Październikowy numer miesięcznika „Auto Moto” jest już w sprzedaży od dość dawna, za mniej więcej 1,5 tygodnia zostanie zastąpiony przez kolejne wydanie, czas więc najwyższy przyjrzeć się, co o samochodach francuskich pojawiło się w nim tym razem. A okładka zapowiada sporo – pokazano na niej aż pięć modeli Renault, w tym cztery zapowiadające nowości francuskiego koncernu na nadchodzący czas!
„Auto Moto” nr 10 (209) z IX.2013
Wydawca: Bauer Sp. z o.o. Sp. k.
Stron: 100 (z okładką)
Cena: 5,99 zł
Koszt 1 strony: niemal 6 groszy
Warto kupić? W zasadzie tak
O jakich interesujących nas markach piszą: Citroën, Peugeot, Renault, Alpine, Dacia Citroen
Jakie modele opisano/pokazano/wspomniano: BX, C3, C3 Picasso, C4, C4 Picasso, C5, C6, C8, C-Crosser, DS3, Xantia, Xsara, ZX, 107, 1007, 206, 207, 208, 308, 3008, 406, 407, 508, 5008, RCZ, 5, Alpine, Avantime, Captur, Clio, DeZir, Espace, Fluence, Kangoo, Koleos, Laguna, Megane, Modus, Scenic, Twingo, A110, A610, Duster, Sandero
Artykuł poświęcony temu, co Renault zaoferować ma swoim klientom w ciągu nadchodzących kilku lat znajdziecie na stronach 10-14. To materiał, który każdy miłośnik motoryzacji francuskiej powinien przeczytać. Dowiecie się z niego na przykład, że w gamie Megane ma się pojawić kompaktowy SUV, który zastąpi trochę nijakiego stylistycznie, choć fajnego Koleosa. Auto będzie podobno miało opcjonalny napęd na wszystkie koła. I jeśli zamieszczone wizualizacje ziszczą się choć trochę, to moim zdaniem warto będzie czekać na ten samochód!
Przypomniano wszystkie modele, które przeszły ostatnio restylizację, a Captura nazwano wręcz najbardziej atrakcyjnym miejskim crossoverem i nie sposób się z tym nie zgodzić.
Wspomniano też wielką niewiadomą w momencie pisania materiału, którą Renault pokazał we Frankfurcie. Chodzi oczywiście o koncept zapowiadający następcę Espace, który w Niemczech pokazany został pod nazwą Initiale Paris. Śmiała wizja, moim zdaniem nieco kontrowersyjna, ale po okrojeniu przez księgowych i wymogi masowej produkcji może zostać bardzo interesujący samochód.
Przy okazji mała uwaga – „Auto Moto” jest chyba jedynym pismem, w którym stwierdzono, że Twingo jest… minivanem!
Potem wspomniano (i pokazano) Renault Alpine – auto o sportowych ambicjach nawiązujące do stylistyki koncepcyjnego DeZira, które być może będzie napędzane nawet 300-konnym silnikiem i wskrzesi legendę (przypomniano modele A110 i A610). Jeśli chodzi o historię, to pokazano też modele 4, 5, 16, a także pierwsze wersje Twingo, Scenic’a i Espace. Zwłaszcza, że dziennikarze bardzo chcieliby, żeby nowe miejskie Renault nosiło właśnie symbol „5” – stąd wizualizacje nawiązujące do „starej piątki”.
Czekają nas więc ciekawe lata – Renault szykuje wiele nowości i mocno zmienić może układ sił na rynku. Oby tylko nie zapomniało o montowaniu w swoich samochodach silników…
Wśród „Premier z salonu we Frankfurcie” (strony 16-18) pokazano m.in. Peugeota 308 R Concept i poliftingową Dacię Duster.
Citroëna C1 i Peugeota 107/108, choć bez wymieniania oznaczeń modeli, wspomniano przy okazji publikacji na stronie 21. zdjęcia zamaskowanej Toyoty Aygo nowej generacji.
Na takie samochody stać tak naprawdę niewielu, ale u tych, którym krew rozrzedzono benzyną te auta wywołują przyspieszenie pulsu. Alfa Romeo Giulietta, Ford Focus, Renault Megane i Volkswagen Golf, to modele dość często spotykane na drogach, ale z silnikami o mocach – jak w teście – od 230 do 265 KM są jak perły, dość rzadkie. Właśnie te samochody porównano w teście zamieszczonym na stronach 22-29. Tekst pochodzi od niemieckiego partnera „Auto Moto”, ale to przecież nie musi jeszcze oznaczać, że wygra najsłabszy w stawce, ledwo 230-konny Golf GTI, prawda?… ;-) I to też z opcjonalnym pakietem, który dołożył 10 KM, bo standardem w GTI jest jedynie 220 KM. Seryjna moc testowanej Alfy, to 235 KM, Focusa 250 KM, a Meganki aż 265 KM. Ale przecież moc, to nie wszystko – liczy się pochodzenie… Tak było za socjalizmu – określone grupy społeczne dostawały tzw. punkty za pochodzenie przy np. egzaminach na studia…
I widać od razu, gdzie leżało serce niemieckiego autora artykułu. Golf ma mnóstwo zalet: ma „wielką kabinę z wygodnymi fotelami i bagażnik, którego bazowa pojemność (380 l) czyni z Volkswagena także rodzinny samochód”. Megane z zaledwie 377-litrowym kufrem jest o całe 3 litry mniej rodzinne…
Nie mogło w Golfie oczywiście zabraknąć „bardzo wysokiej jakości” materiałów wykończeniowych (resztę aut chyba wykonano ze starych puszek po napojach, szmat odzyskanych ze starych ubrań, i styropianu, bo plastik okazał się za drogi…), oraz „po prostu perfekcyjnego” spasowania kokpitu oraz precyzyjnego funkcjonowania wszystkich przełączników, dźwigienek, pokręteł i innych elementów sterowania. Cud, miód, orzeszki – jak to Volkswagen ;-)
Nieźle, choć gorzej, wypadł Focus – też jest przestronny, choć nie aż tak jak Golf, a i widoczności nie zapewnia aż takiej jak wzorzec z Wolfsburga. Za to nie brakuje wpadek jakościowych – „nierówny ścieg przeszycia na kierownicy” ma przecież kluczowe znaczenie w hot hatchu, zwłaszcza aż o 2.700 zł droższym od cudu nad cudami.
Co ciekawe lepiej, jeśli chodzi o materiały i wykończenie, oceniono Renault Megane R.S.! „Wszystko jest miłe w dotyku i przyjemnie pachnie”, choć co do tej ostatniej cechy, to byłbym ostrożny, bo zahacza ona o gusty i to, co może się wydawać przyjemne Panu Godde, nie musi być atrakcyjne dla wielu jego czytelników.
Ale żeby nam się w głowach nie poprzewracało od tych pochwał, zaraz skrytykowano ciasnotę z tyłu, bo przecież Megane R.S., to jedyne w porównaniu auto trzydrzwiowe – wszak wiadomo, że prawdziwe GTI powinno mieć pięcioro, a najlepiej nawet siedemnaścioro drzwi…
No ale dwie pary drzwi, to nie wszystko – pięciodrzwiowa Alfa i tak okazała się ciasna, a do tego niespójna – kokpit jest solidny w niektórych miejscach, a podatny na zarysowania w innych, zaś plastik jest słabej jakości. I tak milion razy bardziej wolałbym patrzeć na deskę Giulietty, niż Golfa!
Volkswagen jest zresztą wzorem w każdym zdaniu, w jakim tylko się pojawia. Ma wygodne zawieszenie (czy tego oczekuje się od samochodu tej klasy w pierwszym rzędzie?), zwłaszcza, że „testowy egzemplarz doposażony był w opcjonalne adaptacyjne amortyzatory. A to godna największego polecenia inwestycja”. Skoro tak, to poprosimy o cenę tej opcji i koszt wymiany tego elementu, gdy się „skończy” – taka wspaniałość pewnie tania nie jest, więc chętnie poznalibyśmy, jako czytelnicy, koszty.
Zwłaszcza, że Renault jest bardzo twardo zawieszone. Wprawdzie to wraz z dodatkowymi elementami – szperą, najmocniejszym w teście silnikiem i paroma innymi drobiazgami – zapewnia znakomite prowadzenie i zwycięstwo na torze. Cóż z tego, skoro „fenomenalnie trzymające w zakrętach fotele Recaro (…) obito spartańsko cienką tapicerką, a pasy bezpieczeństwa nie mają regulacji wysokości i dla niższych pasażerów mogą być pasami niebezpieczeństwa”. No to, to już naprawdę przegięcie!!!
Także w ocenie silników najsłabsza jednostka Volkswagena wygrała – płynnie rozwija moc, choć nie przekłada się to ani na najlepsze przyspieszenie, ani na najlepszą elastyczność. Ale to i tak najlepszy silnik! Bo od Volkswagena. Pali wprawdzie relatywnie niewiele, bo tyle, co o 35 KM mocniejsze Megane, ale przy najmniejszym baku każe się zaprzyjaźnić z pracownikami stacji benzynowych, których odwiedzać będziecie co mniej więcej 550 km.
Golf nie jest też najdroższy w stawce – za Focus trzeba zapłacić więcej, ale tych 2.700 zł pozwoli Wam się cieszyć o 20 KM większą mocą, za to tylko Volkswagen zaoferuje Wam – seryjną! – poduszkę kolanową, za co pewnie dostał ze 40 dodatkowych punktów… No i – jak zwykle – rewelacyjnie pracującą skrzynię biegów, choć przyznać trzeba, że pochwalono ten podzespół także w Megane i w Focusie.
I choć Megane najszybciej pokonało testowy tor, uzyskało też najwyższą prędkość w slalomie, to i tak nawet do pięt nie dorasta Golfowi. Renault i Ford uzyskały po 313 punktów pokonując Alfę (299 oczek), ale Volkswagen ideałem jest i basta – uzbierał aż 333 punkty, bo tradycyjnie już ma mnóstwo mocnych stron. Jakich? Nie mam pojęcia. Jest po prostu Volkswagenem i to tłumaczy wszystko. No ale skoro niewiele jest kategorii, w których przegrał z rywalami (sorry, jest jedna: zasięg; w pozostałych wygrał, albo zremisował), to jak mógł nie wygrać testu? Ja się dziwię w takiej sytuacji, że nie uzyskał wyniku maksymalnego 500 punktów – skoro to taki ideał…
To jest naprawdę porażka, że niemal wszędzie, gdzie w teście pojawi się jakiś Volkswagen, albo Škoda, wygrywa właśnie auto tej marki. Nawet w teście hot hatchy, gdzie jest najsłabsze pod względem mocy maksymalnej i wcale nie najlepsze w próbach dynamicznych, okazuje się najwspanialsze w porównaniu wręcz deklasując rywali. Niedobrze się robi po lekturze czegoś takiego.
Pamiętacie test Logana MCV z silnikiem 1.2 75 KM zasilanym LPG? Zwróciliście uwagę na to, że w „Auto Moto” Škoda Rapid z silnikiem o takiej samej mocy i zasilana analogicznym paliwem okazuje się całkiem zwinnym autem. Oczywiście znaleziono na to mnóstwo uzasadnień, ale nie wspomniano o najważniejszym – że to Škoda, dlatego jeździ tak wspaniale! Ale tak naprawdę wiem, z czego się to wzięło – Rapid jest lekki – waży tylko 1.060 kg, co przy koszmarnie ciężkim Loganie MCV (1.077 kg) jest wręcz przepaścią. I to właśnie dlatego Dacia jest mułowata, a Škoda w żadnym razie nie jest zawalidrogą nawet w karpackich przełęczach… I znów muszę napisać: niedobrze się robi po lekturze czegoś takiego.
Na stronach 52-59 opublikowano materiał, w którym Redakcja poleca najlepsze auta w cenie do 10.000 zł. Królują oczywiście modele marek niemieckich, zwłaszcza koncernu VAG (Audi A3, Audi A4, Škoda Fabia, Škoda Octavia, Volkswagen Golf – to sporo jak na 22 przedstawione samochody), choć pojawiły się o propozycje francuskie: Citroën Xsara i Peugeoty 206 i 406. Nie rozumiem za to, dlaczego odradzają tam zakup wersji 1.8 tego ostatniego modelu, dlaczego niby była to „nieudana wersja”?
Za jasną cholerę nie wiem, co miało na celu sporządzanie tego zestawienia, ale skoro jest, to o nim wspomnę. Siedem kategorii – przyspieszenie do setki, elastyczność, hamowanie, czas pokonania toru, głośność w kabinie, prędkość w slalomie i średnie zużycie paliwa – wybrano, by sporządzić tabelki najlepszych i najgorszych aut, przy czym zlano kompletnie klasy tychże aut, jakikolwiek podział. Po prostu wybrano te parametry i według nich uszeregowano samochody. Klasyczna zapchajdziura, za którą my, czytelnicy, musieliśmy zapłacić, a która nie wnosi niczego sensownego do naszej wiedzy. Bo jaki sens ma porównanie przyspieszenia, czy spalania Lamborghini Aventadora ze Smartem, czy Toyotą iQ?
No ale że pojawiły się w tabelkach auta francuskie, więc chociaż wymienię te, które trafiły do zestawień, nie zawracając sobie głowy ich lokalizacją i wynikami. Na stronach 74-81 traficie więc na modele:
– Citroëna: C3 Picasso, C4, C5, C6, C-Crosser, DS3;
– Peugeota: 107, 207, 208, 308, 3008, 407, 508, 5008, RCZ;
– Renault: Captur, Clio, Kangoo, Koleos, Megane, Scenic, Twingo;
– Dacii: Duster, Sandero.
Wśród 19 rozwiązań, które mogą się okazać kłopotliwe, wymieniono też takie, które „dotykają” aut francuskich. Na stronach 82-87 natraficie więc na marudzenie na:
– elektryczne odsuwane drzwi (występują m.in. w Citroënie C8 i Peugeocie 1007);
– kluczyk w postaci karty (m.in. Renault Avantime, Espace, Laguna, Megane);
– składany twardy dach (spotykany m.in. w Peugeotach 206 CC i Renault Megane CC);
– elektryczny hamulce postojowy (w wyposażeniu np. Renault Laguny III);
– podwójne doładowanie (wspomniano Citroëna C5 2.2 HDi);
– opony typu Run Flat (Scenic RX4);
– hydropneumatyczne zawieszenie – Citroën (m.in. BX, Xantia,C5, C6);
– system czterech skrętnych kół – wspomniano Citroëna ZX i Renault Lagunę Coupe i żadnego innego modelu – to dla krytykantów pewnego mojego tekstu sprzed kilku tygodni…);
– nietypowe przednie szyby – m.in. panoramiczne w C3 i C4 Picasso.
I to już wszystko, co o naszych ulubionych samochodach napisano w dziesiątym tegorocznym numerze „Auto Moto”.
Stronniczy przegląd prasy: „Auto Moto” nr 10/2013
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze