Impreza zaczynała się na rynku miasta w Wągrowcu. Cały rynek był zarezerwowany na potrzeby zabawy. Były lokalne władze, policja, doskonałe humory uczestników i fantastyczna pogoda – ciepło i słońce. Przed wypuszczeniem uczestników rajdu uczestnicy i widzowie mogli dowiedzieć się czegoś o samochodach, które wyjeżdżały na trasę a także przejeżdżały obok. Na przykład organizatorzy podśmiewali się mocno ze stuningowanego Volkswagena Golfa, który zabłądził w okolice rynku. Miał pecha.
Start imprezy dla załogi rajdu oznaczał przede otrzymanie całkiem sporego zestawu materiałów. Pakiet startowy – bardzo bogaty.
Zacznijmy od tego, że rajd był podzielony na dwie części. Część pierwsza zaczynała się o 9.30, trasa rajdu liczyła 55 kilometrów a na zrobienie zadań przewidziano niecałe 4 godziny. Potem był obiad w ośrodku – doskonały pomysł! – a te osoby, które zjadły, były wypuszczane na drugi etap. 65 kilometrów i znowu prawie 4 godziny jazdy i zadań. Słoneczny dzień, przepiękna okolica i ruszamy. W ręku itinerer, czyli plan drogi. Zabawy było co niemiara. Zadań dziesiątki czy może setki, ale wszystkie ciekawe, oryginalne. Ot choćby poszukiwanie dzwonu. Organizatorzy zadbali o kilka pułapek. Na przykład jeśli ktoś bardzo szybko spisał pewną datę i wrócił do samochodu, to nagle się okazywało, że na miejscu trzeba jeszcze coś zrobić.
Oprócz zadań typowo w terenie pojawiały się również kwestie związane z Citroenami – zadania teoretyczne. Bardzo ciekawy etap rajdu to bifurkacja – miejsce, gdzie krzyżują się dwie rzeki i wymieniają swoje wody. Rzeczki Nielba i Wełna mieszają się, a pytanie brzmiało „Sprawdź, której rzeki wody płyną górą przez skrzyżowanie”. Nie wszystkim przypadło za to bieganie po cmentarzu w poszukiwaniu pewnej daty. Ot lokalny koloryt. Oprócz zadań związanych z historią regionu oraz zadań teoretycznych, uczestnicy rajdu musieli również odbyć kilka prób sprawnościowych. Należały do nich parkowanie przodem i tyłem, zbieranie piłek ze słupków, dotoczenie samochodu do określonego miejsca na czas, odkręcenie koła na czas i wiele wiele innych.
W okolicach Wągrowca znajduje się również niesamowita budowla – wysoka piramida o stromych ścianach. Jest to miejsce pochówku bohaterów Wiosny Ludów. Legenda mówiła, że kiedy drzewa dorosną do wysokości piramidy, powróci Wolna Polska. Stało się to rzeczywiście, po pierwszej Wojnie Światowej. Krótko mówiąc mnóstwo ciekawych miejsc i ciekawych zadań. Załoga Francuskie.pl w Citroenie C4 Picasso przejechała tą trasę w blisko 5 godzin. A potem był obiad w ośrodku – zupa pomidorowa i kotlet a do popicia woda. Posiłek skromny ale musiał wystarczyć, bo trasa drugiego etapu rajdu czekała.
II etap rozpoczął się po południu. Znowu gruba koperta z zadaniami i trudna trasa. Błądzimy, błądzimy, podobno są jakieś błędy w opisie. Ale znowu jest ciekawie! Dużo zabawy i dużo śmiechu. Na początek zadania teoretyczne, potem sprawdzanie, zwiedzanie, zwiedzanie, zwiedzanie. Kawałek trasy przewidziano typowo dla samochodów z hydrozawieszeniem. Trudna polna droga dała się we znaki tym, którzy mieli twarde niskie zawieszenie. Po drodze pomagają nam tubylcy – ciągle się gubimy. Dojeżdżając do Ośrodka Leśnego imienia W. Łuczkiewicza jedziemy najstarszą aleją lipową w Europie!!! Warto podkreślić, że cały rajd prezentował naprawdę najciekawsze czy najbardziej oryginalne miejsca w tym regionie i za to ogromne brawa.
Jednym ze śmieszniejszych zdarzeń rajdu była przygoda z psami. Ostatnie z zadań polegało na tym, aby przygotować wędkę z białym pieprzem, która ma odstraszyć „bandę chuligańskich psów”. Wieczorem, już przy ognisku, okazało się, że jedna z załóg zrozumiała to zadanie wyjątkowo opacznie i zamiast potraktować wędką psa z zadania, rozrzuciła pieprz przed patrolem policyjnym, wzbudzając tym samym całkowicie zrozumiałą konsternację stróżów prawa. Na szczęście rozsypywanie pieprzu nie jest przestępstwem i dzielni załoganci dojechali do mety.
Na mecie organizatorzy odbierali wypełnione arkusze zadań. Potem trochę oczekiwania i kolacja. Było późno, 20-21, zmęczeni uczestnicy mogli napchać do woli głodne brzuchy. Jedzenia było po prostu mnóstwo. Potem zaczęła się zabawa, która trwała do późna w nocy. Finał przewidziano na niedzielę. O godzinie 11 w ośrodku w Wągrowcu nastąpiło uroczyste ogłoszenie wyników, z udziałem lokalnych władz i sponsorów. Miejsca na podium premiowane były pucharami, natomiast wszyscy uczestnicy otrzymali pamiątkowe dyplomy i reklamówki wypchane gadżetami, w tym od naszego wortalu.
Podsumowując można powiedzieć, że impreza była bardzo udana. Pytani uczestnicy chwalili bardzo ciekawe pytania i ciekawe miejsca. Wiele z osób było tu przecież po raz pierwszy. Nie spodziewali się, że mało znany Wągrowiec to tak bogaty w historię teren. Ogrom pracy włożony w organizację, widoczny był na każdym kroku. Wielkie brawa należą się Jackowi Ciepluchowi, który w przygotowanie rajdu włożył nie tylko dużo czasu i pieniędzy ale i serca.
Więcej informacji
Zdjęcia i tekst: Radosław Laskowski
Zdjęcia 16-19: Krzysztof Nowicki
Redakcja: Jędrzej Chmielewski
.
Najnowsze komentarze