Wojciech Korwin-Piotrowski był życzliwym, uśmiechniętym, podróżującym po całej Europie w swoim Citroënie 2CV człowiekiem. W środowisku miłośników 2CV znano go między innymi z tego, że potrafił jednego dna być na spotkaniu miłośników klasyków w Koszalinie a rano wsiadał w swoją kaczkę i ruszał w podróż na drugi koniec Europy. Miał wiele niesamowitych przygód.
Wojciech Korwin-Piotrowski, uśmiechnięty, niski, drobny mężczyzna, był postacią doskonale znaną w środowisku miłośników Citroëna w Polsce. Zawodowo jeździł w transporcie towarowym. Na co dzień wsiadał do wielkich ciężarówek i jeździł nimi po całym kontynencie. Być może dlatego w czasie wolnym przesiadał się do samochodu dużo mniejszego, ze znacznie mniejszym silnikiem. Jego pasją stał się Citroën 2CV. Pierwszą kaczkę miał już w latach osiemdziesiątych. Jeździł nią dosłownie wszędzie, ten samochód stał się jego drugim domem. Brał udział w prawie wszystkich zlotach i spotkaniach, od rajdów Afrodyty w Toruniu po wielkie spotkania w Szwajcarii. Nie odpuszczał żadnego zlotu, wszędzie go było pełno.
Jeździł znakomicie, droga była przecież jego drugim domem. Citroën 2CV prowadził więc polską kolumnę do Le Mans, a jeździł szybko i pewnie. Kto z Wojtkiem jechał ten ze zdumieniem patrzył na prędkościomierz, niewielka Kaczka wyciągała dobrze ponad 100 kilometrów na godzinę i potrafił tak jechać bardzo długo!
W pewnym momencie jego 2CV otrzymał nawet niewielką przyczepkę, w której przewoził rzeczy niezbędne do podróży. Ten tryb życia tak pokochał, że nawet gdy mógł nocować w drodze w jakimś pokoju, to często wybierał Citroëna, z którego wyjmował prawe siedzenie i rozkładał tam zaimprowizowane łóżko.
Jego przygody z autami były niezwykłe. Najnowszego Citroëna 2CV, którym jeździł, kupił w Niemczech. Samochód miał być po kompletnym remoncie i prezentował się świetnie. Jednak niedługo po zakupie zdarzył mu się wypadek, pod koła rozpędzonej kaczki wbiegł pies. Samochód momentalnie się złamał. Okazało się, że sprytni Niemcy nie wymienili w 2CV ramy, tylko obłożyli ją kawałkami blachy, przyklejonymi na silikon. W ten sam sposób połączone było nadwozie a cała ta konstrukcja nie miała prawa wytrzymać większych obciążeń. Wtedy nie było mu do śmiechu, ale dużo później Wojtek żartował, że miał ogromne szczęście. 2CV dostał nową ramę a właściciel jeździł tym autem do końca życia.
Dzięki swojej międzynarodowej pracy znał kilka języków. Pozwalało mu to swobodnie poruszać się w europejskim gronie miłośników marki, pomagał m.in. pozyskać dla Polski ogólnoświatowy zlot klubów Citroëna, ICCCR. Nigdy nie odmawiał, jeśli mógł komuś pomóc.
Wojciech Korwin-Piotrowski zmarł w szpitalu. Jego pogrzeb odbędzie się w Stargardzie w dniu 20 lutego 2023 r. na cmentarzu w Stargardzie przy ulicy Kościuszki 80 o godz 11:15 a w ostatnim pożegnaniu wezmą udział jego znajomi z klubów i stowarzyszeń Citroëna z całej Polski.
Najnowsze komentarze