Francuskie samochody są nie tylko oszczędne i wygodne, ale i piękne. Wiele modeli stanowi prawdziwe dzieło sztuki designerskiej, które cieszy wzrok. Takie podejście do projektowania ma swoje korzenie w historii.
Jeszcze sto lat temu przechodnie na ulicach odwracali głowy, widząc nadjeżdżający automobil. Dziś samochód jest tak powszechny, jak filiżanka kawy na porannym stole. Nie dziwi nas już widok pojazdów różnych marek, nie robi wrażenia fakt posiadania auta – stało się ono częścią codzienności, narzędziem tak oczywistym, że nie poświęcamy mu więcej uwagi niż mikserowi kuchennemu. Ale właśnie dlatego, w tej codzienności, coraz bardziej cenimy w samochodach coś więcej niż tylko praktyczność. Liczy się styl, elegancja, piękno. I takie są francuskie auta.
Już sto lat temu zauważano ten trend:
„Od czasu jak samochód przestał być niecodziennym, dziwnym wehikułem, za którym gapie uliczni obracali głowy, od czasu jak, w Ameryce n. p., „Ford” należy tak samo do urządzenia każdego domu, jak młynek do kawy albo kałamarz na biurko, od czasu, jak nawet w Europie każdy człowiek wymawia bez zająknienia marki fabryczne „Citroën” czy „Fiat” jak „Underwood” lub „Mydło Kotek”, zapalonym miłośnikom wielokonnych pojazdów nie wystarcza urządzanie wyścigów „prób elastyczności”. Idealny samochód ma bowiem być nie tylko pewny, szybki, ale i piękny.
Ma być swego rodzaju dziełem sztuki. Urządza się więc „konkursy piękności” dla samochodów, gdzie odpowiednie kolegjum, złożone z fachowców i artystów, rozstrzyga o wartości estetycznego wyglądu jak i o celowości linji itd. Również od kierowców wozów wymaga się pewnej estetyki w prowadzeniu i urządza specjalne konkursy pięknej jazdy” – możemy przeczytać w Widnokręgu, Ilustrowanym Kurierze Tygodniowym w numerze z czerwca 1925 roku.
Jakże aktualnie brzmi ten fragment! Nawet dziś, gdy samochody wypełniają ulice każdej metropolii i każdej mniejszej miejscowości, nie przestajemy oceniać ich wyglądu, elegancji, proporcji, a producenci wiedzą, że kluczem do sukcesu nie jest tylko ekonomia spalania czy przyspieszenie od zera do setki, ale również emocje, jakie wzbudza linia nadwozia, charakterystyczne detale, kolorystyka czy kunszt wykonania wnętrza.
Kultowe marki, takie jak Citroën, mają na koncie niejedną ikonę stylu. Niektóre modele, jak Citroën DS czy 2CV, przeszły do historii nie dlatego, że były rekordzistami torów, ale dlatego, że stały się symbolem swojej epoki, manifestem designu i świadectwem tego, jak technika może współgrać ze sztuką.
Mając taki samochód nie możesz być tylko operatorem maszyny. Elegancja, kultura jazdy, umiejętność płynnego prowadzenia, szacunek do innych użytkowników dróg – to element całej sztuki prowadzenia.
W świecie, gdzie samochód nie jest już luksusem, a nierzadko narzędziem, to właśnie piękno i emocje odróżniają przeciętność od czegoś, co przyciąga spojrzenia. Bo choć nie zatrzymujemy się już na widok każdego auta, to jednak niektóre z nich potrafią sprawić, że odruchowo się uśmiechamy. Tak jak dzieło sztuki. I dlatego tak bardzo kochamy francuskie samochody.
Najnowsze komentarze