Stellantis ogranicza możliwość pracy zdalnej i nakazuje swoim pracownikom powrót do biur. Tak jest między innymi we Włoszech, ale zarząd fabryki Mirafiori zapomniał o jednym, kluczowym szczególe – po prostu brakuje miejsc. Inżynierowie i specjaliści wracają, ale nie mają gdzie usiąść, a biurowiec z lat 80. nie jest przystosowany do współczesnych realiów pracy.
Koniec pracy zdalnej w koncernie. Pracownicy zostali wezwani do biur na co najmniej trzy dni w tygodniu. Zmiana wpisuje się w nową politykę Stellantis, która ma ograniczyć formy zdalnej pracy, wprowadzane jeszcze za kadencji Carlosa Tavaresa. Obecne kierownictwo, pod wpływem decyzji globalnych, postanowiło zakończyć erę pustych biur i pracy z domu, uznając, że obecność na miejscu jest kluczowa dla współpracy zespołów.
Problem w tym, że plan ten został wdrożony bez zapewnienia pracownikom podstawowej infrastruktury, czyli biurek, sal konferencyjnych i przestrzeni do pracy zespołowej – donoszą włoskie media.
– To budynek, który powstał w zupełnie innych czasach – mówi jeden z pracowników. – Nie ma odpowiedniej liczby sal konferencyjnych, a do prowadzenia rozmów telefonicznych czy wideokonferencji brakuje też kabin akustycznych.
Niektórzy wracający do biura zajmują miejsca na korytarzach lub próbują rezerwować stanowiska pracy, ale szybko okazuje się, że biurek po prostu nie wystarcza. Sytuacja wywołała sprzeciw związków zawodowych, które domagają się natychmiastowego spotkania z zarządem.
źródło: Corriere della Sera
Najnowsze komentarze