nabożnie przez literkami TDI, zwłaszcza, kiedy będą umieszczone nieco ponad hakiem holowniczym.
Francuscy producenci samochodów i tak zresztą planują w najbliższych latach większość swojej produkcji przestawiać na hybrydy i auta elektryczne. Hybrydy zresztą będą, jak sądzę, wygaszane na rzecz innych napędów. Może będzie to wodór, może jeszcze coś innego, ale na pewno przed elektrykami nie uciekniemy. Na pewno w pierwszym okresie czekającej nas rewolucji będziemy korzystać z samochodów na baterie.
Francja za pięć lat ma zupełnie nie korzystać z energii opartej na węglu. Dziś jest to 5% całej produkcji energii w tym kraju. Z kolei w połowie przyszłej dekady tylko 50% energii wytwarzanej nad Sekwaną ma pochodzić z atomu! Dziś jest to 75%. Jak widać Francuzi myślą kompleksowo. Przestawią się na energię słoneczną i wiatrową. Za kilka lat będą potrafili magazynować na wielką skalę tak pozyskaną energię – Grupa Renault pracuje nad tym bardzo intensywnie. Francja bardzo się zmieni i będzie się to działo na naszych oczach.
A w Polsce? Cóż – u nas jakiś baran sukcesywnie podpala prywatną instalację solarną pewnej firmy gdzieś na Dolnym Śląsku, o ile mnie pamięć nie myli. Rząd upiera się przy energetyce opartej na węglu – chyba lubi czarny kolor… Nie ma praktycznie żadnych przepisów promujących ekologiczne zachowania, a jedyne, co robimy, to wdrażamy segregację odpadów. Co kosztuje nas więcej, niż odbiór tychże odpadów nieposortowanych jeszcze parę lat temu. Czyli to my, obywatele, musimy segregować śmieci i jeszcze płacimy za to więcej, niż wtedy, gdy tego nie robiliśmy. Jak zwykle w tym kraju – wszystko z dupy strony.
Na szczęście Francuzi zamierzają sprzedawać swoje samochody z silnikami spalinowymi za granicą, będziemy więc mogli się cieszyć zapachem spalin jeszcze długo. A jeśli nawet kupimy czyste francuskie auto, to i tak sąsiad zakopci nam swoim „rewelacyjnym” TDI tak, że ciężko będzie słońce zobaczyć.
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze