Większość włoskich posłów bardzo ostro skrytykowała Stellantis przy okazji przesłuchania szefa firmy, Carlosa Tavaresa, przed komisją ds. gospodarki w tamtejszym parlamencie. Co mówili?
W styczniu 2024 roku, podczas prezentacji dotyczącej planów firmy Stellantis, koncern komunikował ambitne cele związane z transformacją sektora motoryzacyjnego. Jeden z kluczowych to osiągnięcie sprzedaży na poziomie 1 miliona pojazdów rocznie we Włoszech. W tym samym czasie firma informowała o planach zatrudnienia 40 tysięcy pracowników. Jednakże rzeczywistość rysuje się zgoła inaczej.
Podczas tegorocznych analiz rynku, okazało się, że zatrudnienie w Stellantis we Włoszech spadło o 11.500 pracowników, a dalsze 3.800 osób zostanie zwolnionych do końca roku. Zaskakujące jest, jak ogromne różnice występują między deklarowanymi celami a rzeczywistością. Czy to właśnie jest przyszłość, którą Stellantis widzi dla swojej włoskiej siły roboczej?
Obecne wyniki sprzedaży również dalekie są od oczekiwań. Firma zmaga się z 31-procentowym spadkiem sprzedaży aut osobowych i pojazdów użytkowych, co w ciągu dziewięciu miesięcy 2024 roku doprowadziło do sprzedaży zaledwie 400 tysięcy aut – najniższego wyniku w historii. W jaki sposób firma planuje wyjść z tego kryzysu, skoro te liczby mówią same za siebie?
John Elkan, przewodniczący Stellantis, wielokrotnie podkreślał pełne poszanowanie dla tożsamości narodowej i włoskiej produkcji, ale rzeczywistość jest inna. Produkcja Fiata 500 została przeniesiona do Algierii, Panda produkowana jest w Serbii, Topolino – w Maroku, a Alfa Romeo Junior w Polsce. Jak te decyzje mają się do twierdzeń o “włoskiej duszy” marki?
Mirafiori, które miało stać się centrum zintegrowanej produkcji Stellantis, również zmaga się z problemami. W 2024 roku produkcja spadła tam o 83%, a produkcja elektrycznego modelu Fiat 500 została wstrzymana do listopada 2024. Maserati, niegdyś jedna z dum włoskiej motoryzacji, zanika. Mimo wcześniejszych prób ponownego uruchomienia sprzedaży na rynku amerykańskim, marka boryka się z poważnymi trudnościami. Niedługo zniknie czy zostanie sprzedana?
Kolejny paradoks to podejście firmy do chińskiej konkurencji. Z jednej strony Stellantis otwarcie sprzeciwia się wprowadzeniu ceł na chińskie samochody, argumentując, że to naturalna część procesu darwinistycznego, który rządzi rynkiem motoryzacyjnym. Jak jednak wytłumaczyć, że koszty tej “darwinowskiej walki” ponoszą pracownicy, podczas gdy firma w 2024 roku rozdała swoim akcjonariuszom 13,5 miliarda euro w formie dywidend?
Stellantis, choć formalnie deklaruje zaangażowanie w rozwój pojazdów elektrycznych, również wydaje się dryfować w kwestii zgodności działań z europejskimi regulacjami dotyczącymi emisji CO2. Mimo to firma wstrzymała rozwój fabryki baterii w Termoli, co rodzi pytania o jej rzeczywiste plany dotyczące transformacji energetycznej.
Podsumowując, słowa przedstawicieli Stellantis zdają się nie pokrywać z faktami. Włochy, które według Johna Elkana miały być jednym z fundamentów działalności firmy, stopniowo tracą na znaczeniu, a ambitne cele sprzedażowe, jak choćby wspomniany milion pojazdów rocznie, wydają się jedynie marzeniem. Stellantis, zarządzając firmą o takiej skali, powinno pamiętać, że sukces zależy nie tylko od deklaracji, ale przede wszystkim od działań popartych konkretnymi wynikami – mówili posłowie.
opracowanie: redakcja
Najnowsze komentarze