Ostatnio stwierdziłem luzy na dolnym sworzniu zwrotnicy. Nabyłem części zamienne i zabrałem się do „rozwalania” tego co trzeba by wymienić je na nowe. To dość łatwe zadanie, generalnie – psucie zawsze wychodzi najłatwiej i najlepiej, więc zajęło mi to około 2 godzin. Jeżeli zapytacie dlaczego tak długo, to skromnie odpowiem, że trudno odkręcać śrubki i jednocześnie strzelać fotki :-)
Zacząłem od… znalezienia samochodu na którym można by było dokonać tego wiekopomnego dzieła. Zdziwiłem się bardzo po otwarciu garażu, że jeszcze tam stoi… chyba nie wiedział co go czeka ;-)
Najgorszym z całej tej pracy był wybór ubranka, byłem zdecydowany na Gucci’ego, ale żonka powiedziała, że bardziej mi pasuje Armani, więc problem ubioru został dość szybko i stanowczo załatwiony. Zacząłem od podstawy… czyli BHP miejsca pracy.
Trzeba dość solidnie się do tego przyłożyć i zebrać podstawowe materiały i urządzenia, bo to ważne dla własnego bezpieczeństwa.
Więc do rzeczy… Odpowiednio ubrany, przygotowany sprzętowo i narzędziowo rozpocząłem od odkręcenia koła lewego przedniego.
Najłatwiej uczynić to, zanim podlewaruje się samochód. Tylne koła zabezpieczyłem klinami.
Potem lewarek 1,5 tonowy i… bryka w górę :-) Po podniesieniu trzeba podstawić „kobyłkę”…
…dla pewności i spokojnej pracy. Zdjąłem koło i przypomniało mi się, że warto użyć ściągaczy sprężyn…
…żeby zbytnio się nie męczyć przy odkręcaniu i wybijaniu śrub zabezpieczających kolumnę McPhersona i trzymających sworzeń zwrotnicy.
Po uprzednim spryskaniu preparatem WD–40…
…i odkręceniu wszystkich nakrętek, podważyłem łomikiem wahacz…
…delikatnie popukując małym młoteczkiem wyciągnąłem to, co miałem ;-) i… światu ukazała się przyczyna stuków w zawieszeniu (czyli całkowicie „dobity” na polskich ścieżkach przemytniczych, zwanych autostradami :-) sworzeń zwrotnicy).
Następnie wyjąłem (dla porównania) z pudełka nowy sworzeń oraz dołączone do niego śruby…
(to bardzo ważne – użycie powtórne tych samych może skończyć się czymś bardzo nieprzyjemnym… czyli wylądowaniem na cudzym płocie lub w rowie albo… zresztą sami wiecie gdzie ;-) ). Tutaj chciałbym zwrócić Waszą uwagę na porównanie śrub mocujących sworzeń do wahacza, przy zakupie warto kupić z takimi jakie były w samochodzie, czyli z niepełnym gwintem…
(lepsze, mocniejsze – te które kupiłem, bo innych nie było, znacznie szybciej zakończą swój żywot w pojeździe :-( ) i zacząłem montaż nowego sworznia w wahaczu oraz połączeniu kolumny McPhersona z w/w sworzniem.
I tak oto stało się nowe…
Po krótkim odpoczynku, analogicznie przystąpiłem do wymiany z drugiej strony samochodu tego samego, bo zawsze wymieniam ważne elementy zawieszenia parami, żeby drugiej tronie pojazdu nie było żal, czyli… by lewica nie zazdrościła prawicy ;-)
Przy okazji tego remonciku, można wykonać krótkie sprawdzenie, czy nie ma luzów na wahaczach, drążku reakcyjnym jego gumach i łącznikach, końcówkach drążków kierowniczych, stan tarcz, zacisków i okładzin hamulcowych, manszet na przegubach. Nie zaszkodzi też rzut okiem, czy gdzieś nie pojawiły się wycieki płynów „życiodajnych” silnika, wspomagania, płynu hamulcowego…
Na koniec dokręcenie kół i… po robocie :-)
W skali trudności wykonania (od jednej do pięciu gwiazdek) określiłbym to zadanie na dwie. Na upartego, można to wykonać na podwórku lub ulicy, byle na twardym podłożu typu kostka lub beton :-)
Potrzebne narzędzia:
- klucz oczkowy płaski lub gięty 16/17
- klucz do kół
- klucz nasadowy wraz z grzechotką 16, 17 i 21 (ten ostatni do ściągacza sprężyn – tylko w moim przypadku)
- klucz Torx rozmiar 50
- młotek i przecinak – niezbędne i czasami niezastąpione w każdej naprawie lub… demolce ;-)
- łomik długości 60–80 cm
- szlifierka kątowa – do mocno zapieczonych śrub (niekoniecznie)
- podnośnik hydrauliczny (w przypadku braku takowego, może być ten z wyposażenia samochodu)
- kliny do zabezpieczenia (lub w 200% sprawny hamulec pomocniczy)
- WD-40 lub podobny preparat
- lampa monterska
- oraz najważniejsze z wszystkich narzędzi: chęci do pracy (najtrudniejsze do zdobycia ze wszystkiego) i wolny czas :-)
- leżak monterski, karimata lub coś podobnego – nie ma to, jak porządnie leżeć podczas pracy ;-)
- dodatkowo – cały repertuar przekleństw jakie znamy (bardzo przydatne dla mniej wprawnych) z tym najbardziej ulubionym włącznie :-)))Tekst i zdjęcia: Piotr Małachowski Pio306.
Najnowsze komentarze