Sensacyjne informacje: Stellantis rozważa szybką sprzedaż swojej spółki car-sharingowej Free2move – jednej z wizytówek koncernu w obszarze mobilności miejskiej. Źródła zbliżone do sprawy mówią o wstępnych rozmowach z potencjalnymi nabywcami, ale decyzja jeszcze nie zapadła.
W centrali Stellantis trwa wielka przebudowa portfela aktywów, a wszystko wskazuje na to, że Antonio Filosa – nowy szef giganta – chce odciąć to, co nie przynosi zysków, by skoncentrować środki na „obszarach strategicznych”. Free2move miało być odpowiedzią koncernu na Teslę, Ubera i miejskie wizje mobilności jutra. W praktyce, po latach ambitnych planów, platforma przestała generować zyski, a jej potencjał został przytłumiony przez rosnącą konkurencję i malejącą rentowność usług współdzielenia aut.
Obecnie trwają rozmowy z kilkoma inwestorami branżowymi i funduszami, którzy mogliby przejąć markę, flotę i systemy operacyjne. Dla Stellantis to nie tylko sprzedaż części działalności, ale też symboliczny koniec pewnej ery – tej, w której koncern próbował być nie tylko producentem aut, ale także graczem w świecie usług mobilnych. Nowy CEO nie owija w bawełnę. Po miesiącach strat w Europie i kryzysie rentowności w kluczowych markach, Filosa przestawia zwrotnicę.
Stellantis ma się teraz koncentrować na tym, co przynosi realne pieniądze: produkcji w USA, dużych modelach, pick-upach, SUV-ach i segmencie premium. Sprzedaż Free2move wpisuje się w plan „cięć bez sentymentu” – odchudzanie portfela, ograniczenie europejskich eksperymentów i stopniowe przesuwanie ciężaru inwestycji za ocean. Jednak decyzja o potencjalnej sprzedaży Free2move to nie tylko ruch finansowy – to czytelny sygnał strategiczny. Stellantis stopniowo wycofuje się z europejskich projektów, które nie przynoszą szybkiego zwrotu.
A przed nami – jak donoszą nasze źródła w koncernie – jeszcze decyzje o markach. Najbardziej zagrożona jest Lancia, mówi się też o powrocie DS Automobiles do Citroëna.










