Kilka miesięcy temu miałem przyjemność testować Renault Zoe w czasie chłodnej warszawskiej jesieni. Zastanawiałem się wtedy jak samochód elektryczny będzie się zachowywał, gdy wyjedzie na gorące ulice latem. Teraz już znam odpowiedź i chciałem się z Wami podzielić tą wiedzą. Zgodnie z przewidywaniami, intensywna praca klimatyzacji znacznie skraca zasięg. Ale nadal jest go dużo, jak na miasto.
Renault Zoe jest samochodem w 100% elektrycznym. Oznacza to, że zarówno napęd jak i klimatyzacja są zasilane z baterii akumulatorów. Ostatnie dni w stolicy były bardzo upalne. Temperatura sięgała momentami 30 stopni w cieniu. W takich warunkach stanie w korkach w pełnym słońcu wymaga korzystania z klimatyzacji, chyba, że chcecie się poczuć jak na rozgrzanej patelni.
Klimatyzacja w Zoe pracuje w dwóch trybach. Jeśli jedziemy w trybie Eco, to samochód automatycznie ogranicza nasze apetyty na prąd, stosując ograniczenie możliwości przyspieszania oraz zmniejszając siłę działania nawiewu w trybie Auto. Dmuchawa działa wolniej a klimatyzacja chłodzi powietrze mniej intensywnie. Jednak ten tryb nie nadaje się do jazdy w upałach. To raczej wybór na dzień bez slońca, gdy temperatura nie przekracza 20 stopni. Ale gdy do głosu dochodzi nasłonecznienie… zapominamy o Eco i włączamy dmuchawę na pełną moc, zamykając obieg powietrza.
Trzeba przyznać, że wydajność układu klimatyzacji Zoe jest imponująca. Po przejażdżce w dużym upale muszę pochwalić konstruktorów, z jednym drobnym wyjątkiem – sterowania w trybie automatycznym. Przy dużym nasłonecznieniu wydajność w trybie automatycznym jest za słaba i trzeba się ratować sterowaniem ręcznym. Schłodzenie wnętrza następuje bardzo szybko. Tak szybko jak spada nam zasięg samochodu. I właśnie ten zasięg jest największym wyzwaniem w upałach. Gdy odbierałem samochód, komputer pokazywał zasięg 150 kilometrów. Kilka kilometrów jazdy w samo południe i zrobiło się z tego 120 km. Po półtorej godz. manewrowania na rozgrzanych ulicach centrum zasięg spadł do 80 km. Oddając samochód po południu miałem do przejechania tylko 50 kilometrów.
W ciągu kilku godzin pokonałem warszawskimi ulicami około 50 kilometrów, bardzo mocno eksploatując samochód, bo nie ma co ukrywać, że jazda nim jest bardzo przyjemna, co potwierdzali jeżdżący nim ze mną kierowcy. Szczególnie, gdy jeździ się w trybie 0-1 – Zoe zostawiało „rywali” ze świateł daleko w tyle, najczęściej z otwartą buzią i wytrzeszczonymi ze zdziwienia oczami.
Zasięg Renault Zoe latem, przy wysokich temperaturach oraz intensywnym korzystaniu z klimatyzacji, wynosi więc w praktyce około 100 kilometrów. Optymalne warunki dla tego auta, gdy można z akumulatorów wycisnąć więcej, to ani zima ani gorące lato. Oczywiście w Polsce tych gorących dni aż tak wiele nie ma (trafiają się za to lodowate), ale warto o tym pamiętać, gdy planuje się zakup tego samochodu.
Co nie zmienia faktu, że dla podróży po mieście a nawet blisko pod miasto ten samochód nadaje się doskonale. Jest komfortowy, zawieszenie ma dostosowane do naszych dziurawych ulic (ten francuski komfort!), siedzi się w nim wysoko, jazda sprawia sporo frajdy i pomijając cenę zakupu auta oraz leasingu akumulatora – jest bardzo tania. Co ważne, Zoe można ładować ze zwykłego gniazdka elektrycznego i chociaż trwa to ponad 8 godzin, to taka opcja bywa przydatna, gdy wybierzemy się w strefę, w której nie ma słupków szybkiego ładowania.
Dziękujemy firmie Renault Polska za udostępnienie Renault Zoe do testów.
Originally posted 2014-05-28 20:09:28.
Najnowsze komentarze