Renault oraz Nissan starają się wrócić na ścieżkę, którą wytyczył Carlos Ghosn. Okazuje się bowiem, że aresztowanie byłego prezesa koncernu doprowadziło do znaczącego spadku wartości firm oraz spadku wolumenu sprzedaży. Teraz obie firmy planują nowe otwarcie.
Gorzką pigułką musiał być dla sojuszu fakt, że pod względem ilości sprzedanych samochodów wyprzedziła go Toyota. Druga zła wiadomość to fuzja FCA z francuskim koncernem Citroen, Peugeot i Opel. PSA i FCA będą stanowić razem silną konkurencję dla francusko-japońskiego giganta. Teraz Renault i Nissan zgodziły się na wyznaczenie nowych liderów, wyznaczenia obszarów strategicznego rozwoju oraz działania, które mają dać impuls do ponownego przyspieszenia działania. Tylko czy będzie to możliwe bez twardego, lecz charyzmatycznego Ghosna?
Oba koncerny pracują w tej chwili nad wspólną strategią, która zostanie zaprezentowana w maju. Późno, biorąc pod uwagę bardzo poważne zmiany na rynku. Nissan będzie koncentrował się na Chinach, Renault na Europie a Mitsubishi na Południowej Azji. Przyspieszony ma być rozwój najważniejszych projektów, planuje się też dalsze oszczędności, co oznacza między innymi integrację platform. Wszyscy mają świadomość, że czas płynie bardzo szybko a efektów brak. Grupa sprzedała w 2019 roku 10,2 miliona samochodów. Toyota 10,7 miliona a Volkswagen 10,9 miliona. Jest co nadrabiać.
A na przeszkodzie stoją konflikty pomiędzy Renault a Nissanem. Były one widoczne już wcześniej, gdy Nissan urósł a Renault stało się nieco mniejsze. Japończycy mieli zarzucać Francuzom, że korzystają z wzrostu kosztem Nissana. Tarcia były odczuwalne wewnątrz firm nawet na niższych szczeblach. Renault stara się przekonać teraz Nissana, by skupił się na rozwoju a nie na ściganiu swojego byłego prezesa. Zarząd japońskiej firmy czuje bowiem nadal duże zagrożenie ze strony Ghosna i obawia się, że ten mógłby ujawnić kolejne tajemnice, które mocno uderzają bezpośrednio w nich. A japońskiej firmie trzeba teraz impulsu rozwojowego, nie konfliktów.
Od momentu aresztowania Ghosna pod niejasnymi zarzutami, akcje Nissana spadły o 40%, czyli około 16 miliardów, a Renault straciło 9,4 miliarda dolarów na wartości. To bardzo dużo. Teraz doszły problemy w Chinach. Epidemia koronawirusa w prowincji, gdzie znajdują się fabryki koncernu, może całkowicie rozłożyć sprzedaż. W Japonii też jest trudniej – wielu Japończyków uważa, że aresztowanie Ghosna było niesprawiedliwe i po prostu odwrócili się od firmy.
Ważny jest też rynek amerykański, który jak i Europa czeka na nowe wersje samochodów. Linia Nissana musi zostać w całości odświeżona. Koncern czekają trudne czasy i wszyscy mają tego świadomość.
źródło: Automotive News Europe
Najnowsze komentarze