Kiedy w 2021 roku powstał Stellantis, łącząc = grupy PSA i FCA, wielu analityków wieszczyło szybkie porządki w rozbudowanym portfolio marek. Przejęcia miały przynieść efekt skali, synergiczne oszczędności i skupić się na najmocniejszych, najbardziej dochodowych brandach. Tymczasem mijają kolejne lata, a Stellantis konsekwentnie trzyma się wszystkich swoich marek. Czy to jednak dobry kierunek? Coraz więcej głosów poddaje tę strategię w wątpliwość.
Felipe Muñoz, analityk JATO Dynamics, nie kryje zdziwienia. „Kiedy powstawało Stellantis, byłem przekonany, że pozbędą się słabszych marek i skupią na mocnych. Przecież ideą fuzji jest połączenie sił, redukcja kosztów i przyspieszenie transformacji” – mówi wprost.
Zbyt szerokie portfolio, zbyt podobne marki?
Dzisiaj Stellantis posiada 14 marek, co sprawia, że to jedno z największych portfolio w całej branży motoryzacyjnej. Jednak zamiast klarownego podziału ról, coraz wyraźniej widoczny jest chaos. Opel zbyt mocno upodabnia się do Peugeota – wystarczy spojrzeć na nowe Astry i 308, by dostrzec te zacierające się różnice. Fiat, niegdyś esencja włoskiej motoryzacji, dziś stylistycznie i technologicznie przypomina Citroëna. Lancia aspiruje do premium, gdzie konkurencję robią jej DS Automobiles i Alfa Romeo. Nawet Maserati – marka z tradycją luksusu – wydaje się zagubione pomiędzy segmentem premium a ultra-luksusowym Bentleyem czy Astonem Martinem. Efekt? Rozmyte pozycjonowanie, ryzyko kanibalizacji własnych modeli i brak spójnej strategii rozwoju.
Dzisiaj najbardziej zagrożone jest Maserati oraz właśnie Lancia. To oczywiście wywołuje sprzeciw włoskich menadżerów Stellantis, którzy chcieliby kontynuować historię tych marek. Tyle, że modele – przynajmniej Lancii – nie mają żadnej sensownej wartości dodanej poza zmianami stylistyki.
Leapmotor może zjadać Stellantis
Leapmotor, chińska firma nad którą Stellantis nie ma żadnej kontroli ale ją sprzedaje w Europie, też może „zjadać” klientów na tradycyjne marki. Dzisiaj oferta Leapmotor jest w salonach także w Polsce i cieszy się sporym powodzeniem. Tylko jakim kosztem?
Czas na konsolidację?
Problem uwydatnił się zwłaszcza teraz – w obliczu globalnego kryzysu, rosnących kosztów produkcji, załamania rynku w Chinach oraz presji związanej z elektryfikacją. Stellantis nie tylko musi inwestować miliardy w nowe technologie, ale i utrzymywać liczne marki przy życiu, często wymagające pilnego odświeżenia gamy modelowej. Jak zauważają analitycy, aż 10 marek wymaga natychmiastowego wprowadzenia nowych modeli, by nie zostać z tyłu w wyścigu technologicznym. To są potężne wydatki.
Jakie scenariusze?
Czy możliwa jest sprzedaż lub wygaszenie niektórych marek? A może Stellantis zdecyduje się na mocniejszą specjalizację – na przykład pozostawiając Opla jako typowo niemiecką markę inżynieryjną, a Peugeota jako bardziej designerski, francuski produkt? Problem w tym, że do tej pory zamiast wyraźnego różnicowania, obserwujemy raczej ujednolicanie gam modeli, oparte na wspólnych platformach i stylistycznych podobieństwach.
Wielokrotnie o tym pisaliśmy – zbytnie podobieństwo marek jest zabójcze, szczególnie że samochody te stoją obok siebie w salonach wielomarkowych.
na bazie materiału Forbes – opracowanie redakcja
Najnowsze komentarze