Do naszej redakcji dotarł ciekawy mail. Okazuje się, że samochód, który testowaliśmy przed pięcioma laty, Peugeot Partner Tepee, trafił w ręce naszego Czytelnika i bezawaryjnie i wiernie służy Mu do dziś i posłuży zapewne jeszcze długo. Pan Marcin jest bowiem z francuskiego kombivana bardzo zadowolony. Zresztą oddajmy głos właścicielowi.
…i tak oto po serii testów prowadzonych przez dziennikarzy auto, które brało udział w tym teście, zostało wystawione przez Peugeot Polska oddział w Warszawie na swego rodzaju aukcję, w której mogły uczestniczyć tylko autoryzowane salony Peugeot.
Auto trafiło do salonu Peugeot Antoniak w Wieliczce, gdzie wypatrzyła je moja Żona. Byliśmy właśnie wtedy zdecydowani na zmianę naszego wysłużonego autka na coś większego, raz że syn rósł szybko a ponadto jesteśmy trochę włóczykijami i potrzebowaliśmy czegoś na wzór małego campera. Tym sposobem Tepee zwiedził całą Polskę od morza do Tatr, od wschodu do zachodu. Zdarzyło Mu się odwiedzić Chorwację, Węgry, Słowację, Czechy…
W czasie gdy Go kupiliśmy, nie był tak popularny jak teraz i budził duże zainteresowanie. Jego funkcjonalność jest po prostu wzorowa, przestrzeń w kabinie wręcz ogromna. No i ten silnik… bez problemu można osiągnąć spalanie na poziomie 5,5 litra/100 km.
W roku 2011 nasz Tepee został wyposażony w hak i został holownikiem dla naszej przyczepy campingowej. Ze swoimi gabarytami, wagą i momentem obrotowym okazał się stworzony do turystyki karawaningowej. Ciągnąc przyczepę osiąga spalanie około 8 litrów, co jest ogromnym zaskoczeniem dla mojej Żony, która na co dzień jeździ Renault Clio 1.2 benzyna i ma spalanie właśnie w tych okolicach.
Na co dzień partner służy mi jako auto do codziennych zadań, a jak tylko zaczyna się sezon karawaningowy (maj), w każdy weekend odwiedza inne miejsca ciągnąc nasz domek na kółkach. W czasie wakacji odpoczywa nad morzem, najczęściej nad Zatoką Pucką :-)
Od chwili, kiedy Go kupiliśmy, pokonał już 190.000 km, ani razu nas nie zawiódł. W serwisie bywa tylko na zwykłych czynnościach obsługowych typu wymiana oleju, filtrów. Przy 140.000 zabrakło dodatku do filtra cząstek stałych (FAP), ale bez problemu w autoryzowanym serwisie został uzupełniony. Samochód nie miał żadnej awarii, co dla miłośników niemieckiej motoryzacji jest wielką zagadką ;-) Na polach kampingowych spotykamy tych samych znajomych, którzy co kilka miesięcy przyjeżdżają innym niemieckim autem, a my co rok tym samym „francuzem”, co budzi lekką konsternację. Tym bardziej, że pytają a to o sprzęgło, a to wtryski, a tu… nic! Wszystko od nowości bez wymiany.
Jedyną niespodzianką, jaką nam zafundował, był komunikat, który „wyskoczył” w ostatnich dniach. Po jednym z tankowań pojawił się błąd „ryzyko zablokowania filtra cząstek stałych”. Udałem się do mojego autoryzowanego serwisu, gdzie podczas diagnostyki komputerowej okazało się, że przy takim przebiegu coś takiego może się już pojawić. Jakież było jednak zdziwienie serwisanta oraz moje, kiedy okazało się, że filtr cząstek stałych jest zatkany dopiero w 50% i spokojnie można dalej jeździć bez wymiany następne 150.000 km! Co ciekawe jedynym sposobem skasowania tego błędu było zaprogramowanie w komputerze że filtr cząstek stałych został wymieniony, choć przecież w samochodzie pozostał stary. Widocznie nawet producent nie sądził, że taka sytuacja może się zdarzyć :-)
tekst i zdjęcia: Marcin Bartłomiejczyk
Ze swojej strony gratulujemy zakupu samochodu. Jak widać nawet auta, które przechodzą ciężki żywot podczas dziennikarskich testów, potrafią przez wiele lat i wiele tysięcy kilometrów sprawować się znakomicie i wiernie służyć swoim nowym właścicielom.
Życzymy Panu Marcinowi i jego Rodzinie dalszej bezawaryjnej wspólnej z Partnerem podróży przez życie.
KG
Najnowsze komentarze