Stolicy jakże klimatycznej, kolorowej, wspaniałej bez względu na porę roku i pogodę. Jeśli więc za dwa lata wybierzecie się na kolejny Paris Mondial de L’Automobile 2008, to koniecznie zarezerwujcie sobie minimum dwa dni na zwiedzenie chociaż podstawowych atrakcji Paryża, a najlepiej spędźcie we francuskiej stolicy co najmniej tydzień.
Ale wróćmy do Renault i zależnej od niego Dacii. Połączymy te dwie marki, jak zwykle to zresztą czynimy w naszych relacjach z dużych salonów samochodowych. Co więcej – w ramach rozgrzewki pokażemy Wam samochody sygnowane odświeżonym logiem rumuńskiego producenta, bo jest tego materiału mniej. Wybaczcie więc, że potraktujemy Dacię nieco po macoszemu, ale też gama produkowanych przez nią pojazdów jest znacznie mniejsza, niż koncernu macierzystego.
Dacia
Rumuńska marka należąca do koncernu Renault zaprezentowała w Paryżu to, co ma w Europie najlepszego, a więc odświeżonego Logana, Logana MCV oraz Dacię Sandero. Sedan został pokazany w ekologicznej wersji Logan eco2 w biało-zielonym malowaniu znanym choćby z ubiegłorocznego Michelin Challenge Bibendum. Samochód, skryty pod ścianą, jakby uznany za zbyt skromny, stał zdecydowanie niedoceniany, a przecież to właśnie Logan w czterodrzwiowej wersji sprawił, że Dacia, a wraz z nią Renault, odniosły światowy sukces. Lada chwila padnie wynik wyprodukowania milionowej Dacii nowej generacji, a za ilością poszły też przecież pieniądze. W dużej mierze to dzięki Dacii Renault nie odczuł do tej pory wielkich spadków… To dzięki Dacii przetrwał chude lata, które teraz poprawiają sytuację nową Laguną i nowym Megane (o którym za chwilę).
Dacia Logan eco2 wyglądała normalnie, jak na tę wersję ;-) Malowanie karoserii znalazło swój dalszy ciąg w wystroju wnętrza, głównie w tapicerce.
Ale że Francja jest jednym z najważniejszych rynków zbytu Dacii (choć początkowo nikt w Renault nie myślał o sprzedaży Logana w Europie Zachodniej), to i „zwykły” sedan znalazł się na paryskiej wystawie. Oczywiście w swojej odświeżonej wersji. I nie sugerujcie się zdjęciami – oglądali go z zainteresowaniem nie tylko ludzie starsi ;-)
Paryż był miejscem, w którym pokazano odświeżone stylistycznie znakomite, funkcjonalne auto sygnowane logo Dacii – model MCV. Ten pojemny samochód zawieszony na bardzo przyjemnie zestrojonym podwoziu okazuje się bezkonkurencyjny w klasie siedmioosobowych kombi – nie kupicie nic nowego w tej cenie, co mogłoby zabrać na pokład aż tylu pasażerów. Wprawdzie auto jest dość wrażliwe na mocne podmuchy bocznego wiatru, co przetestowaliśmy jadąc poprzednią generacją Logana MCV do Genewy i nad Morze Śródziemne, ale który samochód o takich zdolnościach przewozowych jest stabilny przy silnym wietrze?
Nowy Logan MCV jest nieco bardziej zaokrąglony, niż poprzednia wersja, dzięki czemu zyskał nieco na atrakcyjności. Bez zmian pozostały wszelkie funkcjonalne zalety – przestronność wnętrza, komfortowe zawieszenie, prosta budowa i niska cena.
Najwięcej jednak energii wkładano w promocję hatchbacka Sandero. Ten obszerny samochód klasyfikowany w zasadzie w segmencie B, ale rozmiarami dorównujący pomniejszym kompaktom, może się podobać stylistycznie, a i funkcjonalności mu odmówić nie można.
Sandero, które jest już od pewnego czasu oferowane w Polsce, we Francji budziło spore zainteresowanie. Pokazano kilka egzemplarzy tego samochodu, w tym wersję z pakietem stylizacyjnym a’la SUV, i wszystkie budziły spore zainteresowanie. Kompaktowe rozmiary, jeszcze niższa cena, a całość wcale niebrzydka i poparta francuską technologią. W dobie kryzysu to może być segment rynkowy coraz częściej wybierany przez Europejczyków.
A przecież ów hatchback dysponuje całkiem przyzwoitym bagażnikiem, który pomieścić powinien bagaże niedużej rodziny (w Europie zachodniej model 2+1 jest wszak bardzo popularny), czy nawet grupy młodych ludzi – ci, jak wiadomo, często obywają się bez zbędnego bagażu ;-)
A tego typu klienteli dość wysoki próg załadunku przeszkadzał raczej nie będzie… ;-)
Dacia chwaliła się również silnikami, bo choć pochodzą one od Renault i noszą nawet symbole koncernu, to jednak nie są w żadnym razie powodem do wstydu, czy nawet skromności. To doskonałe jednostki napędowe o wysokiej żywotności. Fakt – zwłaszcza silniki benzynowe miewają spory apetyt na paliwo, ale dużo też zależy od stylu jazdy kierowcy.
Ponieważ paryski salon jest wystawą przede wszystkim samochodów osobowych, Dacia zrezygnowała z prezentacji modeli użytkowych, czyli Logana w wersjach Van i Pick-up. Trochę szkoda, ale te można na pewno obejrzeć na lokalnych imprezach wystawienniczych, jakie odbywają się z mniejszą pompą. A może po prostu nie chciano kojarzyć Dacii z wizerunkiem auta do pracy? Tylko dlaczego by nie?
Renault
Alians z Nissanem, a więc także wpływ na Infiniti, współpraca z Samsungiem, inwestycje w Rumunii (Dacia) i Rosji (AvtoVAZ), że o licznych fabrykach rozsianych po całym świecie nie wspomnę – oto koncern Renault na początku XXI wieku. Globalny gracz, który pod wodzą Carlosa Ghosna, uważanego za najskuteczniejszego menadżera branży motoryzacyjnej, wychodzi na prostą i to w dobie światowego kryzysu. Co więcej – zaskakuje nowymi projektami wprowadzanymi z żelazną konsekwencją. Paryski Salon Samochodowy był areną kolejnych debiutów aut sygnowanych rombem. Pokazano sporo nowości, które wzbudzały ogromne zainteresowanie, podsycane jeszcze przed wystawą precyzyjnie dawkowanymi informacjami prasowymi. Atmosfera na stoisku Renault była więc gorąca, ale trzeba przyznać, że firma przygotowała świetną ekspozycję.
Zacznijmy od chyba najbardziej kontrowersyjnego pojazdu na stoisku Renault, czyli koncepcyjnego Ondeliosa. Materiały prasowe na temat tego oryginalnego auta otrzymaliśmy już na przeszło trzy tygodnie przed paryskim salonem, a gdy je opublikowaliśmy, okazało się, że Renault Ondelios niespecjalnie przypadł Wam do gustu. Ponieważ jednak zdjęcia czasem nie oddają uroku auta, postanowiłem się wstrzymać z ostatecznymi opiniami do czasu zobaczenia tego konceptu na własne oczy. No i zobaczyłem… I wciąż nie wiem, co myśleć! To samochód tak pełen sprzeczności, że trudno mi go ocenić! Linia tyłu nie podoba mi się wcale, z przodem jest niewiele lepiej, ale przeszklenie sporej części nadwozia, czy parę detali stylistycznych jednak przypadło mi do gustu. Podoba mi się także oryginalne wnętrze. Mimo wszystko nie wyobrażam sobie jednak, by tego typu samochody zagościły na drogach. I nie dlatego, by były niekomfortowe, dużo paliły, czy zajmowały dużo miejsca. Po prostu ludzkość nie jest – i jeszcze długo nie będzie! – przygotowana na tego typu kształty w motoryzacji.
Za to w środku – kosmiczne kształty, ale już w zupełnie innym stylu. Moim zdaniem co najmniej do zaakceptowania. A już na pewno w aucie koncepcyjnym ;-))) Wygląda to wszystko na mało praktyczne, ale kto wie, czy za lat kilka, lub kilkanaście, właśnie takie samochody nie będą konstruowane.
Niestety fotele z takimi bocznymi oparciami i do tego wysoki tunel środkowy nie sprzyjają zawieraniu bliższych znajomości (choćby na parkingu), wierzę jednak, że i z tym konstruktorzy sobie poradzą. Szkoda byłoby, żeby motoryzacja przyszłości jednocześnie alienowała jednostkę w jej własnym samochodzie… ;-)
No i ostatni szczegół – na takich kołach może i da się jeździć w normalnych krajach, ale u nas?… Pocieszeniem może być jedynie nadzieja, że zanim takie auta wyjadą na ulice, to i w Polsce drogi będą normalne… Co? To niemożliwe? Ech, ludzie małej wiary ;-)))
Drugim ciekawym konceptem, również pokazanym jeszcze przed francuską wystawą, był Renault Z.E.. Akronim powstały ze słów Zero Emission w pełni wyjaśnia, o co chodzi. Z.E. jest napędzany tylko silnikiem elektrycznym o mocy 50 kW (70 kW okresowo). Niespełna 4-metrowe auto dobrze się spisze również w ciasnych miastach, choć pewnie dobrze by było wyposażyć je w jakiś generator dźwięków – wszak przez dobrze ponad 100 lat motoryzacji zdążyliśmy się przyzwyczaić do hałasu generowanego przez silniki samochodowe.
Zwarta budowa mogłaby ten samochód predestynować do ruchu miejskiego, ale w takim środowisku niezbyt sensowne będą bardzo szerokie drzwi – do ich otwarcia i wygodnego wsiadania, bądź wysiadania, potrzeba jednak sporo miejsca. Również wysunięta do tyłu ich górna krawędź nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem – łatwo uderzyć się w głowę. W Stanach prawnicy zaskarżyliby Renault o ogromne odszkodowania ;-)
Wewnątrz auta oczywiście nowoczesne fotele, jednoramienna kierownica i szczątkowa konsola środkowa, w żadnym wypadku nie sięgająca podłogi.
Z tyłu – potężna przestrzeń bagażowa, a na życzenie – dwa odrębne fotele. Ich mocowanie naturalnie ukryto w płaskiej podłodze, a dostępu do wnętrza nie ogranicza żaden próg.
Żeby jednak nic nie powypadało – auto wyposażono w opuszczaną burtę. W ten sposób dostęp do tylnej części samochodu możliwy jest po podniesieniu górnej klapy, po czym ewentualnie opuszcza się dolną część, na której zresztą można spokojnie usiąść bez obawy jej urwania.
I wszystko wszystkim, ale muszę przyznać, że Z.E. jest bardzo zwartym koncepcyjnie pomysłem. Tu wszystko pasuje do całości i autko robi w ten sposób niesamowite wrażenie. Może jedynie seledynek szyb nie rzuca na kolana, ale na żywo wygląda to co najmniej ciekawie. Jest oczywiście zabiegiem czysto stylistycznym, choć zapewne poprawia też widoczność po zmroku, jednak na wdrożenie takiego rozwiązania do seryjnej produkcji raczej nie ma co liczyć. A w zasadzie – nie ma się czego obawiać ;-)))
Zbliżony sylwetką do Z.E. i brany przez niektórych za koncept, ale będący de facto modelem przedprodukcyjnym Renault Kangoo Be Bop również wzbudzał ogromne zainteresowanie. Przy tym samochodzie praktycznie non stop kłębił się tłum chcący dotknąć, obejrzeć, sprawdzić… Kangoo Be Bop, to rekreacyjna odmiana popularnego kombivana. Ma otwieraną tylną część dachu, opuszczaną szybę w tylnych drzwiach, które na dodatek otwierają się na bok i nie mają górnej krawędzi, oraz szklany uchylany dach – w efekcie można z tego czteroosobowego sympatycznego autka zrobić niemal kabriolet. Żywe kolory użyte do wykończenia podkreślają zabawowy, rekreacyjny charakter samochodu. Mocne przeszklenie kabiny znakomicie doświetla wnętrze i zapewnia jednocześnie znakomitą widoczność na zewnątrz.
W środku można poskładać, a nawet powyjmować tylne fotele, dzięki czemu zmieści się ładunek o niestandardowych gabarytach. Na przykład duży kosz piknikowy, albo lodówka z piwem, bezalkoholowym oczywiście ;-)
Wnętrze zaprasza barwnym wykończeniem i standardową dla Kangoo ergonomią. Niestety plastiki użyte do wykończenia przynajmniej niektórych prezentowanych Be Bopów nie wytrzymały trudów przyjęcia tysięcy zwiedzających – niebieska część deski rozdzielczej była porysowana i to niestety było wyraźnie widać :-(
O wiele lepsze wrażenie robiła na przykład tapicerka foteli wykonana z przyjemnego, sprawiającego wrażenie odpornego na przecieranie materiału. Również pozostałe tworzywa użyte do wykończenia wnętrza najwyraźniej nie powinny szybko „wymiękać” w kontakcie z mało uważnymi pasażerami oraz twardymi przedmiotami.
Jak zostanie przyjęty Be Bop przez klientów? Pierwsza samochody trafić mają do klientów już w początkach przyszłego roku. W Polsce – o ile ta odmiana będzie w ogóle oferowana – pewnie nie będzie się sprzedawać zbyt dobrze; taki to już nasz rynek. Ale na Zachodzie, zwłaszcza w krajach basenu Morza Śródziemnego, Renault na pewno znajdzie mnóstwo klientów na Be Bopa. To rzeczywiście bardzo przyjemny samochód, sympatyczny i funkcjonalny. Tylko swoją kolorystyką chyba nie bardzo pasujący do polskiej szarej rzeczywistości :-(
Ale tak naprawdę Międzynarodowy Salon Samochodowy w Paryżu miał na stoisku Renault trzy inne gwiazdy. To przy nich tłoczył się największy tłum i – mimo wystawienia całkiem pokaźnej liczby samochodów demonstracyjnych – trudno było do nich chociażby wsiąść! Mowa oczywiście o Lagunie Coupe i Renault Megane, pokazanej od razu w dwóch wersjach nadwoziowych. Zacznijmy więc od Laguny…
Czternaście miesięcy temu, we wrześniu 2007 roku, podczas Salonu Samochodowego we Frankfurcie nad Menem, Renault pokazał koncepcyjną wersję Laguny Coupe. Wyglądała tak:
Było oczywiste, że seryjny samochód zostanie „uładzony”, ale kto przypuszczał, że w tak niewielkim stopniu?!? Renault wprawdzie zapowiadał, że zmiany będą niewielkie, ale kto temu dawał wiarę? No i faktycznie – linia auta została zachowana, nawet tylne światła specjalnie nie zmieniły formy. Siłą rzeczy zrezygnowano z unoszonych do góry drzwi, niemniej jednak to, co zostało z konceptu okazało się nie mniej piękne, za to znacznie bardziej praktyczne od modelu studyjnego. Bo Laguna Coupe jest piękna!
To był tak naprawdę pierwszy samochód na stoisku Renault, do którego podszedłem. Nawet Nowe Megane nie wzbudziło aż takiego mojego zainteresowania, jak Laguna Coupe. Jak się później okazało, również towarzyszący mi Krzysiek Mijal (reprezentujący firmę Vitesse zajmującą się tuningiem elektronicznym silników) nie mógł przejść obok Laguny obojętnie… Zrobiliśmy tej pięknej Renówce mnóstwo zdjęć, z których do publikacji wybrałem tylko kilkanaście.
Auto robi wrażenie niesamowicie lekkiego, ale dynamicznego. Nic dziwnego – do napędu służą całkiem przyzwoite silniki. Co ciekawe samochód poprzez linię nadwozia traci bardzo niewiele ze swej funkcjonalności – oferuje przestronne wnętrze (minusem, jak w każdej dwu- i trzydrzwiowej konstrukcji, jest zajmowanie miejsc na tylnej kanapie), spory bagażnik, a ewentualne niedogodności wynagradza znakomitym układem jezdnym z systemem 4Control w bardzo dynamiczny sposób przekazującym napęd pochodzący z niezłych silników.
Przy okazji polecamy Wam lekturę dossier prasowego Laguny Coupe. Materiał jest spory, więc podzieliliśmy go na dwie części, do których odsyłacze znajdziecie tutaj. W oddzielnym newsie znajdziecie zaś cennik Laguny Coupe na polskim rynku.
W ten sposób dotarliśmy do najistotniejszego w Europie segmentu rynkowego, czyli do aut kompaktowych. Renault przygotował na paryski salon samochodowy od razu dwie wersje swojego najmłodszego „dziecka” – Megane. Zobaczyliśmy odmianę 5-drzwiową w nadwoziu hatchback, która na pewno okaże się przebojem rynkowym, oraz Megane Coupe o bardzo agresywnej linii nadwozia, po którą chętnie sięgną głównie młodzi ludzie. W połączeniu z dynamicznymi silnikami Megane Coupe zapewne pozwoli im zaprezentować swoją radość przynależną młodemu wiekowi. Jednocześnie jednak auto zadba o środowisko naturalne i kieszeń użytkownika – nowoczesne jednostki napędowe emitują niewiele spalin (w tym odpowiedzialnego za efekt cieplarniany dwutlenku węgla) i zadowalają się umiarkowanymi ilościami paliwa.
Megane Coupe niewątpliwie może się podobać. Nie jest tak oryginalna, jak poprzednia generacja trzy- i pięciodrzwiowych hatchbacków porównywanych czasem do żelazka (mi osobiście się podobały, zwłaszcza wersja o większej liczbie drzwi – z uwagi na inną linię szyb bocznych), ale na pewno pomylić obecne Megane Coupe z jakimkolwiek innym samochodem będzie trudno. Z kolei wersja pięciodrzwiowa jest autem bardzo praktycznym, przestronnym, a przy tym stylistycznie spójnym z innymi konstrukcjami Renault zaprezentowanymi w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy.
Oczywiście pięciodrzwiowy hatchback będzie wybierany przede wszystkim przez rodziny i firmy, musi więc być stylistycznie trochę „wygładzony”, niezbyt kontrowersyjny, ale zdecydowanie urody odmówić mu nie można. Z kolei trzydrzwiowe coupe, to już pole do popisu dla designerów i trzeba przyznać, że linia samochodu jest bardzo dynamiczna. Tego typu nadwozie nie musi oferować przesadnej funkcjonalności i wygody – z założenia takie auto przeznaczone jest dla ludzi, którzy potrafią zaakceptować pewne niedogodności w zamian za odpowiedni wizerunek. I Megane Coupe rzeczywiście to wszystko oferuje.
W tylnej części nadwozia nie będzie też przesadnie widno – raczej symboliczne boczne szyby na wysokości kanapy nie są w stanie zapewnić dużej ilości światła, a przecież dodatkowo są jeszcze lekko przyciemnione. Za to linia okien ma niebagatelny wpływ na dynamiczny wizerunek Megane Coupe.
Tylna część nadwozia przejmuje krzywizny zapoczątkowane na bokach karoserii w bardzo przyjemny sposób. Widać spójność stylistyczną Megane Coupe – to auto jest designersko dopracowane w najdrobniejszych szczegółach! Dolna krawędź tylnej szyby harmonizuje z górną linią zderzaka, tylne lampy w naturalny sposób wychodzą z błotników, a delikatny spojler nad tylną szybą uzupełnia dynamiczną całość.
Ciekawie rozwiązano pokrywę bagażnika w Megane Coupe. Unosi się ona z częścią dachu, praktycznie na wysokości tylnego kąta małych szybek bocznych. W ten prosty sposób powiększono nieco otwór luku bagażowego, który z kolei od dołu jest ograniczony przez relatywnie wysoko położoną krawędź załadunku wynikającą z masywnego zderzaka.
Również szerokość otworu bagażnika nie powala gabarytami – sam kufer jest sporo szerszy, ale od góry ograniczają go krawędzie konstrukcyjne samochodu. Sztywność nadwozia przede wszystkim!
A co w środku? Nowoczesna deska rozdzielcza, czytelne, jasne zegary i konsola środkowa natychmiast kojarząca się z marką Renault. I nie na skutek unifikacji z innymi modelami, ale poprzez zachowanie jednego stylu, ale z cechami indywidualnymi dla Megane.
Myślę, że Megane będzie jednym z hitów przyszłorocznej sprzedaży w Europie, a we Francji na pewno sięgnie po prymat bestsellera. To bardzo ciekawe auto, świetnie wykonane, a użyte do jego wykończenia materiały są naprawdę dobrej jakości. I – co nie mniej ważne – jest to samochód proekologiczny.
Ale tak naprawdę trzy- i pięciodrzwiowe Nowe Megane nie były jedynymi przedstawicielami tego modelu pokazywanymi na paryskim salonie… Renault sportem słynie, więc dziwne by było, gdyby nie zaprezentowano samochodów wyczynowych. No i cywilnych, ale przeznaczonych dla bardzo wymagających klientów.
Oto Megane Trophy – wyścigowa wersja mało przypominająca seryjny model, ale niewątpliwie robiąca wrażenie nie tylko swoim pięknym kolorem…
Zaprezentowano również jeden z tylko 450 wyprodukowanych egzemplarzy Megane R26.R, które jest niemalże zwykłym R26, które odchudzono, a w zamian wyposażono w klatkę bezpieczeństwa. Plastikowe okna, maska z włókien węglowych, jedynie dwa fotele (z przodu), oczywiście kubełkowe, parę innych drobiazgów i masa standardowego R26 spadła o 123 kg. I to mimo wspawania klatki bezpieczeństwa. Czyż mogłem sobie odmówić przyjemności zajęcia miejsca za kierownicą takiego unikatu? ;-)
Deska rozdzielcza Megane R26.R wygląda dość standardowo. Trochę szkoda, bo w takim wyjątkowym samochodzie można było się postarać o nieco więcej akcentów sportowych.
Na szczęście jednak już od linii sportowych foteli z szelkowymi pasami zaczyna się przyjemność… Kubełki, pięciopunktowe pasy spięte z klatką bezpieczeństwa – to wszystko robi wrażenie. Niestety spotkać takie auto nie będzie łatwo – zaoferowano je tylko w pięciu krajach Europy Zachodniej, z czego przeszło połowę – w Wielkiej Brytanii.
Innym sportowym samochodem, przeznaczonym do rajdów, było Clio R3 Access. To już naturalnie auto wyczynowe w specyfikacji R3. Napędzane jest dwulitrowym silnikiem o mocy 200 KM ze zmodyfikowanymi – w stosunku do seryjnej wersji – elektroniką, sportowymi kolektorami, wałkami rozrządu oraz kołem zamachowym pochodzącym z Clio Maxi. Oczywiście wewnątrz zainstalowano klatkę bezpieczeństwa, sportowe fotele i szelkowe pasy. Napęd przekazywany jest za pomocą sekwencyjnej skrzyni biegów, a za prowadzenie odpowiedzialne są m.in. amortyzatory Bilstein i szpera. Pohamować emocje pomagają pochodzące od Brembo czterotłoczkowe zaciski. Cena całości, to nieco ponad 32,5 tys. euro.
Clio obecne było na targach również w wersjach całkowicie cywilnych, a nawet funkcjonalnych ;-) Co więcej – autko można było zobaczyć nawet w wersji zasilanej bioetanolem E85, który jest we Francji stosunkowo łatwo dostępny. To po prostu kraj, który naprawdę promuje alternatywne paliwa.
Nie zabrakło także innych, popularnych samochodów z rombem na masce. Pokazano oczywiście całą gamę vanów, począwszy od Modusa, przez Scenic’a, skończywszy na Escpace.
Nie zapomniano także o świetnie sprzedającym się na Zachodzie Twingo.
Jak już wspominałem przy innej okazji niezmiernie popularny we Francji jest Renault Koleos. Dużo tych SUV-ów jeździ po swej przybranej ojczyźnie (przybranej, bo przecież jest to w zasadzie samochód japoński wytwarzany w Korei), a i w Polsce spotkał się z ogromnym zainteresowaniem – cały przewidziany na ten rok kontyngent został sprzedany w ciągu dwóch miesięcy! Mimo to Renault pokazywał Koleosa nie tylko na ulicach ;-) ale i w hali wystawienniczej. Co więcej – można było dostrzec to auto także w „pawilonie medialnym”, w którym się rozgościły redakcje gazet [lub czasopism ;-)))], rozgłośni radiowych i stacji telewizyjnych.
Trochę nieśmiało Renault przypominał swoją flagową limuzynę – Vel Satisa. Osobiście jestem pod ogromnym wrażeniem tego auta. Ma wszystko, czego oczekuję od samochodu tej klasy – niesamowity komfort, niepowtarzalny design i prestiż, a do tego świetne materiały wykończeniowe. Wprawdzie francuski koncern zapowiada następcę, ale w dobie obecnego kryzysu pewnie jeszcze bardziej opóźni prace nad nowym samochodem. Tymczasem więc warto pocieszyć oczy widokiem Vel Satisa…
I jeszcze dwa działy na wielki stoisku Renault… Pierwszy, to oczywiście Formuła 1. Zaprezentowano bolid królowej wyścigów oraz mnóstwo gadżetów związanych z tą dziedziną sportów motorowych. Oto parę fotek:
Drugą podekspozycją, jeśli mogę to tak nazwać, była gama rozwiązań technicznych stosowanych przez Renault. Zaprezentowano silniki, skrzynie biegów, filtr cząstek stałych wbudowany w układ wydechowy itp. Oczywiście wszystko przez pryzmat dbałości o środowisko naturalne.
Na targach nie zabrakło też atrakcji dla amatorów nieco mocniejszych wrażeń. Spotkałem bodajże ze dwa stoiska wyposażone w samochody Renault przymocowane do stelaża połączonego z jakąś obrotową maszynerią. Do auta wsiadało cztery osoby, zapinano je pasami (obsługa sprawdzała i pomagała), po czym ustrojstwo włączano i… Zresztą popatrzcie sami:
Żeby było ciekawiej na jednym z tych stoisk urządzenie się zepsuło, zacięło, czy cholera wie, co ;-) Do góry kołami… Można się śmiać, ale wcale niełatwo było opuścić takie auto. Sądzę jednak, że była to dla uczestników niesamowita przygoda i na pewno zastanowią się w życiu ze trzy razy, zanim zdecydują się na dachowanie ;-)
Myślicei, że alternatywne źródła zasilania samochodów, to melodia ostatnich lat? To się głęboko mylicie! Renault już dawno próbował zasilać swój model Dauphine energią elektryczną. Wprawdzie o bagażniku można w tym samochodzie zapomnieć, bo akumulatory i silnik zajmowały przestrzeń zarówno przed, jak i za kabiną pasażerów, ale za to jak tanio się jeździło ;-) Wyszukaliśmy takie auto w Paryżu, bo to niemała ciekawostka!
A skoro już cofnęliśmy się o tych kilka lat ;-) wstecz, to nie można nie wspomnieć o autach, które pilnowały i pilnują porządku i bezpieczeństwa, ewentualnie wspomagają/ły small business. W oddzielnym pawilonie można było obejrzeć m.in. Renault 4 i 14, Trafica i Clio Sport. To ostatnie służy do szkolenia kierowców jeżdżących pościgowymi radiowozami. Film z takiego szkolenia był wyświetlany obok wspomnianego Clio.
I to już wszystko, jeśli chodzi o Renault i Dacię, co w skrócie możemy przedstawić po wizycie na Paris Mondial de L’Automobile 2008. Trochę późno, ale wierzę, że spodobało Wam się choć trochę. My wiemy, że do Paryża trzeba będzie wrócić, już za niecałe dwa lata! To ważny salon odbywający się w cudownym mieście! A Renault na pewno jeszcze nieraz nas zaskoczy…
Tekst i filmy: Krzysztof Gregorczyk
Zdjęcia: Krzysztof Gregorczyk i Krzysztof Mijal – Vitesse .
Najnowsze komentarze