Erik Gordon, profesor z University of Michigan’s Ross School of Business, ekspert sytuacji w Stellantis, nie kryje sceptycyzmu wobec trudności, jakie czekają nowego CEO koncernu. Według Gordona, proces wyboru lidera, który przejmie odpowiedzialność za najsłabszego gracza wśród amerykańskich producentów samochodów, zapowiada się na niezwykle wymagający.
Jednym z kluczowych wyzwań, przed którymi stanie przyszły CEO, jest obecność poprzedniego dyrektora generalnego, który pozostanie związany z firmą przez dłuższy czas. “Kandydat na CEO będzie musiał martwić się, czy nie podzieli losu Boba Chapeka, który przejął Disney od Boba Igera. Iger pozostał w firmie, był podejrzewany o podkopywanie pozycji Chapeka, a w końcu wrócił na fotel CEO” — podkreśla Gordon. Taka sytuacja stawia przyszłego szefa Stellantis w trudnym położeniu, w którym oczekiwania i realia mogą okazać się niemożliwe do pogodzenia.
Stellantis zmaga się nie tylko z wewnętrznymi wyzwaniami, ale także z szeregiem problemów operacyjnych. Nowy dyrektor generalny będzie musiał poradzić sobie z trudną sytuacją finansową oraz napięciami wśród pracowników i dealerów, którzy od dłuższego czasu wyrażają swoje niezadowolenie z kierunku, jaki obrali liderzy koncernu. „Pensja będzie wysoka. Praca będzie okropna!” — mówi bez ogródek Gordon, podsumowując swoją opinię.
Przed przyszłym liderem Stellantis stoi więc wizja nie tylko trudnych decyzji operacyjnych, ale także konieczność przywrócenia równowagi i motywacji w zespołach oraz zjednoczenia interesariuszy wokół przyszłości koncernu.
na podstawie: Detroit Free Press
Najnowsze komentarze