Czas wyjechać na urlop. To się każdemu należy, więc i ja wziąłem wolne i ruszam w Polskę. Nie zostawię Was jednak bez przeglądu prasy. Dziś, na weekend, miesięcznik AUTO MOTO, na którego okładce pojawiły się – na malutkich zdjęciach – dwa francuskie auta. To Renault Laguna III oraz Renault Megane IV. Niestety największe zdjęcie jak zwykle przypadło wizualizacji (a może to już faktyczny projekt) jakiegoś podobno nowego Passata, pokazano też „nowe” Golfa i Polo.
AUTO MOTO nr 08 (243) z VIII.2016
Wydawca: Bauer Sp. z o.o. Sp. k.
Stron: 116 (z okładką)
Cena: 5,99 zł
Koszt 1 strony: niemal 5,2 grosza
Warto kupić? Można
O jakich interesujących nas markach piszą: Citroën, Peugeot, Renault, Dacia
Jakie modele opisano/pokazano/wspomniano: C3, C4 Cactus, 2008, 3008, 508, 5008, Alaskan, Clio, Laguna, Megane, Talisman, Twingo, Duster
Motogazetki ścigają się na różne sposoby, ale ostatnio obserwuję nową, zaostrzającą się konkurencję: kto pokaże odleglejszy w czasie projekt oszukańczej Grupy Volkswagena. Widywałem niedawno jakieś bodajże Golfy planowane na 2019 rok, ale teraz w AUTO MOTO pokazano Passata B9 planowanego na rok co najmniej 2021. Czyli za minimum pięć lat! Ekscytacja gimnazjalistów jest większa, niż gdyby zobaczyli pierwszy w życiu numer „Playboya” ;-) Inna sprawa, że ryzyko jest żadne – ów „zapięcioletni” Passat wygląda bardzo podobnie do obecnego i z dużą dozą prawdopodobieństwa można sądzić, że taki właśnie będzie – przecież poszczególne modele Volkswagenów zmieniają się z generacji na generację na tyle niewiele, że Francuzi nie nazwaliby tego nawet liftingiem, co najwyżej fazą ;-) Ale motogazetki mają o czym pisać i podsycać zainteresowanie ludzi bez gustu, niewyrobionych. I czasem myślę, że Żelazna Kurtyna istniała naprawdę. Ale nie tyle zasłaniała nam to, co było na Zachodzie, ale opadając walnęła sporą część społeczeństwa w głowę.
Pierwszym interesującym nas samochodem na łamach sierpniowego AUTO MOTO jest Dacia Duster – jak wynika z tabelki zamieszczonej na stronie 12. jest to dziewiąty najchętniej kupowany w Polsce nowy samochód w pierwszym półroczu br.
W dziale Premiery miesiąca (strony 16-19) najwięcej miejsca poświęcono Nowemu Citroënowi C3, przy okazji którego wspomniano też C4 Cactusa, ale pojawiły się też Nowy Peugeot 3008 GT, Renault Clio po liftingu oraz Renault Alaskan. Widać, że Francuzi pokazują ostatnio więcej modeli, niż polskojęzyczna prasa motoryzacyjna wizualizacji nowych Škód i Volkswagenów ;-)
Tylko cztery gwiazdki na pięć możliwych do uzyskania przyznano w teście praktyczniejszej odmianie Renault Talismana – Grandtour. I to mimo tego, że opisano wersję Initiale Paris, bardzo bogato wyposażoną. Dlaczego tak się stało? Pewnie przez ocenę bagażnika – uznano, że Passat i Superb mają większe (przypomina mi to trochę licytację prostych facetów po kilku piwach oglądających niewyszukane filmy dla dorosłych…). Niestety odniesiono się tu do pojemności w litrach. I faktycznie – na stronie Volkswagena znalazłem dane podawane w litrach, co gorsza – tylko „Objętość bagażnika, max.”. Podobnie u Škody – też w litrach. I faktycznie figuruje tam wartość 660 litrów. Ale to wartość bez koła zapasowego. Renault podaje zaś dane w dm³ i powołuje się przy tym na normę VDA, o której u Volkswagena i Škody nie ma ani słowa. I choć litr co do ilości zajmowanej przestrzeni jest tożsamy z dm³, to jednak producenci samochodów, zwłaszcza ci, którzy chcą coś ukryć, bądź „dorobić” sobie punktów, skwapliwie korzystają z pewnej różnicy.
Zwykle w dm³ podaje się pojemność bagażnika wg normy VDA, zaś w litrach – „pojemność cieczy”, czyli nie to, ile standardowych pudełek o objętości 1 dm³ się w kufrze zmieści, ale to, ile faktycznie mieści bagażnik – powietrza na przykład. Ze wszystkimi zakamarkami, schowkami itp. Nawet testy mierzące faktyczne pojemności bagażników wg normy VDA publikowane czasem w polskojęzycznej prasie motoryzacyjnej dowodziły, że wartości podawane przez Volkswagena (w litrach) można sobie między bajki włożyć i to właśnie – o ile mnie pamięć nie myli – Passat był tu jednym z przykładów naciągania rzeczywistości. Porównujmy więc porównywalne. Może się więc okazać, że bagażnik Talismana wcale nie jest mniejszy od wspomnianych przez AUTO MOTO konkurentów. Redaktor Smoleń pisze o bagażniku Talismana całkiem sporo – że owszem, ma wiele udogodnień typu „haczyki na torby”, „podwójną podłogę o regulowanej wysokości”, „praktyczne wnęki” i możliwość składania oparcia kanapy od strony bagażnika, ale „wszystko to jest już znane”. OK, a cóż takiego nowatorskiego jest w bagażnikach Passata i Superba? Warto w tym miejscu zadać pytanie, panie redaktorze, jak tam akcja naprawy oszukańczych trujących silników w grupie VW.
Autor twierdzi też, że kokpit również nie oferuje nic niezwykłego. Czyżby? Sam wspomina po chwili o multimedialnym, pionowo zorientowanym ekranie dotykowym, czego w tym segmencie nie oferuje przecież nikt inny. „Menu nie jest intuicyjne” (to zależy, jaką ktoś ma intuicję…) – pewnie przystawki nie są na początku, a napoje na końcu ;-) a „ekran dotykowy jest za mało czuły i trzeba go mocno naciskać, by wywołać funkcję”. Oczywiście jak zwykle w testach gazetowych, tak i tym razem coś Redaktorowi AUTO MOTO trzeszczało „z okolic deski rozdzielczej”. Na szczęście pochwalono też – chyba jednak trochę od niechcenia – system czterech skrętnych kół 4Control. Za to ubawiła mnie „precyzyjnie działająca” automatyczna skrzynia biegów. Prosiłbym o przybliżenie tego, co biorą pod uwagę Panowie w AUTO MOTO przy ocenie precyzji działania automatycznych skrzyń biegów.
Na stronach 38-45 zamieszczono test porównawczy – pochodzący od niemieckiego partnera miesięcznika AUTO MOTO – czterech aut kompaktowych. Wśród nich samochód rewelacyjny – Renault Megane IV. Chyba bliski ideałowi wg AUTO MOTO. Wygrał? Nie – przegrał z ze wszystkimi trzema rywalami – Fordem Focusem, Oplem Astrą i Seatem Leonem. Dlaczego więc napisałem, że Megane IV musi być bliskie ideału? Uważam, że skoro aż tak mu się podcina skrzydła, to znaczy, że Niemcy boją się francuskiego kompaktu i robią wszystko, żeby pokazać, że ma (rzekome) wady.
Pokrętna logika? Tak, jak testy w prasie motoryzacyjnej. Dla przykładu – dobór wersji porównywanych aut w AUTOMOTO. Megane napędza silnik 1.6 dCi 130. Opla 1.6 CDTI 136. Ale Focus już 150-konny silnik 2.0 TDCi. Leona również 150-konny 2.0 TDI. I jak różnice mocy można zaakceptować (choć Focus ma też 120-konnego diesla 1.5 TDCi, to naprawdę nie jest to problem. Znacznie większym nadużyciem jest to, że AUTO MOTO opublikowało test, w którym pokazało samochód, jaki na polskim rynku nie występuje! 150-konnego diesla 2.0 TDI w pięciodrzwiowym hatchbacku można mieć bowiem tylko w wersji FR (strona 5. w cenniku), a w artykule stoi, jak wół, że oceniają wersję Style. Cena auta również jest wzięta z sufitu! Seat Leon FR 2.0 TDI 150 KM z manualną skrzynią wyceniany jest w Polsce na 96.300 zł, a AUTO MOTO podaje 91.400 zł.
SEAT wygrał porównanie i to dość wyraźnie. Drugie miejsce przypadło Oplowi, trzecie – ze sporą już różnicą – otrzymał Ford, zaś Renault oceniono najniżej, by zajęło ostatnie miejsce. Czy słusznie? Po stronie zalet Megane wymieniono wprawdzie dobrą cenę, bogate wyposażenie, oszczędny silnik i „piękne nadwozie”, ale zaraz wyszczególniono też wady –„niedopracowane tylne zawieszenie, zbyt agresywne hamulce, nadwrażliwy system ESP”. Szczególnie spodobały mi się te agresywne hamulce. Nie wiem, czy próbowały odgryźć stopę któremuś z Redaktorów AUTO MOTO, czy tylko „szybko działają”, ale trudno to uznać za wadę. I jak to się ma do najdłuższej w tabelce z wynikami testowymi drogi hamowania Meganki? Nie spodobały się też fotele Renault, bo mają „słabe podparcie”, a także kanapa, bo kolana (a nie uda, jak napisano!) są zgięte pod niewygodnym kątem. To chyba też jakieś niemieckie naleciałości wywodzące się jeszcze od doktora Mengele – tutaj chcą nam na szczęście jedynie wyginać uda…
Francuskie samochody pojawiły się też na stronach 72-79, gdzie różne auta oceniane są przez menadżerów flot. Zacytowano wypowiedzi siedmiorga takich osób, w tym jednej kobiety. I to właśnie Pani Agata, Dyrektor Strategiczny Wawa Taxi, zarządzająca flotą ok. 600 samochodów, bardzo pozytywnie wypowiedziała się o Peugeotach 508 oraz 5008. Wśród wad tego pierwszego modelu i tylko wersji sedan wymieniła „świst powietrza” przy z tyłu wyższych prędkościach, za to pochwaliła „udany silnik – niezawodny, ekonomiczny i wystarczająco dynamiczny”, a oceniała jednostkę 2.0 HDi 140. Z kolei przy kompaktowym minivanie z lwem na masce po stronie minusów znowu drobiazgi – zamarzające zimą styczniki zamka tylnej klapy oraz zbyt delikatne dysze nawiewów na słupkach B – pasażerom zdarza się je wepchnąć do środka. Zalety – poważne: wygodne dla siedmiu osób i dobrze przeszklone nadwozie, elastyczny, oszczędny i wystarczająco dynamiczny silnik 1.6 HDi 109.
Z kolei menadżer floty z wypożyczalni samochodów Panek dobrze ocenia Renault Clio – twierdzi, że ma pakowne wnętrze, w wersji Grandtour dodatkowo funkcjonalny bagażnik, atrakcyjną stylizację, co przekłada się na częsty wybór przez klientów, bogate wyposażenie za rozsądne pieniądze i niski poziom awaryjności. Wśród wad pojawił się podatny na zarysowania lakier, szczególnie na zderzakach, „drobne niedoskonałości wykończenia wnętrza” oraz niewystarczająca moc silnika 1.2 16v – to jednostka niezbyt dobra, jeśli ktoś chce traktować Clio jako auto rodzinne.
Zerknąłem też z ciekawości na inne modele. Zwłaszcza na te, których nie znoszę ;-) I okazało się, że przy Škodzie Octavii 1.4 TSI pojawiły się „nagminne problemy z łańcuchami rozrządu”, „podwyższone zużycie oleju” i „niewspółmierne do reprezentowanego segmentu” ceny aut! Miód w moje uszy ;-) Z kolei przy Škodzie Superb 2.0 TDI DSG wypisane wady, to „dwumasowe koło zamachowe jest mniej wytrzymałe od zestawu sprzęgieł”, „brak trwałej, »niezniszczalnej« wersji benzynowej” i „wysokie ceny aut używanych”. W Volkswagenie Passacie 2,0 TDI CR DSG ten sam problem, co w Superbie – „nietrwałe dwumasowe koło zamachowe”, ale też „problemy z systemem start/stop”. Fabia 1.2 TSI miała do roku 2014 problemy z turbosprężarkami. Na tle wspomnianych aut francuskich te z koncernu VAG jawią się, jako nie tylko awaryjne, ale do tego generujące naprawdę niemałe koszty napraw!
Na stronach 80-87 w artykule zatytułowanym „Auta hybrydowe z drugiej ręki” zgrabnie zignorowano istnienie hybryd francuskich ograniczając się – o czym poinformowano w podtytule – jedynie do hybryd opartych o silniki benzynowe.
Francuskie samochody znajdziecie też w artykule pod tytułem „Stłuczka – na jakich częściach naprawiać” opublikowanym na stronach 92-99. Pojawiły się tam wśród przykładów Renault Clio (II, III i IV generacji), Renault Megane (I, II i III generacji) oraz Renault Laguna (I, II i III generacji).
Renault Twingo pierwszej generacji można dostrzec na zdjęciu zamieszczonym na stronie 102. Na innej fotce na tej samej stronie dostrzeżecie też Twingo II, a na jeszcze innej – kombivana od PSA. Prawdopodobnie to samo Twingo II zobaczycie też na fotkach na stronach 103. i 104.
Wśród Rynkowych debiutów miesiąca na stronach 106-107 wspomniano poliftingowego Peugeota 2008.
I to już wszystko, co o samochodach francuskich napisano w sierpniowym numerze AUTO MOTO.
Krzysiek Gregorczyk; grafika: AUTO MOTO
Najnowsze komentarze