Peugeot 3008 I generacji, wyposażony w silnik diesla 2.0 HDi o mocy 150 KM, wraz z towarzyszącym mu modelem 807 i ekipą Francuskie.pl, Radia Zet i Telewizji Polskiej wyruszył na Krym. Dojechaliśmy w końcu na miejsce i możemy rozpocząć eksploracje tego pięknego półwyspu, uchodzącego nigdyś za południową perłę Związku Radzieckiego. Jesteśmy w mieście Eupatoria.
Jest bardzo ciepło, temperatura o poranku wynosi prawie 20 stopni a niebo bezchmurne, co obiecuje przyjemny dzień na zwiedzanie. Jesień nie zdążyła jeszcze tu dotrzeć. Pojawiają się pierwsze symptomy, opadają nieliczne liście, niektóre zbrązowiały, ale miasto tonie w zieleni. Ogrody i skwery są takie jak w Polsce na początku września. Z tą różnicą, że tutaj jest tak, jakbyśmy cofnęli się w czasie i wymieszali współczesność z przeszłością. Radzieckie pomniki samolotów, ciężarówek i bankomaty stoją obok siebie, potęgując wrażenie kontrastu. Nierówne chodniki i nieco zaniedbana zieleń a obok nowoczesne sklepy z piękną, równo ułożoną obok nich kostką. Dużo czasu musi jeszcze upłynąć, by te różnice się jakoś zatarły. Dzisiaj jest niedziela, więc ruch o poranku niewielki. Nieliczne samochody powoli, jakby wyczuwając niedzielny nastrój, jadę sobie tu i tam. Ludzi na ulicach niedużo, głównie dyskutujący mężczyźni.
W Eupatorii sporo jest niewielkich domków, z pomalowanymi na niebiesko okiennicami i ścianami. Obok bloki, wystające pojedyńczo pośród dachów, albo zgrupowane w znane nam blokowiska. Wszystko to tworzy wrażenie pewnego chaosu. Obejścia są zabezpieczone niczym twierdze, do każdego domostwa dostępu strzeże potężna stalowa brama, im wyższa, tym lepsza. Nawet nasz gospodarcz ma bramę wysoką na ponad dwa metry, zamykaną przedziwnym ale bardzo sprytnym solidnym zamkiem. Nad niektórymi wejściami wiszą nawet niewielkie kamery. No i psy – dziesiątki psów na ulicy, wałęsających się bez celu, a oprócz tego setki szczekających pysków za bramami. Idąc ulicą ma się wrażenie, że to nie miasto, ale obudzona w środku nocy wieś, bo tak wiele tego szczekania słychać. Psy są bardzo przyjazne, liczą na coś do jedzenia. Towarzyszą nam w porannym spacerze, idąc niekiedy kilometr albo więcej. Nic dla nich nie mamy. Niebo nad nami błękitne a w tle słyszymy nieustający świergot ptaków.
A gdy już jesteśmy przy bezchmurnym niebie to warto wrócić do naszego Peugeot 3008, wyposażonego w panoramiczny dach, ciągnący się od osłon przeciwsłonecznych aż za głowy pasażerów tylnej kanapy. Ten element ma spory wpływ na komfort jazdy. Wnętrze samochodu jest rozświetlone, ma się wrażenie większej przestrzeni i przestronności. Osoby jadące z tyłu mogą w pełni docenić uroki potężnej szklanej tafli nad głową, przez którą nocą widać gwiazdy a w dzień migające korony drzew i fragmenty budowli. Szyba jest oczywiście przyciemniona, żeby chronić wnętrze pojazdu przez zbyt silnym nagrzaniem, można ją także zasłonić na życzenie, naciskając po prostu guzik.
Eupatorię na razie zostawiamy i ruszamy malowniczym zachodnim wybrzeżem. W połowie drogi skręcamy w stronę wybrzeża. Nad samym morzem, na wysokim klifie, jemy arbuza i realizujemy sesję fotograficzną. Zdjęcia z widokiem na Morze Czarne wychodzą rewelacyjnie. Jedziemy w stronę Sewastopola. To miasto znane w relacjach prasowych głównie ze stacjonowania Floty Czarnomorskiej. Warto jednak zwiedzić je dokładnie, bo urokliwe nadmorskie bulwary i wspaniałe zabytki wręcz zachęcają do spacerów. Nasz Peugeot 3008 zostaje na nabrzeżu, tuż przy statkach wycieczkowych, a my udajemy się na godzinny spacer. Słońce świeci bardzo mocno, jest gorąco. Zupełnie inny klimat niż w Polsce.
Morska bryza przyjemnie chłodzi, a my oglądamy nadmorskie budynki – m.in. Muzeum Floty Czarnomorskiej. Na końcu zatoki widzimy okręty wojenne. Wokół mnóstwo uśmiechniętych ludzi, pary spacerują i rozmawiają. Co chwilę zaczepiają nas naganiacze, oferujące krótki rejs po wodach zatoki. Na pewno warto by było popłynąć i zwiedzić miasto od strony wody, ale nie mamy na to dzisiaj czasu. Za to trzeba skosztować lokalnych przysmaków. W przewodniku polecają nam bliny, czyli naleśniki. Wędrujemy tylko urokliwymi uliczkami i podziwiamy krajobrazy. Na koniec nagroda, idziemy do kawiarni na lody i kawę. Jeśli chodzi o ceny, to pomimo znacznych podwyżek, są one nadal dla nas przystępne. Najdroższe dania w kawiarni nie przekraczają 30 hrywien (ok 10 złotych), bardzo dobrej klasy restauracja to wydatek 100-200 hrywien na osobę, czyli około 60-80 złotych. Można jeść o wiele taniej, wtedy te koszty znacznie spadają. A potem do samochodu i błyskawicznie przemieszczamy się do Bakczysaraju.
Bagażnik Peugeot 3008 I generacji
W bagażniku naszego Peugeot 3008 mieści się bagaż trzech osób, w tym trzy sporej wielkości walizki podróżne, duża torba z kamerą, kilka mniejszych pakunków, śpiwory, 3 zgrzewki wody, karimaty i różne drobiazgi. Do tego potężny telewizyjny statyw do kamery i nasze kurtki, których z ulgą się pozbyliśmy, bo jest tutaj zwyczajnie gorąco. Dostęp do tych bagaży ułatwia podział tylnej klapy na dwie części. Górna to normalne zamknięcie, natomiast dół to coś w rodzaju rozkładanej burty. Można na niej usiąść, można wygodnie dopchać nasze pakunki. Podobne rozwiązanie było w dużo mniejszym Citroenie C2. Bagażnik jest wysoki, dzięki czemu wszystko się tam mieści i nie wypycha ku górze jego osłony. Ekonomia spalania nadal bardzo wysoka.
Spalanie średnie nadal bardzo niskie
Mimo zaliczenia dwóch miast i jazdy w ruchu mieszanym, ropy ubywa w stopniu niewielkim. Średnia z całej podróży wynosi w tej chwili 5,4 litra. Piszemy o tym po raz kolejny, ale jest to rzecz godna podkreślenia. Duży samochód, dużo bagażu, warunki zmienne, a spalanie na takim poziomie! To nieodmiennie zadziwia, bo teraz mamy na trasie również góry.
Cudowny Bakczysaraj
Bakczysaraj to miejscowość znana przede wszystkim z siedziby chanów krymskich, władców tatarskich, którzy władali tą potężną krainą. Bilet wstępu to wydatek 10 hrywien. Warto spokojnie przejść przez wszystkie sale, przyjrzeć się zabytkom – wspaniałym meblom, misternie dekorowanym tkaninom. Opisy do poszczególnych komnat są w dwóch językach, a uczynne panie pilnujące muzeum wskazują drogę i w razie potrzeby opowiadają, co warto zobaczyć. Namawiają oczywiście do kupna pamiątkowych zdjęć, ale tego nie trzeba robić. Oglądamy ślady pobytu Puszkina, rozmawiamy o Mickiewiczu. Podziwiamy słynną fontannę łez.
Już po wyjściu z pałacu spotykamy dwójkę Polaków – Bartosza i Barbarę, którzy przyjechali tutaj na miesiąc miodowy …. rowerami. Oczywiście nie bezpośrednio z Polski, do stolicy Krymu dotarli pociągiem, a potem przesiedli się na swoje dwukołowe pojazdy, jednak ich historia jest niesamowita. Postanowili spędzić oryginalne wakacje z rowerami i wybrali Krym bo Bartek pracuje w biurze podróży, które specjalizuje się w wycieczkach na Wschód. Nigdy tutaj nie byli a są pasjonatami rowerów. Ich podróż już się kończyła, nasza się dopiero rozkręca.
Obiecaliśmy, że opiszemy ich historię – i oto jest. Po wizycie w pałacu czas na kolejną sesję zdjęciową. Bakczysaraj jest bardzo urokliwy, a kolorytu dodają przekupki zachęcające do kupna różnych produktów lokalnych. My oczywiście próbujemy a potem jedziemy w górę miasteczka. Tam sesja zdjęciowa w skałach.
I tutaj warto się na chwilę zatrzymać. Peugeot 3008 to crossover, o którym producent mówi, że można nim pojechać też w teren,. Z pewną nieśmiałością wjeżdżamy pod strome wzgórze, by zrealizować sesję. 3008 radzi wśród skał, pokonuje stromy podjazd i coś w rodzaju uskoku, utworzonego między dwoma fragmentami podjazdu. Tu już nie ma drogi. Potem jeszcze próba szybkiego przejazdu szutrową drogą i kolejne zdjęcia.
Dyskutujemy trochę na temat jazdy i dochodzimy do wniosku, że poruszanie się po Krymie samochodem jak na razie jest bezproblemowe. Są drogi o większym natężeniu ruchu, są lokalne piękne krajobrazowe drogi ale też miejsca gdzie nie uświadczy się samochodu. Nie zauważyliśmy zachowań na drodze odmiennych od tych, które znamy z Polski. I policji jakby tu nieco mniej niż w pozostałej części Ukrainy. Ze stacjami benzynowymi kłopotu nie ma, cena za paliwo jest nieco wyższa niż w gdzie indziej, ale to nie są różnice, które mocno odczuje nasza kieszeń.
Zmęczeni wracamy do miasteczka na herbatę. Potem pędzimy już do Symferopola, stolicy Krymu. To blisko, ale ruch na drodze spory. Wyprzedzając jadące pojazdy doceniamy duży moment obrotowy silnika, dzięki któremu dynamiczna jazda jest prawdziwą przyjemnością. Jeżdżąc po mieście szukamy hotelu Moskwa, gdzie mamy nocować. Cena za pokój dwuosobowy to około 500 hrywien, czyli około 150 zł, wliczając w to śniadanie. Cena bardzo rozsądna, bo to hotel trzygwiazdkowy, ze świetnie wyposażoną łazienką. Doceniamy wygodne łóżka i ogólną czystość hotelu. Szybko rzucamy bagaże i na kolację idziemy do restauracji serwującej dania kuchni krymskiej. Próbujemy jednego z najlepszych krymskich win deserowych. Do jedzenia zamawiamy to, co poleca nam obsługa – zupy rybne, wieprzowinę przyrządzoną z ziemniakami puree z masłem, niektórzy wybierają Potem już szybko spać, bo od rana mamy zaplanowane zwiedzanie Symferopola i przejazd w okolice Jałty.
Dzisiaj mogliśmy po raz pierwszy zapoznać się z egzotycznym dla nas urokiem Krymu. Zabytki i niesamowite krajobrazy rekompensują nam długi czas dojazdu z nawiązką. Warto tu przyjechać na dłużej i spokojnie, bez pośpiechu, wszystko pozwiedzać. Połowa października wydaje się być idealną porą na taką wyprawę, ponieważ turystów jest tutaj znacznie mniej niż normalnie w sezonie. Nie da się uniknąć tłoku na głównych turystycznych trasach, ale urok Krymu to przede wszystkim możliwość zjechania z tej główniej drogi, zagłębienia się w lokalne wąskie ścieżki i poszukanie lokalnych smaczków.
Kraj jeszcze wiele lat będzie budował infrastrukturę turystyczną, więc zanim zjadą tu hordy turystów z Zachodu, zadeptujących każdy kawałek niedużego przecież lądu, można to wszystko obejrzeć, pozwiedzać i po prostu pokochać. Oprócz wspaniałych zabytków, które dzisiaj zobaczyliśmy, bardzo podobają nam się krajobrazy i październikowa pogoda. Gdy w Polsce słota i chłód, tutaj mamy palące wręcz w ciągu dnia słońce, które wzmaga atmosferę wakacji i przygody. Południe Krymu podoba nam się bardzo. Przed nami jeszcze 3 dni wspaniałego zwiedzania, nie mimo zaplanowanego intensywnego programu i dużego tempa podróży nie możemy się doczekać kolejnych wrażeń. A te dopiero jutro.
- Sponsorem wyprawy jest firma Peugeot Polska, która udostępniła do testu samochód Peugeot 3008 I generacji oraz Peugeot 807.
- Sponsorem komunikacji podczas wyjazdu jest sieć Plus, największy operator telefonii komórkowej w Polsce.
- Sponsorem nawigacji jest Automapa. Nasza wyprawa jest równolegle relacjonowana przez Radio Zet.
Najnowsze komentarze