Po miesiącach napięć i narastających spekulacji o rozpoczęciu nowej wojny celnej, Chiny i Unia Europejska zawarły przełomowe porozumienie dotyczące eksportu samochodów elektrycznych. Od 1 czerwca 2025 roku wszystkie elektryczne pojazdy produkowane w Chinach i eksportowane na rynek europejski będą musiały spełniać minimalny próg cenowy w wysokości od 35.000 do 40.000 euro. Porozumienie to zastępuje wcześniej planowane cła, które miały sięgnąć nawet 45,3% wartości pojazdu.
Tło konfliktu sięga 2023 roku, kiedy Komisja Europejska wszczęła dochodzenie w sprawie państwowych subsydiów dla chińskich producentów pojazdów elektrycznych. Bruksela zarzucała Pekinowi, że firmy takie jak BYD, NIO czy XPeng korzystają z preferencyjnych pożyczek, bezpośrednich dopłat i ulg podatkowych, co pozwala im oferować pojazdy po cenach znacznie niższych niż ich europejscy konkurenci. Zdaniem UE, taka polityka prowadziła do zakłócenia równowagi rynkowej i groziła osłabieniem lokalnego przemysłu motoryzacyjnego.
Początkowo Bruksela planowała nałożenie wysokich ceł antydumpingowych na chińskie samochody elektryczne. Jednak wewnątrz Unii pojawiły się głosy sprzeciwu – część państw członkowskich (w tym Niemcy, które mają silne powiązania gospodarcze z Chinami) podważała legalność takiego rozwiązania w świetle przepisów Światowej Organizacji Handlu (WTO). Ostatecznie strony zgodziły się na kompromis w postaci wprowadzenia mechanizmu minimalnej ceny.
Europejski pragmatyzm
Z punktu widzenia Unii Europejskiej, nowe rozwiązanie to działanie defensywne, ale jednocześnie pragmatyczne. Przede wszystkim niweluje ono dotychczasową przewagę cenową chińskich pojazdów nad lokalnymi markami, takimi jak Volkswagen, Stellantis czy Renault. Wyrównanie warunków konkurencji ma na celu ochronę europejskiego przemysłu motoryzacyjnego przed nieuczciwą konkurencją.
Jednocześnie przyjęcie formuły minimalnej ceny zamiast bezpośrednich ceł pozwala uniknąć ryzyka długotrwałych sporów prawnych, zarówno na poziomie wewnątrzunijnym, jak i w relacjach z WTO. W ten sposób UE zachowuje spójność regulacyjną, nie narażając się na potencjalne zarzuty o protekcjonizm.
Chińska transformacja strategiczna
Dla Chin zawarcie porozumienia to coś więcej niż tylko forma ograniczenia strat. Mowa o zmianie kierunku strategicznego: po pierwsze, wprowadzenie progu cenowego pozwala chińskim producentom zachować marże zysków – w przeciwieństwie do ceł, które zasilałyby europejski budżet, wyższa cena pojazdu trafia bezpośrednio do producenta. Po drugie, wymóg minimalnej ceny staje się katalizatorem dla zmiany modelu biznesowego chińskich firm – od tanich, masowych modeli w kierunku produktów klasy premium. Już teraz firmy takie jak BYD pracują nad wprowadzeniem luksusowych submarek przeznaczonych specjalnie na rynek europejski.
Wyzwania i możliwe konsekwencje
Mimo zawarcia porozumienia, przed stronami pozostaje wiele wyzwań. Kluczowe pytanie dotyczy egzekwowania nowych zasad. Istnieje ryzyko, że niektóre firmy będą próbowały obchodzić regulacje, eksportując pojazdy przez kraje trzecie lub montując je poza Chinami. Może to doprowadzić do konieczności wprowadzenia bardziej rygorystycznych reguł pochodzenia towarów. Nie bez znaczenia pozostaje również czynnik amerykański. Prezydent Donald Trump zapowiedział możliwość nałożenia tzw. „wtórnych ceł” na firmy, które będą przestrzegać ustaleń między UE a Chinami, sugerując, że USA może uznać takie działania za sprzyjanie chińskiej ekspansji kosztem amerykańskich interesów.
Najnowsze komentarze