Niezbadane są ścieżki, jakimi wędrują myśli niektórych polityków. Rząd nie da zgody na wprowadzenie na rynek samochodów autonomicznych, ponieważ obawia się wzrostu bezrobocia. Sytuacja nie dotyczy na szczęście Polski, tylko dość egzotycznych dla nas Indii, ale warto zapoznać się ze sposobem argumentacji tamtejszych władz. Segment nowych technologii, który rozwija się przecież i tam, może przecież dać dużo więcej miejsc pracy i możliwości rozwoju niż zajęcie kierowcy.
Do tej pory głównym argumentem przeciwko wprowadzeniu samochodów w pełni autonomicznych były względy bezpieczeństwa. Chodzi o zagrożenie wypadkiem w sytuacji, w której zawiodą czujniki czy komputer pokładowy. I jak pokazują przypadki aut Tesli, nie jest to zagrożenie teoretyczne, zdarzały się już bowiem wypadki śmiertelne. Wydaje się jednak, że to nieunikniony koszt rozwoju technologii i postępu a elektroniczne rozwiązania rozwijają się tak szybko, że samochody przyszłości będą prawie w 100% bezpieczne.
W Indiach powód dla którego autonomiczne samochody na razie nie otrzymają możliwości poruszania się po drogach jest jednak inny. Tutaj chodzi o miejsca pracy, tak przynajmniej twierdzi minister transportu drogowego Nitin Gadkari. I dodaje, że kraj musi najpierw zadbać o miejsca pracy dla wszystkich mieszkańców. A wykwalifikowanych kierowców w Indiach brakuje i według jednego z badań do roku 2020 luka może sięgnąć nawet 50%. W tej sytuacji samochody autonomiczne byłyby doskonałym rozwiązaniem.
Myślenie ministra obrazuje typowe dla wielu polityków, także polskich, skupianie się na wybranym zagadnieniu bez uwzględnienia kontekstu całościowo. Rozwój autonomicznych samochodów mógłby wykreować ogromną ilość miejsc pracy w nowoczesnym przemyśle i technologiach, których do tej pory na rynku nie ma prawie wcale. A to oznacza nie tylko większe zatrudnienie ale też większe zarobki i rozwój. Być może samochody nie będą potrzebować kierowców, ale będą potrzebowały nadzoru – pojawi się możliwość zdalnej pracy, nawet z domu. Rozwinie się logistyka i telesprzedaż. I tak dalej, i tak dalej, barierą jest tutaj w zasadzie tylko wyobraźnia.
Nowoczesne samochody autonomiczne V generacji, które wkrótce pojawią się na rynku, nie będą potrzebowały kierowcy, kierownicy, pedału hamulca czy gazu. Na razie to przyszłość, ale przyszłość, która zbliża się do nas bardzo szybko. My się nie możemy doczekać, chociaż rozumiemy spojrzenie miłośników „prawdziwej jazdy” ku „prawdziwym samochodom”.
Tymczasem w Europie pierwsze automatyczne samochody konstruowano już w latach sześćdziesiątych. Takim autem był na przykład autonomiczny Citroen DS. Współcześnie PSA i Renault od dłuższego czasu prowadzą zaawansowane testy swoich systemów a na przeszkodzie we wdrożeniu leżą głównie przyczyny prawne i… przyzwyczajenia kierowców.
Najnowsze komentarze