Peugeot RCZ to samochód wyjątkowy. Może być wyposażony w silnik benzynowy 1.6 o mocy od 156 do 200 KM lub dwulitrowego niezawodnego diesla, osiągającego 163 KM. Produkowany w Austrii RCZ przyciąga uwagę na ulicy, jest niski, szeroki i ma bardzo piękny tył. To sportowe coupé zaprojektowano z wielką dbałością o szczegóły.
Peugeot RCZ rwie się do lotu. To piękne auto, którym można się ścigać. Mi jednak kariera rajdowa już nie grozi. Jestem za stary i za ciężki ;-) Owszem – moce drzemiące pod maskami aut WRC, czy nawet niższych kategorii rajdowych, poradzą sobie z wprawieniem mego cielska w ruch, ale tam, gdzie ważny jest niemalże każdy dekagram, znajdą się lżejsi. I młodsi. Ponieważ jednak Peugeot RCZ, to auto cywilne, postanowiłem skorzystać z zaproszenia Peugeot Polska i wraz z kilkunastoosobową grupą dziennikarzy z Polski oraz nieco ponad trzydziestoma z innych krajów, poleciałem do Hiszpanii, by sprawdzić, czy pod jakże atrakcyjną skorupą RCZ-a drzemie równie interesująca technika…
Peugeot RCZ powstał na bazie samochodu koncepcyjnego opartego o płytę podłogową kompaktowego 308. Ponieważ ów koncept został wręcz entuzjastycznie przyjęty przez publiczność, stała się rzecz niezwykle rzadka – producent zdecydował się na wprowadzenie do produkcji auta w niemal niezmienionym kształcie! Nawet najbardziej szalony pomysł, czyli falowaną tylną szybę, zastosowano w samochodzie produkcyjnym! Dzięki temu RCZ, choć przez wielu kojarzony z Audi TT, ma swój styl i naprawdę nie da się tego pojazdu pomylić z niemieckim modelem.
Stylistyka RCZ-a po prostu powala. Samochód jest skrojony wręcz idealnie. Proporcjonalne nadwozie stojącego samochodu zachęca… nie! ono każe wsiąść i jechać! Obłe kształty zdają się od razu sugerować: „jedź mną na zakręty – na prostej mi się nudzi!”. I rzeczywiście – na krętych drogach północnej Kastylii Peugeot RCZ czuje się, jak ryba w wodzie. I wcale nie dlatego, że z nieba lały się na nas strugi deszczu, który – gdy przestawał – ustępował miejsca śniegowi…
RCZ, to samochód z czterema miejscami do siedzenia, ale realnie nie ma szans, żeby się ktoś zmieścił na tylnej ławeczce. Zgoda – paru kolegów spróbowało, ale ja, mając nieco ponad 180 cm wzrostu, uznałem, że są tylko dwa miejsca, na których mogę zasiąść w tym aucie. Z tyłu nie posadziłbym swoich dzieci, nawet za karę – aż tak jeszcze nic nigdy nie przeskrobały ;-) I choć obicia testowych samochodów były po prostu prześliczne (skóra w kolorze ecru), to jednak brak miejsca na tylnej ławeczce sprawił, że nie wyobrażam sobie, by mogło tam podróżować cokolwiek innego, jak tylko niemowlę, ewentualnie mały zwierzak, jeśli to nie profanacja wpuścić na taką tapicerkę jakiegokolwiek przedstawiciela fauny.
Jeśli chodzi o przednie fotele, to sprawa wygląda zupełnie inaczej. Dwa znakomite miejsca, na których siada się bez problemów, za to wysiada z nich – strasznie. Ale tylko dlatego, że wysiadać się po prostu nie chce. Zwłaszcza, gdy już się troszkę tym samochodem pojeździ. A że do wyboru są (będą) silniki oferujące moc z przedziału 156-200 KM, więc auto napędzić się potrafi. Przy całkiem przyzwoitej masie pozwala na odrobinę ofensywnej jazdy, a prowadzi się przy tym bardzo pewnie.
Przedstawiciele Peugeota przygotowali dla nas około 30 samochodów w dwóch wariantach silnikowych – z 2-litrową jednostką wysokoprężną generującą 163 KM oraz z motorem 1.6 THP w jego interesującym wariancie dostarczającym okrągłe 200 KM mocy. I właśnie w takiej kolejności testowałem Peugeoty RCZ – najpierw autko na „gnojówkę”, a potem prawdziwy samochód z jedynym słusznym zasilaniem ;-)
Łączna trasa testu sięgała 160 km, a ja miałem to szczęście, że cały ten odcinek przejechałem sam, w odróżnieniu od chyba wszystkich pozostałych uczestników testów, którzy musieli się zmieniać za kierownicą. Przy okazji wielkie podziękowania dla Pani Doroty Pajączkowskiej z Peugeot Polska, dzięki której mogłem się cieszyć całym odcinkiem wyłącznie w roli kierowcy.
Trasę wytyczono po różnych drogach. Mieliśmy mało wymagający odcinek drogi mniej więcej krajowej, potem kawałek autostrady, a na koniec zostawiono fragment najciekawszy – krętą nitkę przyczepnego asfaltu prowadzącego przez mniejsze i większe góry. Momentami wspinaliśmy się na wysokość przeszło 1.000 metrów n.p.m. a i tak nad nami górowały potężne skały, z których czasami sypały się odłamki… Żaden na szczęście nie spadł na prowadzone przeze mnie auto, zresztą trzeba przyznać, że większość tych „okolic spadkowych” zabezpieczona była siatkami wyłapującymi co większe bryły skalne.
Jedynym problemem całego przedsięwzięcia mogła być pogoda. I była – gdy stało się na zewnątrz. Kiedy jednak znalazłem się w przytulnym wnętrzu Peugeota RCZ zupełnie przestało mnie interesować to, że kilkanaście centymetrów ode mnie leje deszcz, wieje silny wiatr, a gdy nawet pojechałem w trasę – sypie śnieg. Skupiłem się na tym, co RCZ oferuje kierowcy i pasażerowi z przodu, a nawet to, w jak schizofrenicznym stylu przyjmuje pasażerów tylnej kanapy. Dlaczego schizofrenicznym? Bo z jednej strony przepych skórzanej tapicerki w kolorze ecru, a z drugiej – odpychający brak miejsca :-( Niemniej jednak to specyfika tego typu konstrukcji, nie ma więc co z tego robić wady – to jest po prostu samochód dla dwóch osób i koniec.
Materiały wykończeniowe samochodów testowych reprezentowały sobą bardzo wysoką półkę. Skórzana tapicerka na fotelach, to jedno, ale wyłożone skórą deska rozdzielcza oraz boczki drzwi, to już poziom rzadko oferowany przez producentów tzw. popularnych. Deska owa zresztą nie jest płaska i prosta – sporo w niej krągłości, co na pewno uprzykrzało nieco życie ludziom obszywającym całość ową skórą, ale za to prezentuje się znakomicie.
Z ekskluzywnym materiałem wykończeniowym doskonale komponują się chromowane wstawki obecne wokół dysz nawiewów, na drzwiach, czy delikatne ramki na konsoli środkowej. Zastosowano też aluminiowe pedały jednoznacznie wskazujące, jaki charakter ma omawiany samochód.
Deska rozdzielcza jest zbliżona do tego, co znaleźć można w Peugeocie 308, ale nie jest to zupełnie to samo. Konsola środkowa zbudowana z pięknie wykończonego plastiku zawiera to, co znaleźć się na niej powinno, a wszystko to oczywiście zaprojektowano w typowym dla Peugeota stylu. Sterowanie dwustrefowej klimatyzacji jest bardzo czytelne, a ustawiona temperatura dla każdej strony prezentowana jest na indywidualnych wyświetlaczach. Powyżej zlokalizowano sterowanie systemami nawigacji, radioodtwarzacza i telefonu pokładowego. System multimedialny wyposażono oczywiście w dysk twardy, czytnik kart SD oraz łączność bezprzewodową Bluetooth®. Odtwarzacz płyt poradzi sobie również z płytami DVD, z których sygnał wizyjny jest w stanie przekazać na centralny wyświetlacz ciekłokrystaliczny, będący głównym elementem wyjściowym całego systemu. Jest on, jak przystało na Peugeota, chowany w desce rozdzielczej, gdy nie ma potrzeby korzystania z jego wskazań, można też korygować kąt jego pochylenia.
Usadowiwszy się w doskonałym fotelu ze zintegrowanym zagłówkiem ustawiłem – dzięki elektrycznym silniczkom – właściwą pozycję za kierownicą, zrobiłem kilka zdjęć, po czym wreszcie uruchomiłem silnik. Jak się później okazało – dobrze, że na początek otrzymałem auto z silnikiem wysokoprężnym…
Po starcie 163-konnego diesla przyjemne zaskoczenie – RCZ jest bardzo dobrze wyciszony. Wysokoprężne silniki PSA pracują bardzo jedwabiście, co nie znaczy, że po uruchomieniu na zimno trudno jest zgadnąć, co pracuje pod maską. Dwulitrowy diesel Peugeota został jednak pięknie skomponowany i w połączeniu z dobrym wyciszeniem wnętrza naprawdę trudno by było tak na 100% stwierdzić, że to na pewno jednostka zasilana olejem napędowym.
Powolutku ruszamy spod winnicy hotelu Marqués de Riscal, wyjeżdżamy na ulice Elciego i kierując się wskazówkami z itirenera opuszczamy miasteczko. Sprzęgło pracuje całkiem normalnie – nie oferuje agresywności powodującej konieczność ruszania z piskiem opon, albo wcale ;-) To szybki samochód, ale pozwala też na całkiem stateczne podróżowanie. A na ile szybki? Cóż – wcale nietrudno przekroczyć nim 200 km/h, a strzałka prędkościomierza powędruje jeszcze 10% dalej. Ani w Polsce, ani w Hiszpanii, oficjalnie z takimi prędkościami jeździć jednak nie wolno. Próbujemy jednak – już po wyjechaniu na autostradę – jak Peugeot RCZ zachowa się przy prędkościach zarezerwowanych dla najlepszej kategorii dróg. Rozpędzamy się do ok. 160 km/h (co tam mandaty! ułańska fantazja każe dźgnąć boki ostrogami!) i… zupełnie nie przejmujemy się naprawdę silnym bocznym wiatrem! RCZ jest bardzo stabilny dzięki szerokiemu rozstawowi osi i kół, opływowej sylwetce i świetnemu zawieszeniu. O przekroczeniu kolejnego progu prędkości informuje jedynie prędkościomierz oraz widoczny we wstecznym lusterku unoszący się na dwa etapy spojler.
Właśnie… Widoczność do tyłu w wielu klasycznych autach coupe jest mała, albo wręcz żadna. Peugeot RCZ jest tutaj chlubnym wyjątkiem. Tylna szyba ma nie tylko dużą powierzchnię, ale i zapewnia sporą przejrzystość. W każdej chwili doskonale widać, co dzieje się za samochodem. Nawet padający praktycznie bezustannie deszcz nie powodował wielkiego problemu, co ilustruje zdjęcie lusterka i zlokalizowanego w nim obrazu. Gorzej sytuacja wygląda, gdy się zatrzymacie i wyłączycie silnik, ale nie opuścicie przytulnego wnętrza samochodu. Szyby zaparują i widoczność spadnie, co też można dostrzec na jednym z poniższych zdjęć. To jednak nie wina tego konkretnego samochodu, tylko zasad fizyki ;-)
Charakterystycznie pofałdowana szyba powoduje, że w czasie jazdy w ulewnym deszczu woda spadająca na dach spływa właśnie wgłębieniem pomiędzy półdupkami tylnego okna ;-) Może się wydawać, że przeszkadza to w obserwowaniu tego, co się dzieje za RCZ-em, ale moim zdaniem jest niezłym patentem na kontrolowany odpływ wody – ścieka ona wąską strużką w określonym miejscu, a nie chlapie po całej szybie zaburzając proces postrzegania na dużej powierzchni.
RCZ ma pewną wadę. Słupek A jest po prostu bardzo szeroki, co zwłaszcza w jeździe miejskiej może utrudniać orientację. Nietrudno sobie wyobrazić sytuację, gdy nie dostrzega się pieszego wkraczającego na jezdnię. Pole widzenia jest zbyt mocno ograniczone, co zaobserwować możecie na dwóch poniższych zdjęciach.
Silniki HDi wykorzystywane przez koncern PSA słyną z jedwabistej pracy i płynnego rozwijania mocy. Mi osobiście taki charakter tych jednostek bardzo odpowiada, nie dziwne więc, że bardzo przyjemnie jechało mi się RCZ-em z takim motorem. Zwykle diesle wybierają ludzie oszczędni, którzy dużo podróżują, i do takich właśnie klientów adresowana jest taka wersja Peugeota RCZ. W optymalnym wykorzystaniu jednostki napędowej, czyli ograniczeniu spalania, pomagają wskaźniki sugerujące najlepszy moment zmiany przełożenia skrzyni biegów. To patent znany z różnych samochodów, ale… No właśnie – mi osobiście to nie do końca pasuje. RCZ, to auto o charakterze sportowym. Chętnie spali tyle, ile mu wlejecie do baku, a na pewno nie będzie szczęśliwy, gdy każecie mu wyliczać każdą kroplę oleju napędowego. Wszak nie będzie wówczas miało szansy wykazać się odrobiną próżności, która drzemie przecież w każdym z nas, i pokazać, na co je stać! Choć więc sugestie zmiany biegu się pojawiają, to gdy chcecie jechać z dużą dozą radości, tak naprawdę musicie je zignorować. Czy warto? Moim zdaniem zdecydowanie tak! Osobiście wolę dużo przyjemności podczas jazdy połączonej z krótkim rozczarowaniem na stacji benzynowej, niż długi okres spokojnej i mało ekscytującej jazdy, po którym następuje krótkotrwała przyjemność podczas płacenia za olej napędowy ;-)))
I właśnie dlatego wybrałbym drugą wersję RCZ-a, którą miałem przyjemność poprowadzić.
Wersja napędzana silnikiem 1.6 THP generującym 200 KM mocy nie ma już wskaźnika zmiany biegu. Zasilana benzyną jednostka wykorzystuje premierowe w czterocylindrowym silniku połączenie technologii THP i VTi, czyli podwójną turbosprężarkę, bezpośredni wtrysk benzyny oraz regulowany wznios zaworów z synchronizacją zaworów dolotowych i wydechowych. Taka technologia wcale nie drenuje kieszeni na stacji benzynowej (dodajmy, że w zakupie też nie – auto napędzane silnikiem 1.6 THP 200 KM będzie w Polsce o ok. 2 tys. zł tańsze, niż 2.0 HDi 163 KM), choć oczywiście samochód spali więcej benzyny, niż oleju napędowego, za to przyjemność z jazdy jest zauważalnie większa.
Peugeot RCZ napędzany najmocniejszą obecnie przewidzianą jednostką silnikową ma jeszcze jeden szczegół, którego nie można pominąć. Kiedy odpaliłem ten silnik od razu stwierdziłem, że wewnątrz jest… głośniej, niż w dieslu. To zamierzony efekt!!! Specjaliści z Peugeota po prostu skonstruowali specjalny układ pozwalający na dostarczenie kierowcy i pasażerowi RCZ-a niesamowitych wrażeń akustycznych! Fale dźwiękowe powstające w komorze silnika, po odpowiednim ukształtowaniu przekazywane są do wnętrza przedziału pasażerskiego, m.in. przez dysze nawiewów powietrza! W efekcie silnik brzmi, jakby miał o co najmniej 50% więcej cylindrów – gang jest rasowy, sportowy, co wrażliwsze osoby może przyprawić o ciarki na ciele. Ale jakże przyjemne będzie to wrażenie!
Wspominałem o tylnym spojlerze, w pełni aktywnym urządzeniu poprawiającym prowadzenie samochodu. W normalnym trybie jest złożony i licuje się z linia karoserii. Przy prędkości 85 km/h wznosi się on do pierwszej pozycji (19°), a po dołożeniu kolejnych 70 km/h ustawia się pod kątem 34°. Pierwszy etap optymalizuje obieg powietrza wokół samochodu, czyli po prostu poprawia aerodynamikę Peugeota RCZ. Całkowite wysunięcie pozwala na efektywniejsze pokonywanie szybkich zakrętów.
A właśnie w zakrętach RCZ spisuje się znakomicie. Jazda po autostradzie, to w tym aucie przyjemność, jak niemal w każdym innym. Owszem – prowadzi się dobrze, jest praktycznie niewrażliwy na boczny wiatr, ale to tylko autostrada. Kiedy jednak zjedziecie RCZ-em z trasy szybkiego ruchu na kręte drogi – od razu poczujecie, o co w tym samochodzie chodzi! Oczywiście im lepsza nawierzchnia, tym lepiej – w Polsce asfalty są dziurawe, nierówne i nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać za zakrętem, ale w północnej Hiszpanii, gdzie testowaliśmy RCZ-a, jeździło się wspaniale! I naprawdę nie był problemem deszcz, ani śnieg. Raczej gładki asfalt dróg wijących się wokół wzgórz sprawiał, że czułem się wreszcie tak, jak we francuskim aucie czuć się można – rozkosz prowadzenia, przyjemne pomrukiwanie silnika i mnóstwo ciepłego, niemal pluszowego komfortu.
Peugeot RCZ ma dobry układ kierowniczy, który pozwala na precyzyjną jazdę po wytyczonym przez kierowcę torze. Wspomaganie jest dobrane właściwie – nie jest ani za lekkie, ani za mocne. Kierownica dobrze leży w dłoni i moim zdaniem wcale nie ma za dużej średnicy, co spotkałem w jednej z opinii. Auto znakomicie reaguje na pedał gazu, a ESP… Cóż – nie zainterweniowało w prowadzonych przeze mnie egzemplarzach ani razu, więc należy uznać, że zestrojono je niezbyt czule – daje o sobie znać dopiero, gdy ktoś naprawdę przesadzi. Ja nie zmusiłem go do pracy, ale też specjalnie mi na tym nie zależało – bardziej interesowało mnie to, na ile można sobie pozwolić, żeby elektronika NIE zareagowała. I jak przystało na francuski samochód – zawieszenie zestrojono bardzo dobrze. Konstruktorzy przyłożyli się do pracy nie chcąc bazować na korektach układów elektronicznych, ale sięgnęli do lat doświadczeń, gdy tworzyli zawieszenia komfortowe, ale jednocześnie pozwalające na wiele zabawy.
Peugeot RCZ ma dość neutralną charakterystykę – nawet w szybko pokonywanych zakrętach na mokrym asfalcie nie ma tendencji ani do uciekania przodem, ani do zarzucania tyłem. Jak to w przypadku aut przednionapędowych bywa, pewnej podsterowności uniknąć się oczywiście nie dało, ale jest ona niemal niewyczuwalna. Auto prowadzi się bardzo pewnie, w czym pomaga dość duży rozstaw osi sięgający niemal 260 cm. To prawie dwa razy tyle, ile wynosi wysokość auta!
Jeśli jednak myślicie, że Peugeota RCZ stworzono tylko z myślą o szalonej jeździe po górskich serpentynach, to jesteście w błędzie. To samochód, który można użytkować również w mieście. Dobrze zestopniowana skrzynia pozwala na jazdę w korkach (docelowo będzie też wersja z automatem), a funkcjonalność podnosi imponujący, jak na takie auto bagażnik mieszczący aż 321 litrów. Co więcej – można złożyć tylną kanapę i zwiększyć przestrzeń bagażową do 639 litrów! Tylko po co?…
Przecież kupując takie auto będziecie już pewnie posiadali ze dwa inne samochody ;-) A jeśli nawet nie, to tylko dlatego, że ich po prostu nie potrzebujecie. RCZ jest autem, które zapewnia pewną dozę funkcjonalności, jednak jego głównym celem jest dostarczenie radości. I to niekoniecznie związanej z szybką jazdą. Chodzi o radość wynikającą z jakiegokolwiek obcowania z tym designerskim coupe!
Czy kupiłbym Peugeota RCZ? Mając rodzinę zdecydowałbym się na niego w drugiej kolejności, zaraz za bardziej praktycznym na co dzień samochodem, bowiem na tylnej ławeczce dzieci posadziłbym tylko za karę. I nawet nie dlatego, że mogłoby im tam być niewygodnie, ale raczej dlatego, że docierałoby do nich zbyt mało wrażeń wizualnych z zewnątrz – nie licząc szyby nad głowami. A moje córki lubią podziwiać widoki za oknami. Natomiast gdybym rodziny nie miał, to Peugeota RCZ wybrałbym bez zastanowienia. To auto pod każdym względem francuskie – świetnie wygląda, doskonale się prowadzi, zapewnia sporo komfortu (nie tylko tego pochodzącego od zawieszenia), bogate wyposażenie i… światła włącza się normalnie, a nie pokrętłem od pralki „Frania”.
Problemem może być tylko stosunkowo mała dostępność tych aut. Jako auto „nieseryjne”, czy raczej „niemasowe”, będzie dostępne dla nielicznych. I wcale nie z powodu ceny – po prostu zgodnie z informacjami Peugeota, począwszy od roku 2011, zakłady w Grazu opuszczać będzie tylko 17 tys. tych samochodów w ciągu każdych 12 miesięcy. Z czego zdecydowaną większość wchłoną na pewno rynki zachodnioeuropejskie…
tekst i zdjęcia
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze