Już kilkakrotnie krytykowałem Orlen za monopolistyczne praktyki i cholernie wysokie marże od czasu rozpętania przez Rosję wojny z Ukrainą. Wydawałoby się więc, że kiedy prezes Obajtek zapowiedział obniżkę cen paliw na stacjach Orlenu, powinienem nie tylko temu przyklasnąć, ale nawet pochwalić tego menadżera. Niestety, nie będzie tak dobrze…
I nie dlatego, że go nie lubię i nie cenię, bo nigdzie nie napisałem, że tak właśnie jest. Ale nie mogę go pochwalić za działania, które zapowiedział od poniedziałku, bo… No właśnie, zaraz wyjaśnię, dlaczego.
Orlen zapowiadał już od kilku dni, że obniży ceny paliw na swoich stacjach. Zaraz potem okazało się, że obniżki będą kilkugroszowe (tak donosiły media) i dostępne wyłącznie dla uczestników orlenowskiego programu lojalnościowego Vitay. I miały obowiązywać od dzisiaj, czyli 24. czerwca. Dziś na Twitterze prezes Obajtek ujawnił więcej szczegółów. Rabat będzie oferowany od poniedziałku, 27. czerwca. Najlepszą jednak informacją jest to, że obniżki mają sięgnąć aż 30 groszy. Ponieważ jednak nie ufam Orlenowi, a i prezesowi Obajtkowi też nie za bardzo – zaczekam z peanami do poniedziałku. Bo nie chciałbym być złym prorokiem, ale żeby nie okazało się, że taki rabat pojawi się wyłącznie przy paliwach premium o nazwie handlowej Verva, a na zwykłe paliwa będzie niższy.
Zresztą nieważne. Nawet jeśli okaże się, że rabat obejmie wszystkie paliwa, to i tak jest to trochę słabe. Dlaczego? Bo prezes Obajtek pisze w swoim tweecie: „w ramach mechanizmów rynkowych robimy wszystko by w trudnym dla całej Europy momencie paliwo w Polsce było możliwie najtańsze”.
Otóż nie, panie prezesie. Nie tylko nie robicie wszystkiego, ale wręcz robicie z ludzi dojne krowy. Dlaczego tak uważam? Gdybyście robili „wszystko”, to obniżylibyście swoją marżę rafineryjną, a w efekcie – cenę hurtową. Wtedy z niższych cen mogliby skorzystać praktycznie wszyscy, bo Orlen wraz z Lotosem są praktycznie monopolistą na hurtowym rynku paliw w Polsce (szacowany udział w rynku hurtowym – około 90%). Co więcej – teraz możecie to spokojnie zrobić, bo od dobrych 10 dni ceny ropy brent są niższe, niż 120 USD za baryłkę, od dni ośmiu nie przekraczają 115 USD, a na przestrzeni ostatniego tygodnia tylko momentami oscylowały w okolicach tej granicy, przez pozostały czas utrzymując się w okolicach 110 USD z minimum na poziomie niewiele ponad 107 USD. Przypominam, że obecne ceny na stacjach pojawiły się w momencie, kiedy ceny ropy brent przekraczały poziom 120 USD za baryłkę.
Czytaj też: Mam dość monopolu Orlenu i wysokich cen paliw
Wcześniej wystarczyły 2-3-dolarowe zwyżki ropy na rynkach światowych, by Orlen podnosił ceny detaliczne po 10-15 groszy na litrze, a podwyżki pojawiały się niemal od razu, czasem po 2-3 razy w tygodniu! Dziś prezes Obajtek robi promocję wyłącznie dla swoich klientów, koniecznie uczestników programu lojalnościowego (ograniczając ją w dodatku do max 150 litrów miesięcznie), wykorzystując de facto swoją pozycję monopolistyczną na rynku hurtowym i bardzo silną (największa liczba stacji ze wszystkich operatorów w Polsce) na rynku detalicznym.
Takie działanie może wyraźnie osłabić konkurencję, bo skoro dominujący gracz jest gotów sprzedawać paliwo taniej dla części swoich klientów, to zapewne nie obniży cen hurtowych. Postawi w ten sposób w trudnym położeniu inne stacje. Czy temu nie powinien się przyjrzeć UOKiK?
Jest jeszcze jeden aspekt całej sprawy. Orlen i politycy obozu rządzącego opowiadali, jak to mocno ograniczają import ropy naftowej z Rosji w ramach sankcji. Świetnie! Okazuje się jednak, że być może te ograniczenia nie były aż tak wielkie. W początkowych miesiącach wojny Rosja sprzedawała swoją ropę z dużym dyskontem, na czym m.in. Orlen zarabiał ogromne dodatkowe pieniądze! Okazuje się jednak, że import ropy z Rosji… wzrósł w marcu i kwietniu. I nie chodzi tylko o wzrost wartości tegoż importu. GUS podał (źródło: money.pl), że w trzecim i czwartym miesiącu bieżącego roku, a więc już podczas trwającej agresji Rosji na Ukrainę, Polska zaimportowała z Rosji 2,27 miliona ton ropy naftowej. Rok wcześniej w tym samym okresie było to trochę ponad 1,7 miliona ton. Mamy więc wzrost o dobrze ponad pół miliona ton. Kto mógł tę ropę kupić? No przecież nie ja i nie Wy – co nam po surowej ropie. Musiały to zrobić firmy posiadające rafinerie. A więc?…
Innymi słowy mimo zapowiedzi rządu i samego Orlenu, najwyraźniej import rosyjskiej ropy przez pierwsze pełne dwa miesiące od inwazji nie tylko nie spadał, ale wręcz rósł. To znaczy, że prawdopodobnie Orlen kupił więcej ropy po niższej cenie (dyskonto w tamtym czasie sięgało nawet 25%!), więc zmaksymalizował zyski. Którymi pokrył straty na sprzedaży praw do emisji wcześniej kupionych nadmiarowo. Doił nas na potęgę osiągając marżę rafineryjną na benzynie wyższą, niż normalnie, o ok. 360%. Ta marża aktualnie pewnie jest jeszcze wyższa, skoro ropa brent od dziesięciu dni tanieje na rynkach międzynarodowych, a ceny hurtowe, a więc i detaliczne, nie spadają.
I w takiej oto sytuacji pan Obajtek prezentuje siebie niemal jako cudotwórcę i łaskawie daje rabaty dla części swoich klientów. Przy okazji dobijając konkurencję, która nie ma w Polsce swoich rafinerii i jest zmuszona kupować podstawowe paliwa u de facto monopolisty polskiego rynku hurtowego.
Na koniec jeszcze cytat z jednego z forów internetowych: „Prezes nie robi łaski, bo ropa brent baryłka 109$, ropa crude baryłka 104$ dzisiaj a na dzień 23 lutego przed wybuchem [wojny – przyp. K.G.] było to odpowiednio 94 i 93$ za baryłkę. Obecny wzrost więc o 17%, Ceny na stacjach 23 lutego w Polsce to 5,50zł za PB i 5,46 za Diesla, obecnie 7,92PB i 7,99zł Diesel obecny zrost to 46% . pytanie dlaczego nie obniżka o 1,5zł a tylko o 30 groszy dla wybranych klientów?”
Czy tylko ja mam wrażenie, że ktoś tu próbuje robić z Polaków idiotów?
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze