Ceny nowych samochodów elektrycznych będą spadać a ich wartość rezydualna będzie wyższa niż odpowiedników spalinowych. To powinno być zachętą do zakupu aut na prąd – wynika z badania przeprowadzonego przez ekonomistów banku ING.
Zdaniem badaczy, wyższa wartość rezydualna używanego samochodu elektrycznego będzie zachętą do jazdy samochodem elektrycznym. Z symulacji wynika, że 5 lat po zakupie elektryk będzie wart około 50% ceny zakupu. Jest to znacznie więcej niż szacowana wartość rezydualna nowego samochodu z silnikiem benzynowym, bo wynosi około 40 procent. Będzie też znacznie wyższa niż aut z silnikami wysokoprężnymi, które stały się mniej popularne w ostatnich latach i tym samym ich wartość spada szybciej – po pięciu latach wynosi zaledwie 30 procent.
Problemem jest cena zakupu
Jednak nie to jest dzisiaj problem przy zakupie aut elektrycznych. Barierą wejścia jest przede wszystkim nadal wysoka cena zakupu, która w przypadku małych aut znacznie przekracza 100.000 złotych. W Polsce jest to nieakceptowalne – duża część firm i klientów indywidualnych nadal wybiera auta najtańsze. Dopóki typowy mały samochód elektryczny nie będzie kosztował 60-80 tysięcy złotych, trudno mówić o popularności elektryków.
Używane coraz popularniejsze
Za to zaczyna się powoli rozwijać rynek samochodów używanych. Dzięki dużej trwałości akumulatorów, klienci chętnie sięgają po auta z drugiej ręki a liczba ofert w ostatnim czasie znacząco wzrosła. Używane Renault Zoe z rocznika 2014-2015 kosztuje około 45-50 tysięcy złotych. Samochody te mają stosunkowo nieduże przebiegi a ich stan techniczny jest zwykle bardzo dobry. Nieco droższy jest używany Nissan Leaf. Większy Opel Ampera kosztuje odpowiednio 20-30 tysięcy złotych więcej. Ale ofert ciągle przybywa.
Elektryki trzymają wartość 20 lat?
Jednym z powodów zakupu samochodu elektrycznego może być wysoka wartość rezydualna. Przez długi czas nie było jasne, czy samochody elektryczne będą ją odpowiednio zachowywać z uwagi na trwałość baterii. Dzisiaj po wielu latach od pierwszych prób widać, że to może się opłacać. Nissan twierdzi, że baterie w Leafie wytrzymają 20 lat. Co potem?
Tym na razie nie musimy się chyba martwić.
Najnowsze komentarze