Przez 20 lat bycia kierowcą z braku benzyny stawałam w swoim życiu w różnych miejscach. Raz nawet na środku mostu. Zawsze musiałam spychac auto na bok. Ktoś może spytać, czemu nie woziłam ze sobą kanistra, ale… ja miałam kanister. Tyle, że… pusty! Wszystko dlatego, że ilekroć jego zawartość wlałam do baku tylekroć zapominałam napełnić. W pewnym momencie stwierdziłam, że zajmuje miejsce w bagażniku i zostawiłam go na klatce. Stamtąd ktoś go sobie „pożyczył”.
W zimie znów stanęłam. Tym razem na środku Wisłostrady. Były święta, a ja akurat jechałam do pracy, podrzuciwszy syna przyjaciołom. Wisłostrada to prawie autostrada, więc… na pomoc kogoś kto przejeżdża liczyć nie mogłam. Nikt sam z siebie na takiej drodze szybkiego ruchu się nie zatrzyma. Siłą rozpędu na luzie zjechałam na parking koło Lasku Bielańskiego. Zadzwoniłam do kumpla, u którego został mój syn. Po pół godzinie dojechał do mnie z pięciolitrowym baniakiem benzyny. Kasy za baniak i benzynę nie chciał, więc… uznałam, że można z baniaka zrobić puchar przechodni. Co to znaczy? Podarować komuś, kto znajdzie się w takiej samej sytuacji. W końcu kanister w bagażniku przeszkadza.
Okazja nadarzyła się szybko, bo trzy tygodnie później na mojej drodze pojawił się pan, któremu również zabrakło benzyny. Baniak w moim bagażniku był oczywiście pusty, bo przecież znów zapomniałam napełnić! Działo się to na Podwalu, czyli w samym centrum Warszawy. Pan próbował zamówić taksówkę z baniakiem benzyny, ale w kilku korporacjach usłyszał, że czas oczekiwania wyniesie ponad godzinę. Przypadkiem usłyszałam jak się miota, poradziłam, by poszedł na stację koło Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych i na wszelki wypadek podarowałam mu baniak. Facet spytał, jak mi go odda. Powiedziałam, by podarował komuś, kto będzie w takiej sytuacji. Tak się rozstaliśmy.
Piszę o tym, bo kilka dni temu znajoma opowiadała mi, że zabrakło jej benzyny i… jakiś facet wręczył jej pełen baniak. Spytałam, jak wyglądał. Znajoma zaczęła opisywać… faceta. Tymczasem ja pytałam o… baniak. Faceta, któremu podarowałam kanister nie rozpoznałabym, bo nie pamiętam jak wyglądał. Z kolei znajoma nie zapamiętała wyglądu kanistra, bo dość szybko podarowała go koleżance z pracy, która pod firmę podjechała na oparach i… nie mogła uruchomić auta. I tak się zastanawiam… to mój kanister krąży, jako puchar przechodni? Czy może jest ich kilka?
Najnowsze komentarze