Renault Oroch to 5-osobowy pickup, który powstaje na bazie modelu Duster. Samochód pod maską ma 170-konny silnik benzynowy, współpracujący z automatyczną skrzynią biegów. Od poniedziałku jeżdżę nim po Brazylii, poruszając pomiędzy Sao Paulo, Kurytybą i z powrotem. Dzisiaj mam dla Was ostatnią relację w cyklu krótkich opowieści z Ameryki Południowej. Będą kremówki, ślady Polski w Kurytybie i dużo francuskiej motoryzacji.
Renault Oroch jest moim towarzyszem podróży od Sao Paulo. Łacznie przejechałam nim już ponad 700 kilometrów a niedługo dołożę kolejne 400. Spalanie cały czas oscyluje wokół 8,5 litra, rozsądnie jak na dość duże auto. W ogóle Renault w Brazylii jest bardzo popularne, policja ma tutaj prawie same Dustery. W końcu produkowane są lokalnie i z tego co się dowiedziałam jest to dla mundurowych powód do dumy. Wspierają swoje fabryki, bo wiedzą że dają pracę i utrzymują rodziny, rozwijają lokalne społeczności.
W wersji, którą otrzymałam, Oroch ma zakrytą część bagażową – środek jest wyłożony odpornym tworzywem sztucznym. Można przewozić ładunek bez obawy o naruszenie blach nadwozia. Wszystko to zmontowano nadzwyczaj solidnie – cała konstrukcja budzi zaufanie.
Policja ma tutaj niestety co robić – wielokrotnie sami Brazylijczycy ostrzegali mnie, aby nie chodzić po zmroku, szczególnie w bardziej oddalone miejsca. Ludzie tutaj uwielbiają ubarwiać, trzeba się do tego trochę przyzwyczaić, ale mrożące krew w żyłach historie są jak najbardziej prawdziwe, nawet jeśli dodano do nich po drodze sporo szczegółów. Mundurowi korzystają też z… Renault Twizy.
Co można robić w Kurytybie? Ja szukałam śladów Polski – bo jest ich mnóstwo. Według różnych szacunków mieszka tutaj ponad 300 tysięcy potomków Polaków. I rzeczywiście, jest park Jana Pawła II, tuż obok kawiarnia Krakowiak – czułam się jak w domu, bo uważni Czytelnicy Francuskie.pl zapewne wiedzą, że mieszkam niedaleko stolicy Małopolski. W kawiarni, jakżeby inaczej, nie tylko można znaleźć menu po polsku, ale też spróbować choćby sernika czy kremówek. Jak w Polsce! Są też dżemy sygnowane przez podobno bardzo znaną firmę Błaszkowsky. Brazylijczycy z polskimi nazwiskami radzą zresztą sobie doskonale.
Nie obyło się też bez spotkania z lokalną fauną. Uprzejmy pracownik fabryki Renault zabrał mnie do parku Barigui, gdzie podziwiałam spacerujące kapibary. Ale to wielkie zwierzaki!
W pobliskim muzeum motoryzacji znajdował się wyścigowy Peugeot 307. Poszerzone błotniki, aerodynamiczne nakładki na zderzak – robił wrażenie.
Moje wcześniejsze przygody w Brazylii znajdziecie tutaj:
- Nowy Citroën C3, Renault Oroch i Kwid – zaczynamy test. Misja Brazylia – cz.1
- Jeździłam Renault Kwid w Sao Paulo. Lekko nie było! Misja Brazylia – cz.2
- Renault Oroch 1.3 170 KM automat: pierwsze wrażenia po przejechaniu ponad 400 km. Misja Brazylia – cz.3
- Nowy Citroën C3 1.6 Feel Pack Flex Fuel – pierwszy test! Tego się nie spodziewałam. Misja Brazylia – cz.4
- W wizytą w fabryce, gdzie produkowany jest Duster w wersji pick-up. Dwa polskie akcenty! Misja Brazylia – cz.5
- Renault Oroch jedzie nad ocean. Misja Brazylia – cz. 6
- Wszystkie materiały – dział Wyprawy – Brazylia
Ogromne wrażenie zrobiło na mnie muzeum Oscara Niemeyera, którego wejście ma kształt oka. W środku była dzisiaj impreza licealistów, więc go nie obejrzałam – jeszcze jeden powód by tu wrócić.
Intensywne zwiedzanie zakończyło się w Tangua Park z fontannami, gdzie warto przyjechać na zachód słońca i zaręczam Wam, że aparat nie oddaje tego, co widziałam. Cudowne miejsce!
Wróćmy do motoryzacji: na ulicach jeździ mnóstwo Chevroletów i Fiatów, jest trochę Volkswagenów no i oczywiście Renault w wielu odmianach. Widziałam też mało znane albo raczej nawet nieznane samochody w Polsce takie Peugeot Hoggar. Był Citroën C4 w wersji sedan.
Brazylia to niesamowity, kolorowy i przyjazny turystom kraj. Świetny klimat, bardzo otwarci i uprzejmi ludzie. Nie mają zbyt dużo pieniędzy, optymistycznie patrzą na świat i cieszą się tym, co przynosi dzień bieżący. Gdzieś zza tych uśmiechów widać czasem tą trudniejszą stronę kraju – przestępczość, niskie dochody, ale ogólne wrażenie jest niesamowicie pozytywne. Był to mój pierwszy kontakt z Brazylią i mam nadzieję, że nie ostatni.
Ostatnia w tym cyklu jest za to relacja na gorąco – po szczegółowe materiały dotyczące Citroëna C3, Renault Orocha i eKwida zaproszę Was w najbliższym czasie na nasze łamy. Jutro wracam już do Polski a zanim to nastąpi mam zamiar wstąpić jeszcze nad ocean. Potem oddanie samochodu w Sao Paulo, długi lot do Polski i przywitanie z naszą nieco kapryśną jeszcze wiosną.
Więcej zdjęć znajdziecie w galerii poniżej.
Vemo-nos por aí, Brazylio!
Dziękujemy firmie Renault Brazylia za udostępnienie samochodów do testu. Dziękujemy Renault Polska za pomoc w realizacji niniejszego materiału.
Najnowsze komentarze