Kończymy naszą podróż Peugeotami 5008. Ostatni dzień podróży był dniem rozstania. W zasadzie już na terenie Serbii rozdzieliśmy się i jedna 5008-ka pojechała tą samą drogą, co na początku trasy (przez Bratysławę i Cieszyn do kraju), druga zaś udała się w Budapeszcie w stronę Debreczyna i przez wschodnią Słowację osiągnęła Polskę przejściem granicznym w Barwinku.
<<< Część 12 – Peugeot 5008 w Stambule.
Po opuszczeniu Serbii, jak już wspominaliśmy w poprzedniej relacji, dotarliśmy na południe Węgier i przenocowaliśmy w sprawdzonym już przez nas kiedyś przy innej okazji Szegedzie, acz tym razem gościliśmy w innym hotelu. Dodajmy, że po tureckich doświadczeniach, postanowiliśmy przenieść zwyczaj targowania się o ceny również na unijny grunt i to… zadziałało! Pani w recepcji węgierskiego hotelu była, mimo późnej pory, skłonna do negocjacji, więc gdy doszliśmy do porozumienia, udaliśmy się na zasłużony odpoczynek. Peugeot 5008 również mógł odsapnąć po pokonaniu blisko 1.200 km ze Stambułu.
Po poniedziałkowym hotelowym śniadaniu, już całkowicie europejskim, ruszyliśmy w dalszą drogę. 170 km dzielących nas od Budapesztu pokonaliśmy bardzo szybko. W węgierskiej stolicy zatankowaliśmy do pełna i ruszyliśmy dalej – czasu na zwiedzanie Budapesztu już nie mieliśmy, choć miasto to zdecydowanie warte jest odwiedzenia. Minęliśmy również perłę węgierskiego baroku, czyli Eger, dojeżdżając autostradą do Miszkolca słynnego ze źródeł termalnych i basenów w jaskiniach. Tam trzeba już było zwolnić – autostrada się skończyła, a zaczęły się deszcze. Gdy wjechaliśmy do Słowacji deszcz przeszedł w regularną ulewę i dopiero bliżej granicy z Polską zaczęło się nieco przejaśniać. Kawałek podkoszyckiej autostrady pokonaliśmy jednak w mało ciekawych warunkach atmosferycznych.
Im bliżej Polski, tym trudniej się jechało. Po przeskoczeniu granicy w Barwinku trafiliśmy na liczne remonty drogi krajowej nr 19 – wąskiej, krętej, niezbyt bezpiecznej. Co gorsza – remonty te nie były jakoś specjalnie intensywnie prowadzone. Polska specyfika tego typu prac bardzo nas raziła, bo w Turcji widzieliśmy, że można inaczej. Do tego tematu jednak powrócimy w oddzielnym tekście.
Wieczorem oba Peugeoty 5008 dotarły ostatecznie do Warszawy, a dziś oddaliśmy je do Peugeot Polska po pokonaniu ponad 9.000 km każdym z nich. Średnie spalanie z tego dystansu auta napędzanego wysokoprężnym 110-konnym silnikiem 1.6 HDi wyniosło ostatecznie 7,6 l/100 km przy średniej prędkości na poziomie 78 km/h. To niezły wynik biorąc pod uwagę warunki oraz wyładowanie samochodu bagażami.
5008-ka z 2-litrowym silnikiem spaliła średnio minimalnie mniej – większa pojemność skokowa i wynikające z niej różnice w mocy i momencie obrotowym pozwalały jej skuteczniej podjeżdżać pod liczne w Turcji wzniesienia. My musieliśmy po prostu wkręcać silnik na nieco wyższe obroty i stąd ta różnica w spalaniu. Co ciekawe – różnica owa zacierała się wraz z przyrostem pokonywanych kilometrów!
KG
Najnowsze komentarze