Czas na piątą już relację z paryskiego salonu samochodowego. Obejrzeliście już materiały ze stoisk DS Automobiles, Peugeota, Renault i Dacii, czas więc na Citroëna. A tu, wbrew malkontentom, też świeżości nie brakuje, a to dopiero przygrywka przed większą symfonią. Przyszłość marki spod znaku szewronów zapowiada się bowiem lekko, ładnie i przyjemnie.
Pierwszą jaskółką zmian jest niewątpliwie Nowy Citroën C3. To już trzecia generacja samochodu, który podbił serca wielu klientów na Starym Kontynencie, ale też w Brazylii na przykład. I sądzę, że w obecnej odsłonie znacząco zwiększy to grono. Linie auta narysowano przyjemnie dla oka, inspirując się niewątpliwie większym C4 Cactusem. Tu też mamy okładziny Airbumps®, acz są mniejsze, bo i samochód mniejszy. Auto wygląda po prostu ładnie, a do tego bardzo lekko.
Wnętrze C3 bardzo mi przypadło do gustu. Jest uporządkowane, proste, przyjemnie wykończone i funkcjonalne. Widać dbałość o szczegóły, wykonanie prezentuje się całkiem dobrze, choć motogazetki zapewne zaraz i tak skrytykują jakieś drobiazgi twierdząc, że Polo i Fabia są lepsze – wspomnicie moje słowa przy testach, które na pewno niedługo się pojawią, najpierw zapewne w postaci przedruków niemieckich edycji.
Tylko że na przykład ja i cała masa ludzi na tym łez padole ma dość smutnych wiadomości i smutnych samochodów. Chcemy przez życie przejść możliwie lekko i przyjemnie. Nie, nie całkiem beztrosko, ale chcemy, by otaczały nas ładne przedmioty, byśmy żyli w ładnym otoczeniu. I Nowe C3 rozświetla volksgaunerowską szarość. Całym swoim jestestwem, ale i detalami. Choćby elementami kolorystycznymi na okładzinach Airbumps®. Ale i ciekawą deską rozdzielczą, nieszablonowymi tapicerkami, możliwościami doboru kolorów nadwozia i dachu. A przy tym jest to samochód niezbyt uciążliwy dla środowiska.
Nowe C3 może być naprawdę fajnie wykończone. Pokazano wersje ze skórzanymi elementami tapicerki na przykład. Bajerów, kolorów, materiałów – wybór przeogromny. Przynajmniej we Francji. Jak będzie w Polsce zobaczymy, gdy auto trafi na nasz rynek. Wtedy poznamy też ceny. We Francji tanio nie jest – Nowe C3 startuje od poziomu 12.950 euro, ale chętnych na to autko z pewnością będzie wielu.
Paryski salon jest też okazją do pokazania światu, jak będzie wyglądała nowa broń Citroëna w cyklu WRC. W Rajdzie Korsyki, gdzie Kris Meeke i Craig Breen w miniony weekend rywalizowali jeszcze w Citroënach DS 3 WRC, obaj kierowcy pokazali znakomitą prędkość, choć Krisa dopadł pech. Craig zakończył zmagania na piątym miejscu. Nowy Citroën C3 WRC będzie stanowił nową jakość na rajdowych trasach i jestem głęboko przekonany, że dostarczy nam wieli radości. A wygląda naprawdę świetnie.
Rodzina C4 uległa lekkiemu odświeżeniu. Wprawdzie sam Citroën C4 w ostatnich miesiącach nie zmienił się prawie wcale, ale z wydajnymi i oszczędnymi silnikami i atrakcyjną ceną wciąż jest atrakcyjną propozycją. C4 Cactus otrzymał uchylne tylne szyby i dzielone oparcie kanapy, skończy się więc może marudzenie co poniektórych dziennikarzy. C4 Picasso także lekko odświeżono. Wszystkie te auta (C4 Picasso również w wersji Grand) prezentowane są na stoisku Citroëna w Porte de Versailles.
Pojawiła się również C5-tka w wersji kombi. Auto sukcesywnie znika z poszczególnych rynków, w przyszłym roku spodziewany jest nowy model, ale jak nigdy polecałbym zainteresowanie się tym dotychczasowym. Z co najmniej trzech powodów. W polskiej ofercie na przykład pozostała jedynie najbogatsza wersja Exclusive, a to znaczy, że wyposażenie auta jest bogate i baaardzo przyjemne. Po drugie – przy takim poziomie wyposażenia ceny na Citroëna C5 są wyjątkowo atrakcyjne. I po trzecie, chyba najważniejsze – wraz z przejściem dotychczasowego modelu do historii zniknie z rynku pierwotnego zawieszenie hydropneumatyczne. Citroën obiecuje nowe rozwiązanie, które po jazdach testowych w zmodyfikowanym C4 Cactusie chwalą nawet Brytyjczycy, ale czy komfort będzie faktycznie porównywalny? Przekonamy się za mniej więcej rok.
Widać też wyraźnie, że Citroën promuje swojego dużego minivana. Podobnie, jak i Peugeot, Citroën pokazał na targach czarną wersję biznesową. Auto niemalże bliźniacze, również z automatyczną skrzynią biegów, z podobnym wystrojem wnętrza. Doświetlonego szklanymi panelami dachowymi. Tak, takim samochodem mógłbym jeździć ;-) Citroën SpaceTourer robi dobre wrażenie, acz oczywiście wielkiej ekscytacji z jazdy tym autem oczekiwać nie należy. Jest to za to samochód przyjemnie wykończony i zapewniający komfortowe warunki nawet podczas długich podróży.
No i zapomniałbym o e-Mehari. Nadwozie z tworzywa sztucznego, zamiast baku na paliwo – akumulatory. Do tego rewelacyjny wygląd i niespecjalnie ortodoksyjne podejście do dbałości o szczegóły – i mamy świetny samochód plażowy, idealnie nadający się na przejażdżki bulwarami południowej Francji. Nie truje, nie warczy, nie zakłóca rozwrzeszczanych na plaży arabskich dzieciaków… Nie, nie jestem ksenofobem. Nie wyobrażam sobie Francji bez Arabów, Murzynów, Żydów, Eskimosów ;-) Ale jadąc na targi musiałem pokonać tramwajem kilka przystanków, kiedy już wysiadłem z RER-u. I w tymże tramwaju jechał młody człowiek z kilkuletnim chłopcem. Gówniarz darł się, jakby mu zapowiedziano, że nigdy nie pojedzie do Mekki, a ów młody człowiek, ojciec najwyraźniej, jeszcze go do wrzasków prowokował. Po dwóch czy trzech przystankach odezwała się – a jakże, po arabsku – matka siedząca po drugiej stronie tramwaju. Ale wrzaski nie ustały. Miałem ochotę wyrzucić typka z tramwaju razem z tym rozwrzeszczanym dzieckiem i coś mi mówi, że pasażerowie nie tylko by mnie oklaskali, ale nawet pomogli. Są bowiem jakieś granice przyzwoitości w cywilizowanym kraju. Nie chciałem jednak wywoływać zamieszek ;-)
Niektórzy dość słusznie zarzucają e-Mehari pewnie niedoskonałości w montażu, w wykończeniu wnętrza. Ja swego czasu wywnętrzałem się nad wnętrzem nie do końca spójnym stylistycznie, przynajmniej moim dyletanckim zdaniem. Ale myślę, że to auto trochę takie ma być. Niebanalne, bezpretensjonalne, do tego łatwe w czyszczeniu i tanie w utrzymaniu.
No i na koniec nie tylko lekko, ładnie i przyjemnie, ale wręcz zjawiskowo. CXperience. Jak sama nazwa wskazuje – inspirowany legendarnym Citroenem CX. Ten koncept też ma wklęsłą tylną szybę. Też ma znakomite proporcje nadwozia. Też jest okazały i taki, za co kochamy Citroëny – inny. I zgodny z hasłem marki „Be Different, Feel Good”. Jego jedyną wadą jest to, że jest konceptem, a więc nie wyjedziemy nim w długa trasę. Rewelacyjna stylistyka, ciekawe rozwiązania techniczne i niebanalne materiały – to cały CXperience. To oczywiście samochód hybrydowy łączący motor benzynowy o mocy od 150 do 200 KM z 80-kilowatowym silnikiem elektrycznym pozwalającym na jazdę w trybie (ZEV – Zero Emission Vehicle) przez 60 km.
Citroën wkrótce zaprezentuje trochę nowych technologii i trochę nowych samochodów. Poczekajmy jeszcze cierpliwie, a będzie świetnie. I na pewno lekko, ładnie i przyjemnie.
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze